Frączczak o kontuzji i swoim powrocie na boisko: Nie wszystko było w porządku
Kibice Korony Kielce przekonali się w ostatnim czasie, jak wiele dla drużyny znaczy Adam Frączczak. 34-letni napastnik swój ostatni mecz rozegrał 22 września z Wisłą Płock, a potem z gry wyłączyła go kontuzja. Choć wydawało się, że tylko na chwilę i doświadczony piłkarz niebawem znów wróci na boisko, jego absencja trwa już półtora miesiąca. Teraz sam zawodnik zabrał głos na temat swojego urazu i powrotu na boisko.
Start Frączczaka w Koronie był doskonały - w trzech pierwszych meczach sezonu zdobył trzy bramki i miał dwie asysty. Potem do siatki już nie trafiał, ale mocno pracował na boisku dla innych kolegów. W meczu z Podbeskidziem Bielsko Biała (3:2) 34-latek trzykrotnie obsługiwał kolegów ostatnimi podaniami. W tym czasie Korona grała jak z nut i po serii ośmiu meczów bez porażki przegrała tylko raz - z Sandecją 0:1.
Frączczak dołożył jeszcze cegiełkę w awansie żółto-czerwonych do kolejnej rundy Pucharu Polski w meczu z Wisłą Płock (4:3 po dogrywce), ale okupił to spotkanie kontuzją. Początkowo wydawało się, że niezbyt groźną i że zawodnik szybko wróci do dyspozycji. Jednak jego absencja przedłuża się, a trener Dominik Nowak nie wyjaśnił konkretnie, kiedy jego jeden z najlepszych piłkarzy będzie do gry. Wszystko to odbywało się w sferze przypuszczeń.
Wątpliwości w rozmowie z Interią rozwiał sam zawodnik.
- Zerwałem mięsień czworogłowy i szacowaliśmy, że będę pauzował cztery tygodnie. Po trzech tygodniach wróciłem do treningów, bo wydawało się, że wszystko jest w porządku. Okazało się jednak, że nie jest. Wraz ze sztabem podjęliśmy decyzję, że musimy odczekać sześć tygodni i porządnie mnie wyleczyć. Teraz ten czas dobiega końca i w kolejnym spotkaniu powinienem już być do dyspozycji trenera - mówi wprost Adam Frączczak.
Bez 34-latka kielecka drużyna rozegrała osiem meczów, z czego wygrała tylko dwa (2:1 z Odrą Opole w lidze i 2:1 ze Stomilem Olsztyn w Pucharze Polski), zremisowała cztery i przegrała dwa.
- Szkoda, że kontuzja przydarzyła się akurat w takim momencie, bo nie mogłem pomóc drużynie, kiedy nie szło. Mam nadzieję, że teraz, kiedy wrócę do gry, wrócimy na zwycięską ścieżkę. Chcemy walczyć o bezpośredni awans - zapowiada Frączczak.
Korona Kielce ma teraz dwa tygodnie na wyleczenie urazów i przygotowanie się do następnego meczu. Ten dopiero w kolejną sobotę - u siebie (ale de facto w roli gościa) zagra ze Skrą Częstochowa. Początek o godz. 20:30.
fot: Grzegorz Ksel
źródło: własne, Interia.pl