Trzeba było to przeczekać. Nie mogę przecież wariować
Maciej Gostomski w przegranym przez Koronę Kielce pojedynku z Lechią Gdańsk strzegł bramki zespołu Tomasza Wilmana. - Ja się bardzo cieszę, że dostałem od trenera szansę, aby zagrać w Ekstraklasie. Straciliśmy aż trzy gole. Podnieśliśmy się z 0:2, to cieszy - przyznaje golkiper.
- Myślałem, że tak się to się skończy. W pierwszej połowie graliśmy słabo, potem było już lepiej.Ta ostatnia bramka była pechowa, Szkoda punktów, bo ten jeden byłby sprawiedliwy - uzupełnia.
Gostomski popełnił błąd przy decydującej bramce dla Lechii. - Chciałem wyjść jak najlepiej, ale źle obliczyłem lot piłki. Odbiła się ona w stronę bramki. Dzisiaj mieliśmy trochę pecha, była jeszcze ta bramka samobójcza - wyjaśnia i kontynuuje. - Nie ma co, trzeba wyciągnąć wnioski. Teraz gramy w poniedziałek, musimy dobrze przepracować tydzień i zdobyć trzy punkty
Po raz kolejny kielczanie źle weszli w mecz. - Musimy pracować nad początkami, bo coś nam nie idzie. Nie wiem, co z tym jest. Czy to siedzi w głowie? Z meczu na mecz zgrywamy się coraz bardziej. Strzeliliśmy Lechii dzisiaj dwie bramki, to dobry prognostyk - zaznacza golkiper.
Przez dłuższy czas bramkarz był wyzywany przez fanatyków Lechii. - Co ja mogę zrobić? To jest ich sprawa. Nie wiem, o co im chodzi. Nigdy im nic nie zrobiłem, bo nigdy nie grałem ani w Arce ani Lechii. Taki mam zawód, nie mogę wariować na boisku. Trzeba było to przeczekać i robić swoje. Chciałbym ten temat zamknąć - kończy Gostomski.
fot. Korona Kielce
————————
Partner wyjazdu do Gdańska:
Wasze komentarze