Piwko: Bylibyśmy idiotami
- Tak już jest w piłce ręcznej, że jeśli zawodnik ma swój \"dzień konia\", to my bylibyśmy idiotami, gdybyśmy nie grali właśnie na niego - mówił po inauguracyjnym zwycięstwie kielczan w Lidze Mistrzów prawoskrzydłowy Vive Targi Paweł Piwko.
Krystian Stępień: Takiego scenariusza, jaki zgotowaliście dzisiejszego wieczoru swoim sympatykom nie powstydziłby się sam mistrz grozy, Alfred Hitchcock. A jak ty - z poziomu parkietu - oceniasz przebieg dzisiejszego pojedynku?
Paweł Piwko: - zdecydowanie można określić go mianem meczu walki. W pierwszej połowie daliśmy rywalom się skontrować i właśnie to było główną przyczyną niekorzystnego wyniku do przerwy. W drugiej części gry wszystko zaczęło funkcjonować zgodnie z planem, udało nam się wreszcie zneutralizować szybkie ataki Słoweńców i na koniec osiągnęliśmy bardzo szczęśliwy dla nas wynik. A co do scenariusza, rzeczywiście - z punktu widzenia kibica ciężko byłoby o bardziej dramatyczny (śmiech).
...a Henrik Knudsen chyba przez długi czas będzie nocnym koszmarem szczypiornistów RK Gorenje.
- Dokładnie (śmiech). Ale tak już jest w piłce ręcznej, że jeśli zawodnik ma swój \"dzień konia\", to my bylibyśmy idiotami, gdybyśmy nie grali właśnie na niego. Dziś taki dzień - i chwała mu za to - miał właśnie \"Heniek\", dlatego staraliśmy się wykorzystać go w stu procentach.
Załóżmy jednak następującą sytuację. Jest 40 minuta, Henrik dostaje od Słoweńców \"plastra\" (jest kryty indywidualnie - przyp. red.). Czy wówczas, przy dzisiejszej dyspozycji rzutowej pozostałych zawodników mielibyście szansę pokonać Gorenje?
- Gdyby któryś z przeciwników wyszedł do \"Heńka\", wówczas więcej miejsca zrobiłoby się dla Mariusza Jurasika, Tomka Rosińskiego czy Pawła Podsiadły. Musieliśmy być przygotowani na taki rozwój wydarzeń, ale właśnie po to mamy w kadrze po kilku zawodników na każdej pozycji, żeby w takiej sytuacji znaleźć tych najlepiej dysponowanych.
Czy zaskoczył cię wynik drugiego spotkania w waszej grupie? Przypomnijmy - w Sarajewie skazywana na pożarcie Bosnia pokonała francuskie Chambery 24:23.
- Powiem szczerze, że dopiero teraz dowiaduję się o rezultacie tego meczu. Świadczy to tylko o tym, że w grupie nie ma słabych zespołów i każda ekipa będzie walczyła o zwycięstwo. Pewnie wynik z Kielc też dla wielu w Europie będzie sporym zaskoczeniem, ale nie wolno się tym \"podpalać\", bo to dopiero początek naszej drogi w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Za tydzień czeka was piekielnie trudny wyjazd do Mannheim na spotkanie z Rhein-Neckar Löwen. Można powtarzać w kółko o zadyszce i nienajlepszej postawie Niemców w lidze, jednak nie zmienia to faktu, że poprzeczka i tak zostanie podniesiona znacznie wyżej niż dziś. Czy Twoim zdaniem macie szansę z naszpikowaną gwiazdami ekipą z Badenii?
- Na pewno nie pojedziemy tam ze spuszczonymi głowami, prosząc o jak najmniejszy wymiar kary. Tak jak przed każdym meczem, będziemy myśleć wyłącznie o zwycięstwie. Wiadomo, że czeka nas o wiele trudniejsze zadanie bo i przeciwnik jest innego kalibru, ale pamiętajmy, że są to tylko ludzie. Najgorsze, co moglibyśmy zrobić za tydzień w Niemczech to przegrać mecz w szatni...
Rozmawiał Krystian Stępień.