Trzecia bramka była gwoździem do trumny
Korona Kielce nie podołała roli faworyta i uległa Stomilowi Olsztyn 1:3. Środowe starcie stało pod znakiem dwóch różnych połów, w pierwszej lepsi byli goście, natomiast druga była zdominowana przez Koroniarzy. – Druga połowa lepsza, niż pierwsza nie wystarczy, aby wygrać spotkanie – podsumował Marek Kozioł.
Kielczanie pomimo wrastającej dyspozycji w tym meczu nie zdołali dogonić wyniku i zgarnąć w tym meczu choćby jednego „oczka”. Opiekun złocisto-krwistych, podobnie jak ich bramkarz, zwrócili uwagę na łatwy sposób, w jaki tracili bramki. – Trzeba to powiedzieć, te wszystkie bramki straciliśmy w bardzo łatwy sposób. Z plusów - w drugiej połowie zagraliśmy bardziej charakternie, gra wyglądała lepiej, ale dostaliśmy trzeciego gola, który był gwoździem do trumny. Z tego ciężko było się podnieść – ocenił golkiper.
Gole dla Stomilu zdobyli Damian Byrtek (23'), Wojciech Łuczak (41') i Koki Hinokio (89'). Honorową bramkę dla Korony zdobył Themistoklis Tzimopoulos (77').
Dla kielczan była to piąta porażka w tym sezonie. – Nie mam pojęcia z czego wyniku ta sinusoida naszej formy. Nie możemy do takich rzeczy dopuszczać i trzeba je rozliczyć. Musimy wpaść w rytm dobrej gry i tym szlakiem podążać. Innej opcji nie widzę – skwitował Kozioł.
Korona rozegra kolejny mecz w sobotę. Jej rywalem na wyjeździe będzie GKS Bełchatów. Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 17.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze