Dujszebajew: Najważniejsze, co będzie po 120 minutach
Wielkimi krokami zbliża się batalia o Final4 Ligi Mistrzów, w której uczestniczy między innymi Łomża Vive Kielce. Już w czwartkowy wieczór czeka nas pierwsze sześćdziesiąt minut w walki o wyjazd do Kolonii. – W Monpellier gramy tylko pierwszą połowę. Dużo pamiętamy z ubiegłego roku – mówi Tałant Dujszebajew.
Wtedy kielczanie odpadli w 1/8 finału z HBC Nantes w 1/8 finału. – Po pierwszym meczu wszyscy byliśmy szczęśliwi, gdzie wygraliśmy jedną bramką. Najważniejsze jest wygranie meczu po 120 minutach – dodaje szkoleniowiec.
– Jedziemy do Monpellier, aby zrobić jak najlepszy wynik. Czy przegramy, wygramy, czy zremisujemy, to nie ma za dużego znaczenia. Najważniejsze, aby 18 maja, po godzinie 22 cała Hal Legionów świętowała awans do Final4 Ligi Mistrzów – kontynuuje.
Monpellier jest drużyną prezentującą w tym sezonie nierówną formę. Warto też dodać, że w najbliższym meczu z pewnością nie skorzysta ze swoich dwóch prawoskrzydłowych, Yanisa Lannea i Valentina Portea. – Cały czas grają o coś w Lidze Mistrzów i lidze francuskiej, mimo że mają swoje problemy i trapią ich kontuzje. Trzeba im pogratulować dotychczasowej postawy – ocenia trener Łomży Vive Kielce.
– Oglądałem ich ostatnie dwa mecze z PSG. Kiedy w jednym z tych meczów brakowało kluczowych zawodników, bardzo ciężko było im trzymać odpowiedni rytm. To prawda są chimeryczni. Trzeba jednak pamiętać, że kiedy wszyscy zawodnicy są zdrowi i trafią na swój dzień, to mogą się przydarzyć takie wyniki jak podczas ich domowego meczu z THW Kiel (37:30 przyp. red.) – kończy Dujszebajew.
Mecz z Monpellier już w czwartek 12 maja, o godz. 20.45.
Fot. Patryk Ptak