Blamaż Korony w Opolu. Fatalny mecz, który pogrzebał szanse na bezpośredni awans
To miał być mecz, który utrzyma Koronę w walce o bezpośredni awans. Tymczasem kielczanie, po fatalnym występie w Opolu, prawdopodobnie pogrzebali swoje szanse na realizację tego celu. Zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego polegli z Odrą 1:3.
W piątkowy wieczór, pomimo świetnych zmian przed tygodniem, na ławce rezerwowych usiedli m. in. Filipe Oliveira, Luka Zarandia, czy Marcin Szpakowski. Po raz koleiny w tym sezonie trener Leszek Ojrzyński zdecydował się na ustawienie z piątką obrońców w fazie defensywnej, które w czasie ataku miało przekształcać się zamiennie na czwórkę i trójkę z tyłu.
Od samego początku zawodów obrona gości miała sporo pracy. Opolanie weszli niezwykle agresywnie w pierwsze minuty gry, rzucając się do zintensyfikowanych ataków. Wyjątkowo niebezpiecznie pod bramką Forenca było już w 3. minucie, kiedy oko w oko z golkiperem kielczan stanął Czapliński. Snajpera gospodarzy powstrzymał jednak Kyryło Petrow, wykorzystując zwalniające przyjęcie rywala.
Przyjezdni swoich szans szukali głównie po kontratakach. Korona miała nieco problemów z pozycyjnym wyprowadzeniem piłki, jednak wyglądała bardzo solidnie w tej szybkiej fazie przejścia. Mogło to wynikać z tego, iż w szybkim ataku kielczanie operowali głównie na skrzydłach, omijając środkową strefę, w której para Gąsior - Sewerzyński przegrywała rywalizację ze swoimi oponentami.
Pierwsza połowa meczu toczyła się w większości pod dyktando Odry. Miejscowi stworzyli w premierowych trzech kwadransach wiele dogodnych okazji, jednak tę bramkową przeprowadzili dopiero w ostatniej minucie tej części zawodów. Opolanie skonstruowali szybką kombinację lewą flanką, dostarczając futbolówkę do Antoniego Klimka. Młodziutki zawodnik wkręcił w ziemię Piotra Malarczyka i plasowanym strzałem pokonał Forenca.
Kielczanie dostali bramkę do szatni, a na domiar złego, jeszcze przed przerwą, stracili zawodnika. Drugą żółtą kartę obejrzał Kyryło Petrow.
Czarna seria trwała w najlepsze również po zmianie stron. Zaraz po wznowieniu pojedynku Korona przegrywała już 0:2. Błyskawiczna akcja z prawej strony gospodarzy przerodziła się w centrę do Tomasa Mikinicia, a następnie w trafienie Słowaka.
W 58. minucie gry miała miejsce niecodzienna sytuacja. Leszek Ojrzyński zdecydował się na przeprowadzenie aż czterech zmian. Na boisku zameldowali się Zarandia, Szpakowski, Frączczak oraz Górski. Na ławce usiedli za to Łukowski, Błanik, Szykawka i Gąsior.
Roszady nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Kielczanie grali beznadziejnie, a gospodarze nie zamierzali się zatrzymać i zaserwować swoim kibicom prawdziwą kanonadę. W 65. minucie opolanie trafili po raz trzeci. Miejscowi wykorzystali zdezorganizowaną defensywę rywala. A piłkę w siatce umieścił Dawid Czapliński.
Kolejne gole Odry wisiały w powietrzu, ta jednak wykazywała się dużą nieskutecznością, wynikającą prawdopodobnie z rozprężenia. Drogę do siatki znaleźli za to kielczanie. Na listę strzelców, po pięknej asyście Frączczaka, wpisał się Adrian Danek.
Po tej sytuacji goście zintensyfikowali ataki, jednak nie byli już w stanie odwrócić losów tej rywalizacji. Żółto-czerwoni wracają do Kielc na tarczy.
Odra Opole - Korona Kielce 3:1 (1:0)
Bramki: Klimek 45', Mikinić 46', Czapliński 65' - Danek 84'
Odra: Sapielak - Żemło, Kostrzycki, Kędziora (Tkocz 83'), Spychała (35' Szrek) - Niziołek, Trojak, Klimek, Mikinić (Janus 82'), Nowak (Wróbel 82') - Czapliński (Hreben 82')
Korona: Forenc - Danek, Malarczyk, Zebić, Petrov, Corral - Łukowski (Zarandia 58'), Sewerzyński, Gąsior (Szpakowski 58'), Błanik (Górski 58') - Szykawka (Frączczak 58')
Kartki: Petrow, Corral, Błanik, Zarandia - Szrek
Czerwona kartka: Petrow (45' - za dwie żółte)
fot: Mateusz Kaleta