Mecz swoją drogą, ale... Play-offy są złe
- To było najgorsze spotkanie zespołu, odkąd zostałem jego trenerem. Graliśmy bardzo słabo, bez wiary w zwycięstwo - żalił się po sobotnim meczu trener Azotów, Bogdan Kowalczyk. - Niekiedy moi zawodnicy chcieli zbyt indywidualnie rozwiązywać pewne sytuacje - komentował opiekun Vive Targów, Bogdan Wenta.
Bogdan Kowalczyk (trener Azotów): Wolałbym w ogóle nie wypowiadać się o tym meczu, ale skoro muszę,,, To było najgorsze spotkanie zespołu, odkąd zostałem jego trenerem. Graliśmy bardzo słabo, bez wiary w zwycięstwo. Wyglądało to tak, jakby przyjechała tutaj ekipa, która spotkała się na boisku po raz pierwszy. Jestem tym wszystkim lekko zdegustowany. Z Zagłębiem popełniliśmy w jednym meczu sześć błędów technicznych, w drugim osiem, a dzisiaj co najmniej dwadzieścia. To nie do przyjęcia, będę musiał z zespołem o tym porozmawiać i wyjaśnić, jaka jest tego przyczyna. Sam mecz nie stał na wysokim poziomie. Vive pewnie zmierza po mistrzostwo Polski, chyba nikt im nie przeszkodzi. Wiedzieliśmy o tym, że nie mamy większych szans, ale chcieliśmy się chociaż zaprezentować z dobrej strony. Azoty po raz pierwszy w historii weszły do czołowej „czwórki” i powinniśmy pokazać, że to nie przypadek. Moi zawodnicy chyba wciąż się z tego sukcesu cieszą i zapomnieli, że trzeba grać dalej.
Bogdan Wenta (trener Vive Targów): Każde zwycięstwo cieszy, cel został zrealizowany. Ale oczywiście można mieć zastrzeżenia do naszej gry. W pierwszej połowie szybko prowadziliśmy 5:0, ale potem byliśmy nieskuteczni. Tu jednak duża pochwała dla Piotra Wyszomirskiego za postawę w bramce. Choć muszę wyróżnić też Marcusa Cleverly’ego, który grał bardzo dobrze. Przed przerwą moi zawodnicy chcieli zbyt indywidualnie rozwiązywać sytuacje. Trochę też bolało, że potrafiliśmy stworzyć wiele ciekawych okazji i kończyliśmy je nieskutecznym rzutem. Na tym poziomie takie ataki trzeba zamieniać na bramki. O tym też będę musiał porozmawiać z zawodnikami.
Obaj trenerzy wypowiedzieli się także z własnej inicjatywy - na temat play-offów. – Tu nie liczy się ilość bramek, ale zwycięstwo. Można więc wygrać 10-11 golami, albo tylko jednym. To nie jest dobre dla rozwoju piłki ręcznej. Nie jestem zwolennikiem takich rozgrywek – mówił Wenta. Z jego słowami zgodził się Kowalczyk: - Cały czas walczę o zniesienie play-offów. To dobre tylko dla czołowej „czwórki”, pozostałe kluby przestają walczyć i trenować. W efekcie ta przerwa letnia wydłuża się do kilku miesięcy. Próbowałem przez ostatnie trzy tygodnie znaleźć przeciwnika do sparingu. Wszędzie mi odmawiano... Play-offy nie zdają egzaminu. Niektórzy zawodnicy też źle do tego podchodzą. Myślą: tu nie trzeba wygrać, możemy odpuścić, bo w play-offach się odrobi. Przez to też niewłaściwie pracują. W ten sposób nie wpłyniemy na rozwój szczypiorniaka.
Wasze komentarze