Właściciel Korony: Cieszymy się z dobrych występów w lidze, ale to nie jest cel
Gościem niedzielnego programu Sportclub w niemieckiej stacji telewizyjnej NDR Fernsehen był Dieter Burdenski, właściciel większościowego pakietu udziałów Korony Kielce. Choć audycja dotyczy głównie niemieckiego sportu, w studiu oczywiście nie zabrakło także pytań dotyczących polskiego klubu.
- W ostatni weekend zrobił pan 2000 kilometrów, aby być na meczach Korony i Werderu (ten swój pojedynek rozgrywał w sobotę u siebie z Mainz). Tyle kilometrów, a tylko dwa punkty... – zagaił dziennikarz. Korona zremisowała w piątek z Piastem Gliwice 1:1, zaś Werder podzielił się punktami po wyniku 2:2.
REKLAMA
- Sprawia mi to przyjemność. Jeśli tylko mam możliwość, chcę być na stadionach i uczestniczyć w spotkaniach na żywo zarówno w Bremie, jak i w Kielcach – odpadł Burdenski.
Po kilkuminutowym fragmencie, gdy rozmowa toczyła się na temat występów Werderu, na tapetę powrócił wątek dot. złocisto-krwistych. - Mam polskie nazwisko, ale to są głębokie korzenie, więc nie mówię po polsku. Znam tylko kilka słów, na przykład „dobrze” czy „piwo” – śmiał się były reprezentant Niemiec.
- To dla mnie zarówno spełnienie marzeń, jak i biznes. Mam to szczęście, że mam dobrego przyjaciela, z którym razem to przejąłem. Mam pojęcie o piłce nożnej, znam się na niej i chcę to wykorzystać. Mamy pomysły na Koronę – zapewnia.
W studiu chwalono grę zespołu, wspomniano o dobrych meczach drużyny Gino Lettieri z jesiennych rozgrywek. - Cieszymy się z występów w lidze, ale to nie jest cel. Celem jest zbudowanie zespołu z młodych i utalentowanych graczy. Na świecie jest wielu wystarczająco dobrych graczy. Kiedy się patrzy na Bundesligę, to można pomyśleć, że nie mamy pieniędzy, ale to nie do końca tak, bo można odnieść sukces nie inwestując bardzo dużo – zapewnia.
- Do Korony latem przyszło wielu zagranicznych zawodników, a także trenerów. Jak udało się przekonać do tego projektu kibiców? – zapytał prowadzący.
- Spotkałem się z brakiem zaufania, ale to się zmienia. Tylko sukces i pozytywy to zbudują. To, czy ktoś mnie tam kocha czy lubi, to inna kwestia. Na razie idzie nam dobrze, ale jesteśmy w Kielcach od 5 miesięcy i na wszystko potrzeba czasu – przekonuje Burdenski.
Jak zamierza wzmocnić zespół zimą? - Nie można mówić o marzeniach, ale trzeba patrzeć na wszystko realistycznie. Skupiamy się na tym, aby być w pierwszej ósemce i chcemy dobrać tak piłkarzy, aby ten cel zrealizować – tłumaczy.
Cała rozmowa jest do obejrzenia W TYM MIEJSCU.
W programie wyemitowano także krótki, dwuminutowy materiał, zbudowany na bazie relacji z Kielc, którą kilka tygodni temu przygotowała stacja ARD (zobacz tutaj).
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Miasto jako właściciel , choć NAJGORSZY z możliwych dla klubu piłkarskiego to jednak -licha bo licha stabilność finansowa.
Urzędasów zatrudnionych w klubie była MOC, przydupasów dojących klub MOC! Kibice uważający się za "polską husarię" jak mieli przywitać...Niemca?
Ale od początku idąc małymi krokami przekonuje Pan do siebie wszystkich. 5 miesięcy to nawet nie jest początek, to POCZĄTEK POCZĄTKU, bo tyle jest do zrobienia by i Pan i kibice byli zadowoleni!
Mnie zastanawia jedna rzecz!
Czy Pan i prezes Zając poradzą sobie bez SPECJALNEGO POSIEDZENIA RADY MIASTA! na którym będzie cyrk o pieniądze z Miasta?
Bo Lubawski-były właściciel i byli tzw. ...prezesi sobie nie radzili!!!
Kolego!
Przez wiele lat walczyłem z NIE ODMIENIALNYM! słowem -RADIO!!!
BA! jak pisałem TO słowo przez "CH" to uważano mnie za analfabetę!
Poddałem się!
Po chu... się z koniem kopać???