Chcemy zagrać na Narodowym! Fizycznie, mentalnie i kadrowo jesteśmy na to przygotowani
Jedynym z bohaterów środowej pucharowej potyczki z Wisłą Kraków był Maciej Gostomski. Bramkarz, który po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się między słupkami Korony, zagrał bardzo dobry mecz i kilkakrotnie uchronił zespół od straty gola. – Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Wiemy też, ile ten mecz znaczy dla kibiców w Kielcach oraz dla wszystkich pracowników klubu, więc jesteśmy podwójnie szczęśliwi – oceniał po końcowym gwizdku piłkarz Korony.
- Ten pojedynek nie ułożył się dla nas dobrze. Graliśmy w dziesiątkę, ale mądre decyzje i zmiany taktyczne pozwoliły nam wygrać ten mecz. To było bardzo ciężkie spotkanie, szczególnie, że od 33. minuty musieliśmy grać w osłabieniu i trzeba było zostawić jeszcze więcej serca i zdrowia na boisku. Bardzo się cieszymy, że awansowaliśmy do kolejnej rundy – dodał.
REKLAMA
- Teraz czekamy na kolejnego rywala i dalej walczymy o Puchar Polski. Chcemy zagrać na Stadionie Narodowym i wydaje mi się, że jest to realne. Musimy o tym myśleć, bo fizycznie, mentalnie i kadrowo na pewno jesteśmy przygotowani – powiedział Gostomski.
Bramkarz Korony miał dużo pracy w tym spotkaniu. Dzięki jego interwencjom, żółto-czerwoni zachowali w tym meczu czyste konto. Szczególnie ważną interwencją była ta w dogrywce, kiedy Gostomski zdołał przenieść nad poprzeczką piłkę odbitą rykoszetem, skierowaną na bramkę z rzutu wolnego przez Kamila Wojtkowskiego. – Nawet nie wiem jak do tego doszło, musiałbym to zobaczyć na powtórce. Od samego początku nie widziałem piłki, ona spadała odbita rykoszetem. To jest automatyzm, trenuję piłkę już wiele lat, dużo miałem takich sytuacji na treningach, więc wypracowałem taką powtarzalność. Cieszę się, że mogłem dziś pomóc zespołowi. Dobrze, że ta piłka odbiła się na tyle szczęśliwie, że mogłem jeszcze interweniować i ją wybić. Brawa dla nas, brawa dla całej defensywy, bo dzisiaj chłopaki świetnie się spisali. Było dużo wrzutek, ale ze wszystkim dali sobie radę – oceniał bramkarz Korony.
Po tak dobrym występie Gostomski dał wyraźny sygnał trenerowi, że może na niego liczyć. Czy swoją szansę dostanie już w najbliższym ligowym starciu z Wisłą? – Zobaczymy. Ja jestem przygotowany i trener o tym wie. Ostatnio nawet nie jeździłem na ławkę, bo miałem lekką kontuzję. To są takie chwile, kiedy trzeba po prostu ugryźć się w język, ciężko pracować i czekać na swoją szansę. Ja swoją dostałem dzisiaj i bardzo się z tego cieszę. Wydaje mi się, że ją wykorzystałem. Cała drużyna zagrała dobry mecz, wydaje mi się, że ja również. Nie jestem w Koronie po to, aby robić atmosferę i siedzieć na ławce, tylko po to, aby zdobywać punkty i walczyć o trofea z drużyną – odparł Gostomski.
Już za trzy dni kielczan czeka kolejne starcie z Wisłą. Krakowianie mogą sobie w nim pozwolić na większą możliwość zmian, bowiem oszczędzali najlepszych zawodników właśnie na pojedynek w lidze. – To będzie bardzo ciężki mecz, ale dziś był równie trudny. Wisła ma teraz pole do popisu – przegrali dzisiaj grając w przewadze, więc na pewno wyciągną wnioski z tego spotkania. Musimy się dobrze przygotować na to starcie, mamy trzy dni, aby się odpowiednio zregenerować. Wiemy, gdzie są ich mocne strony, a gdzie słabe. Tak samo oni wiedzą, gdzie nas mogą zaatakować i zaskoczyć. Wisła na pewno przygotuje się do tego meczu bardzo solidnie, więc myślę, że w sobotę będzie tu bardzo fajny mecz – podsumował Gostomski.
Wasze komentarze