Nat: Wszystko dobrze, tylko ta obrona...
– Wiem, że wszyscy wymagają od nas, abyśmy wygrywali każdy mecz w lidze, i to najlepiej 15 bramkami, ale to nie takie łatwe. W sobotę przez długi czas męczyliśmy się, bo nie potrafiliśmy poradzić sobie z grą w obronie – mówi skrzydłowy Vive Targów Kielce, Witalij Nat.
Pierwszy mecz w tym sezonie PGNiG Superligi rozegrali w sobotę szczypiorniści Vive Targów Kielce. Podopieczni Bogdana Wenty pewnie, bo aż 40:31, pokonali w Hali Legionów ekipę lubińskiego Zagłębia. Wynik tego spotkania może być jednak mylący. Przez 45 minut mecz miał bardzo wyrównany przebieg, a na prowadzeniu częściej niż gospodarze, byli piłkarze ręczni z Dolnego Śląska. Mistrzowie Polski swoją klasę pokazali dopiero w końcówce spotkania. Czemu jednak przez większą część pojedynku kielczanie nie potrafili uciec swoim sobotnim rywalom? – W ataku zagraliśmy dobrze, ale obrona szwankowała. 31 straconych bramek, to jest zdecydowanie za dużo Nie może być takich sytuacji, żebyśmy tracili aż tyle goli. Nie ma co się oszukiwać, w Lidze Mistrzów nie da się wygrać meczu z taką grą w defensywie, jaką zaprezentowaliśmy w sobotę. Wszystko było dobrze, tylko ta obrona... – starał się tłumaczyć po spotkaniu lewoskrzydłowy Vive Targów, Witalij Nat.
Na pierwsze prowadzenie w sobotnim meczu kielczanie wyszli dopiero w 23. minucie. Czemu tak późno? – Nie byliśmy spięci na początku meczu, tylko raczej – tak jak już wcześniej wspomniałem – nie wychodziła nam gra w systemie obronnym 3-2-1, i przez to ten wynik nie był dla nas najlepszy. Później jednak zaczęliśmy grać bardziej agresywnie, Zagłębie stopniowo popełniało błędy, i dzięki temu mogliśmy wyprowadzać kontry. Jak gramy agresywnie, to wszystko wychodzi, natomiast gdy zaczynamy kombinować, i gdy ktoś gdzieś odpuści w obronie, to skutki są takie jak w sobotnim meczu, gdzie przez długą część pojedynku musieliśmy gonić wynik i przegrywaliśmy – ocenił były gracz płockiej Wisły.
Ukrainiec w spotkaniu z Zagłębiem był jednym z najskuteczniejszych zawodników na pakiecie. Nat w sobotę rzucił 6 bramek i walnie przyczynił się do zwycięstwa Vive Targów. – Było sporo okazji do kontr, dzięki czemu udało mi się zdobyć kilka bramek. Może kilku sytuacji nie wykorzystałem, ale to jest mecz, i wiadomo, że ciężko jest, aby wszystko, co się rzuca wpadało do bramki rywali. Czy jestem zadowolony ze swojej formy? Jeszcze to nie jest to, czego sam po sobie oczekuję. Na razie jesteśmy w początkowej części sezonu, skończyliśmy przygotowania, i powoli wchodzimy do rozgrywek. Myślę, że stać mnie na więcej i wierzę w to, że w kolejnych meczach moja gra będzie wyglądać coraz lepiej – przyznał z nadzieją.
Dla kielczan mecz z Zagłębiem był pierwszym pojedynkiem w drodze po kolejne złoto Mistrzostw Polski. W poprzednim sezonie szczypiorniści Vive Targów przeszli do historii, wygrywając wszystkie mecze od początku do końca rozgrywek. Czy w tym sezonie może być podobnie? – Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz wymaga się od nas, abyśmy w lidze – podobnie jak i w poprzednim sezonie – wygrywali wszystkie mecze do samego końca. Oczywiście musimy w tym roku zdobyć Mistrzostwo Polski i Puchar, ale nie można od nas wymagać, żebyśmy wszystkie mecze wygrywali różnicą 15 bramek – przyznał Nat.
I dodał. – Na pewno Płock oraz inne zespoły wzmocniły się, dlatego też nikt nie położy się przed nami. My ze swojej strony możemy jednak zapewnić, że żadnej drużyny w tej lidze nie zlekceważymy. Nie można myśleć, że ten zespół jest słabszy i spokojnie pokonamy go 20 bramkami. Jak wychodzi się z takim nastawieniem na boisko to zawsze można przegrać, a w najlepszym wypadku zremisować. A czy sama liga jest mocniejsza, niż w poprzednim sezonie? Ciężko powiedzieć, bo za nami dopiero początek pierwszej kolejki. W niedzielę na pewno obejrzę w telewizji mecz Wisły Płock z Warmią Olsztyn i jakieś wnioski z tego spotkania wyciągnę. Na razie nikogo jeszcze, oprócz Zagłębia, nie widziałem w akcji, dlatego też nie ma sensu mówić, kto może być mocny, a kto nie. Czas pokaże, czy ta liga jest mocniejsza, czy też nie.
fot. Tomasz Fąfara