Szczypiornistki Suzuki Korony Handball postawiły się mistrzyniom, ale niespodzianki nie było
Tym razem kieleccy kibice byli świadkami meczu, który spokojnie może uchodzić za wizytówkę kobiecej piłki ręcznej w Polsce. Spisywane na straty zawodniczki Suzuki Korony Handball postawiły się utytułowanym rywalkom trzymając szanse na uzyskanie korzystnego wyniku niemal do samego końca. Jednak ostatecznie górą była ekipa przyjezdna.
Kielczanki od początku miały trudną przeprawę z wielokrotnymi mistrzyniami Polski. Pierwsze 10 minut to lepsza postawa lubelskiej perły, która skutecznie kontrowała szczypiornistki Korony Handball. W 13. minucie ekipa gospodarzy zbliżyła się do rywalek za sprawą wykorzystanego rzutu karnego przez Magdę Więckowską. Po tym trafieniu było już tylko 3:5.
Po kwadransie tablica wyników pokazywała już 4:8. Mistrzynie świetnie grały w obronie bezlitośnie wykorzystując każdy błąd drużyny z Kielc. Chwilę później rezultat ten mógł ulec zmianie na korzyść Korony Handball, jednak tym razem Więckowska z rzutu karnego trafiła w poprzeczkę. W 19. minucie Honorata Gruszczyńska, za nieprzepisową interwencję została odesłana na 2 minuty, zaś chwilę później drużyna gości nie wykorzystała rzutu karnego. Wszystko za sprawą świetnie interweniującej Patrycji Chojnackiej. Do tego czasu rezultat nie uległ znacząco zmianie – było 5:8.
I beniaminek nie odpuszczał. Kielczanki szukały swoich szans w ofensywie starając się dotrzymać kroku bardziej doświadczonym przeciwniczkom. Wynik pierwszej części tego starcia został ustalony rzutem Marty Rosińskiej w 29. Minucie na 7:12. Mogło być jeszcze lepiej, ale Rosińska z rzutu wolnego, rozegranego po syrenie, trafiła w słupek.
Drugą część zainaugurowała lubelska Perła, a to za sprawą trafienia Jaqueline Anastacio. Chwilę później 2 minuty kary otrzymała Julia Pietras, a rzut karny wykorzystała Magdalena Kowalczyk. Podrażniona tym faktem ekipa gości podkręciła tempo radząc sobie dobrze nawet w osłabieniu. I można byłoby za chwilę powiedzieć, że kielczanki nie wykorzystały gry w przewadze, gdyby nie faul Romany Roszak na wychodzącej na czystą pozycję Magdaleny Kędzior. Efekt? Kolejne dwie minuty kary, wykorzystany rzut karny przez Kowalczyk i na dokładkę trafienie Magdy Więckowskiej. W 35. minucie na tablicy widniał wynik 10:15.
Kolejne siedem minut to istny rollercoaster. Najpierw dwie minuty kary dla kieleckiego zespołu, jednoznaczna przewaga ze strony Lublina prowadzącego już 12:18. Kiedy jednak kielczanki wróciły do gry w komplecie, kary w obozie gości złapały Marta Gęga oraz Anastacio. Do 42. minuty Suzuki Korona Handball zredukowała straty do 15:20. Perła grała bezpardonowo w obronie, co odczuła na własnej skórze Gruszczyńska. Po faulu na niej przyjezdne znów otrzymały karę dwóch minut i straciły bramkę z karnego. Moment później grę mistrzyń bez bramkarki wykorzystała Michalina Pastuszka trafiając do siatki przez cale boisko. Rezultat na tamten moment (47. minuta) to 17:23.
W 50. minucie kielczanki zredukowały różnicę do czterech bramek, a to za sprawą trafienia Pastuszki. Perła miała wyraźne problemy z przeforsowaniem się przez kielecką defensywę i gdyby nie błędy w ataku, z pewnością rezultat byłby na styk. W końcówce wyższy bieg wrzuciły przyjezdne ostatecznie wygrywając 29:22.
Co nie zmienia faktu, że kielczanki zasłużyły na brawa, bo nie oddały tych punktów za darmo. Za nami dobry mecz Suzuki Korona Handball, który pokazał tylko, że beniaminek w tym sezonie będzie mógł walczyć o coś więcej, niż tylko o utrzymanie.
Suzuki Korona Handball – MKS FunFloor Perła Lublin 22:29 (7:12)
Suzuki Korona Handball: Chojnacka, Hibner, Chodakowska – M. Więckowska 5, Kowalczyk 4, Rosińska 3, Grabarczyk 3, Pastuszka 3, Gruszczyńska 1, Pękala 1, Kędzior 1, Zimnicka 1, Jasińska.
FunFloor Perła Lublin: Gawlik, Wdowiak, Razum – Płomińska 7, D. Więckowska 5, Roszak 5, Gęga 4, Szynkaruk 2, Tatar 2, Portasińska 2, Achruk 1, Anastacio 1.
Fot. Patryk Ptak