Zdobyliśmy punkt, ale remis nic nam nie daje
We wtorkowym spotkaniu Korony z Wisłą piłkarze żółto-czerwonych postanowili dostarczyć swoim kibicom emocji większych niż na rollercoasterze. Kielczanie atakowali raz za razem i stworzyli sobie mnóstwo sytuacji na zwycięstwo nad największym rywalem. - Jeśli grać całe spotkania tak jak dzisiejszą drugą połowę, to z czystym sumieniem uważam, że będziemy wygrywać. Zdobywamy dziś punkt, ale tak naprawdę ten remis nam nic nie daje – twierdzi Rafał Grzelak.
- Jest małe uczucie niedosytu, ponieważ mieliśmy wiele sytuacji na strzelenie bramki. W pierwszej połowie Wisła nas zdominowała, ale w drugiej mieliśmy wiele szans na odwrócenie losów spotkania. Tworzymy sobie sytuacje, ale musimy zachować zimną krew i zacząć je wykorzystywać. Jak widać nie zawsze jedna bramka daje trzy punkty, dlatego musimy wziąć się w garść i mocniej pracować nad tym elementem – tłumaczy defensor kielczan.
W rundzie rewanżowej Korona spisuje się jednak przeciętnie. Jak dotąd w pięciu spotkaniach „złocisto-krwisci” zdobyli pięć punktów notując przy tym jedno zwycięstwo, dwa remisy i dwie przegrane. - Niestety te porażki przyszły. Każdy mówi, że runda wiosenna jest cięższa i póki co tego doświadczamy. Wiele drużyn ma swoje problemy, my także – tłumaczy 27-latek.
- Z drugiej strony sytuacja nie jest dramatyczna, bo są w naszej grze fajne momenty. Nasza gra się zazębia i to jest fajny impuls do dalszej pracy i pozytywnej reakcji. To może być mobilizujące w batalii o pierwszą ósemkę, a jeżeli nie, to o utrzymanie – dodaje Grzelak.
Bardzo ciężko było rywalizować we wtorek na nowo położonej murawie. Sprawiała ona wiele trudności piłkarzom obu zespołów i była mało komfortowa do rozgrywania tego meczu. - Myślę, że słowo „mało” nie odzwierciedla tego co dzisiaj się działo. Wiadomo, że tutaj ludzie zrobili wszystko, żeby przygotować murawę do jak najlepszej postaci. Pracowali przez kilka dni do piątej nad ranem, więc szacunek dla nich, bo zrobili co mogli. Nikt nigdzie na świecie w ciągu dwóch dni nie stworzy fantastycznej murawy – przytomnie stwierdza pomocnik Korony.
- Grało się ciężko, ale czasem tak bywa. Trzeba przyzwyczaić się do różnych warunków i trzeba sobie radzić. Jeżeli chodzi o murawę to był ciężki moment, co prawda wymuszony, ale jednak ta trawa potrzebuje około dwóch tygodni, żeby się zakorzeniła. Była taka jaka być musiała – podsumowuje.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze