Piłkarze nie lekceważą drużyny rezerw. To zawodowcy
Po ośmiu rozegranych meczach Korona II Kielce jest niekwestionowanym liderem IV ligi. Żółto-czerwoni mają na swoim koncie 22 punkty i z siedmioma zwycięstwami przewodzą ligowej stawce. Na początku sezonu kielczanie naprawdę imponują formą. Ich poczynaniom uważnie przygląda się trener pierwszej drużyny, Gino Lettieri, choć nie bez przyczyny - w kadrze rezerw co tydzień szansę gry dostają zawodnicy pierwszego zespołu. W szeregach ekipy Sławomira Grzesika jest jednak także wielu wyróżniających się młodzieżowców.
Na stałe w zespole rezerw znajduje się 10 zawodników z pola oraz dwóch bramkarzy, którzy trenują ze sobą w ciągu tygodnia. I mimo, że często zwracamy uwagę na tych, którzy w zespole rezerw grają okazyjnie, duże słowa uznania należą się także dla młodszych zawodników, dla których druga drużyna to szansa do przebicia się jeszcze wyżej. W sobotę Korona II Kielce pokonała 2:0 na wyjeździe MKS Zdrój Busko-Zdrój i zagrała w składzie, który głównie oparty był o stałych piłkarzy drużyny rezerw. W kadrze znalazło się pięciu podopiecznych trenera Gino Lettieriego - w tym po raz pierwszy w żółto-czerwonych barwach Michał Miśkiewcz.
REKLAMA
O drugiej drużynie porozmawialiśmy z trenerem Korony II Kielce, a do niedawna jeszcze asystentem Gino Lettieriego, Sławomirem Grzesikiem. A ponieważ rozmowa odbyła się bezpośrednio po wygranej potyczce w Busku-Zdroju, nie mogliśmy nie zapytać go o spotkanie, które wbrew pozorom dostarczyło nielicznie zgromadzonym kibicom sporo emocji.
Nie miał pan obaw, że to zwycięstwo wymknie się Koronie z rąk?
- Nie. Taki był nasz plan na to spotkanie. Wiedzieliśmy o tym, że drużyna trenera Pietrzykowskiego się otworzy, będzie chciała odrabiać wynik. Chcieliśmy zagrać bezpiecznie z tyłu i czyhać na kontry. I te kontry rzeczywiście mieliśmy, bo w drugiej połowie spokojnie mieliśmy jeszcze ze dwie, trzy sytuacje, w których mogliśmy zdobyć bramkę. Taki był plan na to spotkanie. Chłopaki realizowali go i to przyniosło efekt w postaci kolejnych trzech punktów. Jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny na boisku.
Początek sezonu w wykonaniu Korony II Kielce jest rzeczywiście imponujący. Siedem zwycięstw, jeden remis i tylko pięć straconych bramek w ośmiu spotkaniach.
- Jak najbardziej, jeśli chodzi o dotychczasowe wyniki jestem bardzo zadowolony. Muszę jednak powiedzieć, że nie zawsze jestem zadowolony z gry zespołu. Musimy poprawić jeszcze wiele elementów. Biorąc pod uwagę te wszystkie zmienne, jakie tyczą się drugiej drużyny - a więc dużą rotację, zawodników, którzy co mecz grają na różnych pozycjach - na tę chwilę wygląda to dobrze. Oby tak dalej. Pracujemy nad tym.
Jak panu pracuje się w tak nietypowych warunkach?
- W spotkaniu ze Zdrojem wystąpiło akurat sporo zawodników, którzy na co dzień trenują pod moim okiem w drugiej drużynie. Szczerze mówiąc - przyzwyczaiłem się już do tego. W drugiej drużynie pracuję już któryś raz i nie jest to dla mnie nowość. Największe wyzwanie to praca nad ostatnimi dniami, przed meczem. Trzeba umieć przetłumaczyć zawodnikom pomysł, taktykę na dany mecz. Czasem trzeba ją zmieniać nie tyle pod przeciwnika, ale pod swój zespół. Nie zawsze mamy do dyspozycji takich ludzi, a innych i pod nich trzeba dobierać tę taktykę. Kosztuje to trochę pracy, ale tak jak mówię - jestem do tego przyzwyczajony. Na razie to przynosi efekty.
Jak piłkarze z ekstraklasy reagują na występy w meczach rezerw? Nie lekceważą tych spotkań?
- Na razie nic takiego nie występuje. Z większością tych zawodników pracowałem już wcześniej w pierwszej drużynie, więc wiem kto przychodzi na treningi drugiej drużyny. Poza tym jestem przecież pracownikiem klubu i dosyć często rozmawiam z trenerem Lettierim. Mówię im wprost, jak mają się zachowywać. To są zawodowcy. Muszę powiedzieć, że dzisiaj ci, którzy zagrali, bardzo nam pomogli, łącznie z Michałem Miśkiewiczem. W drugiej połowie obronił bardzo ważną i wcale niełatwą sytuację. Pozytywnie oceniam pracę z tymi piłkarzami.
