LijewskI: Młodzież przeplatała dobre akcje słabszymi
W starciu pierwszej i piątej drużyny PGNiG Superligi Łomża Vive Kielce pokonała 38:32 Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. To spotkanie - w weekend pomiędzy Paryżem, a Porto - było pod kontrolą mistrzów Polski. - Najważniejsze, że wszyscy zawodnicy są zdrowi - komentuje Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomży Vive Kielce.
Końcówka roku w wykonaniu mistrzów Polski jest bardzo intensywna. Kielczanie grają dwa mecze w tygodniu, a terminarz ułożył się tak, że są to mecze z gigantami. Teraz, po wyjeździe do Paryża, kielczan czeka lot do Porto. W międzyczasie żółto-biało-niebiescy robią swoje w lidze, gdzie udowadniają swoją dominację.
- W Piotrkowie byliśmy bez treningu, bo w piątek wracaliśmy z Paryża - zaznacza drugi trener mistrzów Polski.
Dlatego czas na odpoczynek dostali czołowi zawodnicy mistrzów Polski. - Więcej czasu na parkiecie dostała młodzież, które dobre akcje przeplatała gorszymi - uważa asystent Talanta Dujszebajewa.
Gospodarzom nie pomogło nawet 13 bramek Piotra Jędraszczyka. W Łomży Vive najskuteczniejszy Arkadiusz Moryto trafił 10 razy.
- Na początku mecz był bardzo wyrównany i graliśmy z Piotrkowianinem bramka za bramkę. W drugiej części pierwszej połowy udało nam się odskoczyć na kilka bramek, bo zagraliśmy dobry fragment w obronie, a w ataku dobrze karmiony piłkami na pozycji obrotowego był Nicolas Tournat, do czego doszły także atomowe rzuty naszych rozgrywających z drugiej linii - chwali swoich podopiecznych Krzysztof Lijewski.
W drugiej połowie spotkania dobre nastroje mogła zmącić kontuzja Cezarego Surgiela. Jednak młody skrzydłowy szybko wrócił do gry. - Podkręcenie kostki Czarka Surgiela okazało się niegroźne - tłumaczy Lijewski.
Sam zawodnik jest tylko połowicznie zadowolony ze swojego występu. - W Piotrkowie zabrakło Dylana, więc chciałem pokazać jeszcze więcej od siebie, ale niestety nie uważam, by był to najlepszy mecz w moim wykonaniu, tylko średni. Najbardziej zapamiętam nietrafione sytuacje, które będę potem analizował - podsumowuje Surgiel.
fot: Mateusz Kaleta