Obrońca Korony: Wiemy, jaki pali nas ciężar
Nerwowa końcówka to w ostatnich tygodniach symbol Korony Kielce. Żółto-czerwoni po raz kolejny pokazali, że gra się do końca i w ostatnich sekundach zdobyli bramkę, która dała im zwycięstwo. Tym razem 2:1 z Górnikiem Polkowice. - Chwała nam, że wytrwaliśmy do końca i wygraliśmy - nie ukrywa Adrian Danek.
Kielczanie zaprezentowali się słabo w pierwszej połowie i od 33. minuty przegrywali 0:1. Potem bramki zdobyli Roberto Corral i Marcin Szpakowski, a kielczanie mogli fetować zwycięstwo w dramatycznych okolicznościach.
- Było bardzo dużo pracy. Spodziewaliśmy się, że to będzie ciężkie spotkanie, ale pierwsza połowa była blada. Szukaliśmy rozwiązań, natomiast rywale byli dobrze ustawieni. Mieliśmy problemy na połowie przeciwnika. W drugiej połowie udało się zakończyć akcje strzałami, które zamieniliśmy na bramki - uzupełnia.
Obrońca Korony nie ukrwa, że trener Leszek Ojrzyński nie szczędził słów na tak grającą drużynę w przerwie meczu.
- Trochę wstrząsu w szatni było, ale chłodna głowa musiała być zachowana. Zagraliśmy dwie różne połowy. Dobrze, że trzy punkty zostają w Kielcach - podkreśla.
Dzięki tej wygranej kielczanie wciąż są w grze o awans do PKO Ekstraklasy. Porażka mogłaby te szanse definitywnie przekreślić. Do końca sezonu zostały jeszcze trzy spotkania.
- Teraz każdy mecz będzie tak wyglądał. Mieliśmy dobry początek sezonu, potem sami go sobie zawaliliśmy i teraz mamy świadomość, jaki pali nas ciężar. Będziemy starali się go utrzymać - kwituje Danek.
W następnej kolejce żółto-czerwoni zagrają na wyjeździe z Odrą Opole. To spotkanie w piątek, 6 maja o godz. 20:30.
fot: Grzegorz Ksel