Których piłkarzy mógłby pan wyróżnić szczególnie?
Moim zdaniem duże postępy robi cały czas Oktawian Skrzecz. Jest bardzo dobrze przygotowany motorycznie i szybkościowo, może długo biegać na wysokiej intensywności. To akurat zawodnik z pierwszej drużyny. Z naszych zawodników natomiast bardzo fajnie od samego początku prezentuje się Ernest Jopkiewicz, Kacper Chudecki. Dzisiaj bardzo fajnie zagrał też Michał Rybus, czy Dawid Szałas. To akurat zawodnicy trenujący z drugim zespołem. Wiodą tutaj prym.
Skrzecz przychodził do Korony jako skrzydłowy, natomiast w drużynie rezerw często widzimy go w roli prawego obrońcy.
- Tak, ale myślę, że on spokojnie może zagrać też na prawej pomocy i na skrzydle. To zawodnik bardzo uniwersalny jeśli chodzi o te dwie pozycje, może grać tu i tu. Moim zdaniem - nawet na poziomie ekstraklasy.
Niedawno swój pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem podpisał Piotr Pierzchała. Jest już gotowy na grę z najlepszymi?
- Myślę, że pomału jest już przygotowany na to, aby grać w ekstraklasie. Dobrze, że gra w drugiej drużynie, bo to jest dla niego najważniejsze - być w grze. Cały czas robi postępy. Myślę, że kiedyś wskoczy na ten najwyższy poziom. Ma jednak takiego pecha, że gra na pozycji, która jest odpowiedzialna. Powiedziałbym nawet, że najbardziej odpowiedzialna na boisku, na której najmniej rotuje się zawodnikami. Musi czyhać - niestety - na czyjś błąd, albo czekać na swoją jeszcze lepszą dyspozycję. W pierwszej drużynie ma dużą konkrecję. Musi być cierpliwy, ale jestem przekonany, że w końcu doczeka się gry w ekstraklasie.
Po nim widać też bardzo duże cechy przywódcze. Cały czas pokrzykuje, podpowiada kolegom na boisku.
- Zgadza się. Mogę powiedzieć, że znam Piotrka niemal od małego w Koronie. On zawsze taki był. To zawodnik, który jest niesamowicie ambitny, chcący pracować. Bardzo zależy mu na wygrywaniu i to widać w jego zachowaniu na boisku.
Korona II dysponuje jedną z najmłodszych kadr w IV lidze. A jakby nie patrzeć - gra się tu dosyć ostro.
- I to jest bardzo dobre dla tych chłopców. Tak się gra w seniorach - i to nie tylko w IV lidze, ale także na wyższym poziomie, w ligach polskich i zagranicznych. Jest taktyka, ale też walka. Im szybciej chłopcy się do tego przyzwyczają, tym szybciej wskoczą na jeszcze wyższy poziom.
Jak tak dalej pójdzie, Korona II będzie niekwestionowanym pretendentem do awansu do III ligi.
- Cel zawsze był jeden - mamy ogrywać zawodników. Mamy dać im możliwość gry co tydzień, bez względu na to, czy będą to piłkarze z pierwszej drużyny, z drugiej, czy z Centralnej Ligi Juniorów. Dzisiaj kilku takich było w naszym składzie. Przypomnę - Mateusz Gadomski to zawodnik z rocznika 2001, który nie ma jeszcze 18 lat, a już gra w seniorach, i to z fajnym skutkiem. Dzisiaj zagrał bardzo dobry mecz. Taki jest nasz cel. A to, że osiągamy dobre wyniki? Chwała za to chłopakom. Ćwiczymy i cały czas chcemy się rozwijać. Zobaczymy, jak będzie nam szło dalej. Na razie patrzymy na kolejny mecz. Najbliższy - w niedzielę z Wierną Małogoszcz przy Szczepaniaka.
Rozmawiał: Mateusz Kaleta
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
Kibice na forum też średnio zainteresowani , co mnie dziwi , bo te rezerwy bardziej koroniarskie niż pierwsza drużyna z cudakami Petrakami,Janjićami i innymi
Petraka też nie trudno zastąpić , bo to Możdżenia pozycja tylko go wystawiają na każdej tylko nie na jego pozycji - specjalnie? Jest Dziubek a pewnie i trener Grzesik ma u siebie obiecujących defensywnych pomocników. Pogonić tą mizerię!
Chciałbym tylko przypomnieć, że oni grają w 4 lidze. W meczach, które oglądałem jedyną różnicę robili piłkarze z 1 składu, a nasza "młodzież" w najlepszym wypadku trochę ponad to prezentowali przeciwnicy. Ale tylko trochę, a to jest przypominam 4 liga! Moim zdaniem z tych młodych to góra 2-3 ma szansę na grę w najlepszym wypadku w 1 lidze. Stała gra w ekstraklasie? Nie widzę takiego piłkarza.