Korona Kielce w sporze z Danielem Dziwnielem. Sprawę będzie rozstrzygać PZPN
Zaledwie dziesięć spotkań w Koronie Kielce rozegrał Daniel Dziwniel. Potem został zesłany do zespołu rezerw, a dziś jest już w klubie "personą non grata". Piłkarz twierdzi, że jego kontrakt został rozwiązany z winy klubu. Korona uważa jednak, że lewy obrońca jest nadal członkiem drużyny i wysłała mu wezwanie do wznowienia treningów. Problem w tym, że od początku roku nie wypłaciła mu jeszcze ani jednej pensji. Teraz jego konflikt z klubem będzie rozstrzygać PZPN.
Dziwniel po raz ostatni wystąpił w barwach Korony w Ekstarklasie 30 listopada 2019 roku w przegranym 0:4 meczu w Warszawie z Legią. Potem przegrał rywalizację na lewej obronie już nie tylko z Michaelem Gardawskim, ale też z Nemanją Mileticiem, a zimą Korona chciała się go już pozbyć. Obrońca nie zgodził się jednak na odejście, a w konsekwencji został zesłany do rezerw. Nie pojechał też na zgrupowanie do Turcji i przestał być w jakichkolwiek planach trenera Mirosława Smyły.
Od tamtej pory Dziwniel grał tylko w rezerwach. Co jednak istotne - od początku roku klub nie zapłacił mu ani jednej pensji - zdradził na łamach radia Weszło FM Michał Siejak. Po dwóch miesiącach piłkarz złożył do klubu wezwanie do zapłaty, a kiedy stuknął trzeci miesiąc bez pieniędzy, zgodnie z przepisami, bez skrupułów zgłosił się do PZPN o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. I tu zaczynają się schody, bo zdaniem piłkarza, kontrakt nie jest już ważny, a sam jest wolnym zawodnikiem. Korona uważa jednak... inaczej. I dlatego wezwała go do wznowienia treningów z zespołem rezerw.
- Sprawa jest skierowana do Komisji ds. rozwiązywania sporów sportowych PZPN. Nie jest jeszcze formalnie zakończona, dlatego piłkarz wg. klubu nadal pozostaje zawodnikiem Korony - poinformował Rafał Kielczyk, rzecznik prasowy Korony Kielce.
Skąd takie rozbieżności w interpretacji przepisów? Wszystko przez tarczę pomocową Polskiego Związku Piłki Nożnej. Została ona przypieczętowana 27 marca, tuż po wybuchu epidemii koronawirusa, a jednym z jej punktów jest wydłużenie dla klubów terminu uregulowania płac wobec zawodników z trzech do czterech miesięcy. I to właśnie przy tej kwestii upiera się Korona. Klub sądzi, że przypadek Dziwniela można podciągnąć właśnie pod nowy przepis.
Niestety - klub po raz kolejny przegapił ważną datę i poniesie tego konsekwencje. Sprawę będzie rozstrzygać PZPN i niemal pewne jest, że Korona stoi tutaj na przegranej pozycji. A oprócz zaległych miesięcy, klub będzie musiał płacić Dziwnielowi także różnicę w pensji, w porównaniu do tej, jaką zaoferuje mu nowy klub. Jego kontrakt z żółto-czerwonym klubem został bowiem podpisany do 30 czerwca 2021 roku.
Całą audycję "To my Scyzory", w której poruszono m. in. wątek Dziwniela, można odsłuchać W TYM MIEJSCU.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Zawsze trzymają stronę piłkarzy "na wylocie".
Skoro tak, to niech z nimi w końcu raz na zawsze odejdą.
Ale.... nie takie rzeczy się działy w polskiej ekstra. Plan jest prosty: utrzymać się, zmienic właściciela, wprowadzać młodych i znowu się utrzymać.
jakby z Korony dalo się wyjmować pieniądze po roku to byśmy grali w już w lidze miszczuf :D