Dwa ciosy Stomilu w doliczonym czasie. Korona przegrywa bezbarwny mecz w Olsztynie
Bardzo słabe widowsiko zaprezentowały w meczu 27. kolejki Fortuna 1. Ligi zespoły Korony Kielce i Stomilu Olsztyn. Wszystko rozstrzygnęło się w końcówce. Kiedy żółto-czerwoni myśleli, że pojadą do domu z jednym punktem, Stomil Olsztyn zdobył dwie bramki w doliczonym czasie gry. Najpierw rzut karny wykorzystał Sam van Huffel, a potem zwycięstwo przypieczętował Adrian Szczutowski i Korona przegrała 0:2. To trzecia porażka kielczan z rzędu pod wodzą Dominika Nowaka.
Kielczanie wpadli w wir porażek. Tym razem nie pomogły też zmiany w składzie. Do jedenastki wrócił Portugalczyk Filipe Oliveira, a razem z nim – pierwszy raz w rundzie wiosennej – kapitan złocisto-krwistych, Jacek Kiełb. Od początku pełne 90 minut zagrał debiutant z poprzedniego meczu Marcin Szpakowski.
W Olsztynie emocji było jak na lekarstwo. Obie ekipy nie kwapiły się do kreowania groźnych ataków. Piłkarze Korony częściej operowali piłką i w pierwszym fragmencie pojawiali się pod bramką przeciwnika, ale niewiele z tego wynikało. Stomil szukał kontrataków. Pomysł jednych i drugich nie zaprocentował jednak żadną dogodną okazją w pierwszym kwadransie starcia.
Kielczanie mieli w tym meczu dwie dobre okazje. Pierwszy raz najbliżej trafienia było w 18. minucie. Wtedy przejęli piłkę na połowie rywala, szybko przetransportowali ją do Jacka Kiełba, który bez chwili namysłu zdecydował się na uderzenie z okolic 30 metra. Strzał wprawił w osłupienie golkipera Stomilu, jedynie przyglądającego się jak futbolówka z dużą siłą trafia w poprzeczkę bramki. Michał Leszczyński mógł mówić o ogromnym szczęściu.
W 45. minucie podopieczni trenera Nowaka ponownie obili obramowanie bramki. Kielczanie przeprowadzili jedną z najładniejszych akcji spotkania. Po szybkiej wymianie z prawej strony boiska, piłka trafiła do rozpędzonego Jacka Kiełb, popularny „Ryba” podprowadził ją kilka metrów poczym zagraniem piętą wycofał do nadbiegającego Filipe Oliveiry. Portugalczyk zwiódł obrońcę, ustawił futbolówkę na lewej nodze i technicznym strzałem posłał ją na prawy słupek bramki Leszczyńskiego. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Trudno powiedzieć cokolwiek dobrego o drugiej części meczu. W 62. minucie na placu gry zameldował się Jakub Rybus, dla którego był to debiut w Fortuna 1. Lidze. Ósmą żółtą kartkę w swoim ósmym meczu dostał Mario Zebić. Im bliżej końca, tym bardziej kielczanie myśleli już o dowiezieniu bezbramkowego remisu do końca. I za to zostali boleśnie skarceni. Obie bramki padły w doliczonym czasie gry.
W pierwszej minucie doliczonego czasu gry gracze Stomilu ekspediowali piłkę za linię obrony Korony Kielce. Rafał Kobryń zabawił się w karatekę i powalił Hinokio w walce w powietrzu. Sędzia wskazał na "wapno", a do piłki na ustawionej na jedenastym metrze podszedł Sam van Hufeel i nie dał szans Zapytowskiemu. A chwilę później było już 2:0. Korona ruszyła po bramkę wyrównującą ale zapomniała o defensywie z czego skorzystał Adrian Szczutowski zamykając wynik rywalizacji.
Korona przegrała trzeci mecz pod wodzą Dominika Nowaka. Wcześniej 0:1 z Odrą Opole, 1:2 z ŁKS-em Łódź, a teraz 0:2 ze Stomilem Olsztyn. O grze w barażach może już zapomnieć.
Relacja NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Następny mecz Korona Kielce rozegra w sobotę, kiedy na Suzuki Arenie podejmie Zagłębie Sosnowiec. Początek tego meczu o godz. 17:00.
Stomil Olsztyn - Korona Kielce 2:0 (0:0)
Bramki: van Huffel (90+1' - karny), Szczutowski (90+4')
Stomil: Leszczyński - Bucholc, Byrtek, Carolina, Straus - Sierant (84' Szczutowski), Van Huffel, Skrzypczak (90' Tecław), Hinokio - Mysiorski (90' Remisz), Kuświk (77' Spychała)
Korona: Zapytowski - Podgórski, Kobryń, Szarek, Lisowski - Szpakowski, Zebić (82' Łysiak), Oliveira, Łukowski - Kiełb (71' Pervan), Thiakane (62' Rybus)
Żółte kartki: Szramka - Zebić, Łukowski, Kobryń, Szarek
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
Nowak jeszcze w Miedzi wyśmiał taktykę - murarka, kontra, stały fragment. I zleciał z ligi na zbity pysk. Za to pod niebiosa chwali - lepsze 4:3 niż 1:0. 3 mecze - trzy w dupe
Tu nie widać szansy na poprawę, żadnej niestety ani stylu, ani walki, ani pomysłu, poza jednym - spaść nie spadniemy więc nie ma o co grać...byle przetrwać do końca sezonu. A my mamy na to patrzeć.
Wystarczy popatrzeć na Sandecja.
12 meczów bez porażki i według mnie baraże w zasięgu.
Nie trudno o sukcesy jak po boisku biega 11 Messich.
Trudniej jak trzeba grać tym co się ma.
Lisowski i Lisowski ,tylko on sam nie gra na boisku, jakoś szczególnie nie odstaje od reszty z tym że on jest jeszcze młody i może odpalić a reszta to już trochę za późno.
Ale by bylo .... Co za dno , oglądałem chwile i dałem se siana ...
Wcale sie nie dziwie z nie puszczaja dramatów w tv.
Brak szybkości naszych piłkarzy, olsztynianie byli szybsi.
Brak zaangażowania. Luker, czy piłkarze Korony na prawdę chcieli premii za awans?
zarzad . Szkoda Klubu .