Jest niedosyt, ale Jagiellonia miała więcej sytuacji. Na początku zostaliśmy w szatni
Korona Kielce zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią 0:0. To był mecz, w którym gola na wagę zwycięstwa mogła zdobyć każda ze stron. - Wywozimy z trudnego terenu cenny punkt. To było bardzo ciężkie spotkanie - nie ma wątpliwości Grzegorz Szymusik, obrońca Korony.
W pierwszej połowie kielczanie nie istnieli na boisku. Obudzili się w końcowych minutach, kiedy stworzyli dwie niezłe sytuacje. Lepsza w ich wykonaniu była druga połowa, która także w samej końcówce mogła przynieść bramkę dla Korony. - W pierwszej połowie zostaliśmy w szatni. Jagiellonia zdominowała nas, miała bardzo dużo sytuacji, ale przetrwaliśmy czterdzieści pięć minut. W przerwie powiedzieliśmy sobie parę słów i na drugą część meczu wyszliśmy już bardziej agresywnie. W niektórych fragmentach gry przeważaliśmy nad Jagiellonią - analizuje młody obrońca.
Kielczanie znów jednak byli nieskuteczni i żadnej ze stworzonych okazji nie zamienili na gola. Okazje zmarnowali m. in. Erik Pacinda i Marcin Cebula.
- Jest niedosyt ze względu na ostatnią okazję, jaką mieliśmy w końcówce. Trzeba jednak szanować tą zdobycz. Nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć w kolejnych meczach o kolejne punkty - podkreśla Szymusik.
Dla Korony był to czwarty mecz z rzędu bez porażki. - Ciężko ocenić, czy zasłużyliśmy na wygraną. Jagiellonia miała swoje sytuacje, my mniej, ale również dochodziliśmy do sytuacji. Cieszymy się, że znowu zagraliśmy na zero z tyłu. Musimy poprawić jednak koncentrację z przodu, aby dołożyć tę nogę, głowę w odpowiednich momentach i walczyć o to, aby w kolejnych meczach te bramki dla nas wpadały.
Młodzieżowiec drugi raz w tym sezonie zagrał na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy. Napocić musiał się jednak bardzo dużo, bo właśnie tą flanką bardzo często atakowali gospodarze. - Miałem bardzo dużo pracy. W pierwszej połowie z Camarą, potem z Makuszewskim. Koledzy z drużyny pomagali mi jednak, asekurowali moją pozycję. Wspólnie zrobiliśmy kolejny krok w kierunku utrzymania - podsumowuje.
fot: Mateusz Kaleta
PARTNEREM RELACJI BYŁ DAP KIELCE
Wasze komentarze
zamilcz fałszywy kibicu, więcej wiary !!!
Trzeba szukać punktów w Krakowie, Płocku i Lubinie, u siebie mamy Łódź, więc nie jest źle.
Dzisiejszy mecz pokazał, że mamy w miarę ułożoną defensywę nawet bez Gardawskiego. Atak musi w końcu zaskoczyć - sytuacje są - Pacinda z główki i Cebula pod koniec meczu. Jestem pod wrażeniem Spychały i Szymusika. Widać było brak Żubra - zero klepki w środku, Radin to raczej ofensywa jak Forsell, dziś ustawiony w miejsce Kuby. W ogóle to ustawienie miało na celu zagęszczenie środka pola i mimo że powinniśmy mieć przewagę liczebną w tej części, zostaliśmy stłamszeni w pierwszej połowie. Kiełb do lasu biegać - wszedł na pół godziny i pod koniec oddychał rękawami, ale wierzę, że w spadkowej pomoże się utrzymać. Nadal niewiadomą jest Cecarić, nie zostaje obsługiwany w należyty sposób. Papa niestety zmiennikiem jest żadnym.
Wczoraj wjechał wiślak wyprostowaną nogą w klatę a nawet poprawił w ostatniej chwili i czerwonej nie było. Dla porównania: Gnjaticiowi w tumulcie , po VAR, dopatrzyli się prostej nogi i ma 4 mecze odsiadki.