Rzucili się na mnie Korzym, Kuzera... Potem trafiłem do Korony
Vlastimir Jovanović to jeden z symboli Korony Kielce występującej w Ekstraklasie. Bośniak trafił do klubu w 2010 roku i spędził w nim sześć lat, podpisując potem kontrakt z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. W „Kosmopolidze” na antenie Canal+ Sport, piłkarz powrócił wspomnieniami do swych początków przy Ściegiennego. - Najbardziej wspominam czasy za trenera Leszka Ojrzyńskiego. Wtedy mieliśmy drużynę i atmosferę. Taki zespół, że każdy za każdego walczył. Pasowałem do tej ekipy i czułem się w niej dobrze – mówi „Jova”.
- W czerwcu będzie osiem lat, odkąd trafiłem do Polski. Jestem tu szczęśliwy, zadowolony, także w jakimś sensie na pewno czuję się Polakiem – przyznaje obecny zawodnik zespołu z Niecieczy.
REKLAMA
Zanim jednak pomocnik podpisał umowę w Kielcach, to dorastał na nękanych wojną Bałkanach. - Miałem ciężkie dzieciństwo, myślę, że tak jak wszyscy moi rodacy, którzy w tamtym czasie wojny mieszkali w Bośni. To mi pomaga – szanuję bardziej to, co mam. Nie ma się czego bać w sporcie, jeśli wcześniej przeżywasz coś takiego – stwierdza bez wątpliwości 33-latek.
„Jova” z humorem wraca do swych pierwszy związków z Koroną. - W 2009 roku, jak ze Slaviją Sarajewo byłem na obozie w Turcji, graliśmy sparing z Koroną Kielce. W drugiej połowie Polacy zaczęli grać dość ostro, parę razy „złapaliśmy się” z Dariuszem Łatką. Kilka starć i skoczyła cała drużyna, m.in. Kamil Kuzera… - opisuje piłkarz.
I dodaje: - Doznałem wtedy urazu barku.
Pomimo nerwowej atmosfery na boisku, Jovanović zwrócił na siebie uwagę kieleckiego klubu. - Wtedy w Koronie byli Nikola Mijajlović i Aleksandar Vuković. Trener Sasal szukał przez nich kontaktu, aby ze mną porozmawiali. Chciał mnie od razu ściągnąć do Kielc – przedstawia zawodnik.
- Po pół roku trafiłem do tego klubu i do szatni, w której byli wszyscy zawodnicy z tamtego sparingu (śmiech). To było śmieszne, ale akurat nie pamiętałem, kto na mnie skoczył. Śmialiśmy się z tego – opisuje żartobliwie Bośniak.
Początki w nowym kraju były dla pomocnika trudne. - Języka nie znałem w ogóle, po angielsku też zbytnio nie mówiłem. Trzeba dużo się uczyć, te wszystkie odmiany są bardzo trudne – nie ma wątpliwości „Jova”.
Gracz ten strzelił w żółto-czerwonych barwach sześć goli. - Najbardziej pamiętam w Koronie bramkę z Lechią. Wtedy urodziła mi się córka i mogłem zadedykować tego gola – kwituje Bośniak, wracając do początków 2013 roku.
Rozstanie Jovanovicia z Kielcami nastąpiło w 2016 roku. - Po sześciu latach odszedłem z Korony i tak się ułożyło, że jeszcze strzeliłem jej bramkę – zauważa zawodnik, mając na myśli starcie Bruk-Betu z kielczanami w listopadzie 2016, wygrane przez kielczan 3:1.
- Szczerze? Bałem się, żeby nie pomylić szatni (śmiech) – dodaje piłkarz.
I nie wyklucza, że w Polsce będzie mieszkał jeszcze długo. - Jeśli chodzi o mnie, to mogę tu zostać na zawsze. Ale sam nie jestem, więc muszę się także dostosować do rodziny. A ona jest tu szczęśliwa i zadowolona – kończy 33-latek.
Vlastimir Jovanović to jeden z najdłuższych stażem byłych piłkarzy Korony Kielce. W drużynie żółto-czerwonych rozegrał w sumie 179 meczów.
Wypowiedzi: "Kosmopoliga"
fot. Paula Duda
Wasze komentarze