Gino Lettieri: Zwracałem mu uwagę 3 razy. Tak się nie da, nie jesteśmy małymi dziećmi
W piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego" natrafiamy na bardzo ciekawą rozmowę z Gino Lettierim, trenerem Korony Kielce. "To najobszerniejszy wywiad z Włochem, odkąd trafił do Polski. O jego przeszłości i burzliwych początkach w Koronie" - rekomendował na Twitterze tekst jego autor, Michał Trela i trzeba przyznać, że jest w tym sporo racji.
Oczywiście w rozmowie nie mogło zabraknąć "afery klapkowej". - Byłem trochę zaskoczony. Nie myślałem, że będę miał problem z dyscypliną wśród zawodników - wyjaśnia w wywiadzie Lettieri. - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez dyscypliny nie da się funkcjonować ani w życiu prywatnym, ani z dziećmi, ani z dorosłymi, ani w pracy. Nigdzie. A już zwłaszcza, gdy 25 ludzi musi być ze sobą przez cały rok, w małym pomieszczeniu, wspólnie się przebierać, brać prysznic i jeść. Drużyna bez dyscypliny nie ma szans funkcjonować.
REKLAMA
- Zdziwiło mnie, że już na początku musiałem ostro interweniować. Zwłaszcza, że chodziło o Miguela Palancę, który grał w Realu Madryt, więc zobaczył profesjonalny futbol (...) Nie było jednak tak, że zrobił jeden błąd i od razu został wyrzucony. Zwracałem mu uwagę trzy razy. Tak się nie da. Nie jesteśmy małymi dziećmi. Mam dwoje małych dzieci. Jeśli powiem do nich coś raz, puszczają to mimo uszu. Ale gdy powtórzę, rozumieją. Tu trzeba było mówić trzy razy i dalej nie podziałało - dodaje włoski szkoleniowiec.
Dziennikarz wrócił też do burzy medialnej, którą wywołała rzekoma niechęć Lettieriego do muzułmanów w drużynie. - Nigdy nie wypowiedziałem takich słów. Może ktoś z otoczenia klubu powiedział, że jest ciężko, bo muzułmanie mają akurat ramadan, ale to nie wyszło z moich ust. Przecież dla mnie to nie nowość. Od 22 lat jestem trenerem. Prowadziłem graczy z Afryki, Turków, Włochów, Hiszpanów, każdego. Obojętne mi czy piłkarz jest katolikiem, protestantem, muzułmaninem czy żydem. To jego sprawa, w co wierzy. Ja się w to nikomu nie mieszam. Nie było łatwo zaczynać pracy, gdy pisano o mnie takie rzeczy, ale nie jestem typem, który wychodzi i wszystkiemu od razu zaprzecza. Robię swoje i liczę, że ludzie sami wyrobią sobie zdanie o mnie, gdy poznają moją pracę - podkreśla Lettieri.
Ciekawych wątków jest jednak znacznie więcej. Warto przeczytać całość.
Cały wywiad w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego" lub na sports.pl (kliknij)
Wasze komentarze