W szatni różne osoby są przybite. Każdy jest wkurzony, ale każdy siebie wspiera
- Jeśli poddamy ten mecz analizie, to błędy można znaleźć wszędzie. Kilka błędów w obronie, niedostosowany blok, przegrane pojedynki jeden na jeden i brak komunikacji w końcówce. Tyle mogę powiedzieć na gorąco. Po analizie będzie można pewnie tych błędów znaleźć dużo, dużo więcej. Jestem zdenerwowany, ale jak się uspokoję, to znajdę też więcej pozytywów - mówi po porażce z SG Flensburgiem-Handewitt Tomasz Gębala, lewy rozgrywający Łomży Vive Kielce.
Kielczanie przegrali z Niemcami 30:31. O porażce zdecydowała słaba końcówka, w której mistrzowie Polski stracili wypracowaną wcześniej trzybramkową przewagę.
A gdzie w takim razie szukać pozytywów? - To na pewno fajna, konsekwentna gra w ataku w pierwszej połowie. Bardzo dobrze bronił też Andy Wolff. Potem plan na ten mecz troszkę nam się załamał, ale to wynikało też ze świetnej gry w obronie i bramkarza Flensburga. To czołowy zespół Niemiec i z nimi jest ciężko wygrać - zaznacza lewy rozgrywający.
Bardzo przybity po tym meczu był Uladzislau Kulesz, który był najskuteczniejszym zawodnikiem kieleckiej drużyny. Zdobył osiem bramek w dziesięciu próbach.
- Życzyłbym mu, aby w każdym meczu tak rzucał. Wtedy ja mogę biegać tylko do obrony i nie pojawiać się w ogóle w ataku. Dzisiaj każdy go wspiera, w szatni są różne osoby przybite. Ja też jestem zdenerwowany tym meczem. Mieliśmy dwa punkty na wyciągnięcie ręki i nie dowieźliśmy jej do końca. Patrząc na przebieg mecz, to te trzy bramki to była wysoka przewaga - podkreśla konkurent Białorusina na pozycji.
- Każdy jest wkurzony, ale też każdy siebie wspiera. Za trzy dni mamy mecz w Zabrzu, a potem Pick Szeged. On też jest bardzo dobrym zespołem i będzie bardzo ciężko, ale musimy ten mecz wygrać - kwituje dwumetrowy zawodnik.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze