Maksym Chudzicki z Kielc zagra na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio
Kielczanin Maksym Chudzicki poleci do Japonii, aby rywalizować w turnieju tenisa stołowego. Słysząc o tej dyscyplinie na igrzyskach paraolimpijskich wszyscy mają przed oczami wielokrotną mistrzynie Natalie Partykę, jednak Chudzicki również nie jest pozbawiony szans w walce o medale.
O swoich początkach, turnieju kwalifikacyjnym i otoczce związanej z igrzyskami porozmawialiśmy z Maksem. Zapraszamy do lektury.
Jak nastrój przed zbliżającymi się igrzyskami?
- Jestem nastawiony bardzo pozytywnie, ponieważ zrobiłem wszystko co mogłem, aby się przygotować do nich. Jest też troszkę stresu. Zwłaszcza, że to jest mój debiut na tej imprezie.
Wielu sportowców mówi, że na igrzyskach panuje zupełnie inny klimat niż w pozostałych turniejach. Obawiasz się tego?
- Jeśli chodzi o klimat to na pewno igrzyska rządzą się swoimi prawami, ale staram się myśleć pozytywnie i robić swoje.
Swoją kwalifikację paraolimpijską wywalczyłeś na turnieju w Słowenii, gdzie straciłeś zaledwie jednego seta. Dodało ci to dużo pewności siebie przed igrzyskami?
- Zdecydowanie tak! Była to dla mnie nagroda za moją ciężką pracę, ale również pokazało mi to, że moje przygotowania idą w dobrą stronę.
W finale pokonałeś wielokrotnego mistrza paraolimpijskiego Jochena Wollmerta, to też z pewnością ma swoją symbolikę.
- Wcześniejsze mecze, które z nim rozgrywałem, nie były dla mnie pozytywne, więc wiedziałem że nie będzie to łatwe spotkanie. Bardzo pomógł mi trener Ryszard Grzelak, z którym ustaliliśmy taktykę i cały czas się jej trzymaliśmy. Przyniosło to efekty w postaci wygranej.
Trzeba przyznać, że słoweński turniej był bardzo trudny. Z grupy jedenastu polskich reprezentantów tylko tobie udało się uzyskać kwalifikacje paraolimpijską.
- Tak, był to bardzo trudny turniej pod względem gry, ponieważ aż dwa lata trzeba było na niego czekać. Przez to większość zawodników się stresowała przed swoimi meczami i przynosiło to odwrotne efekty.
Jakie to uczucie kiedy dowiadujesz się, że jedziesz na igrzyska?
- Jest to coś niesamowitego. Ja do tej pory, jak o tym myślę, to ciężko mi w to uwierzyć. To było spełnienie moich najskrytszych marzeń odkąd zacząłem trenować.
Przeciętny polski kibic, kiedy mówi mu się o igrzyskach paraolimpijskich, ma przed oczami Natalie Partykę. Mieliście okazję kiedyś zagrać razem?
- Tak. Grałem z nią rozgrzewkę na mistrzostwach Europy i było to dla mnie kolejne ekstra przeżycie.
Porozmawiajmy chwilę o twojej przeszłości. Jak to się stało, że zostałeś tenisistą stołowym?
- Od zawsze lubiłem tenis stołowy. Bardzo często graliśmy w niego na lekcjach wychowania fizycznego, w podstawówce i gimnazjum, więc pomyślałem sobie, że mógłbym spróbować grać w jakimś klubie. Udało mi się taki znaleźć niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Zacząłem trenować i stawiać sobie małe cele, które przeradzały się w coraz to większe.
Jeśli chodzi o cele to można powiedzieć, że twoja kariera rozwija się wzorowo, już jako nastolatek zostałeś medalistą Mistrzostw Europy, a teraz jedziesz na igrzyska.
- Cały czas staram się poprawiać swoje umiejętności, ciężko pracuje i jestem szczęśliwy, że przynosi to oczekiwane efekty.
No to pytanie na sam koniec. Jakie są twoje cele na te igrzyska?
Moim głównym celem jest wyjście z grupy, natomiast skrycie marze o medalu.
Rozmawiał Wiktor Chrabąszcz.
Fot. Piotr Kordyś