Znam takie mecze z drugiej strony. Każdy myśli: Bij mistrza
- W tym sezonie sporo mam tych wyjątkowych meczów (śmiech). Pierwszy mecz w Kielcach, pierwszy na wyjeździe, pierwszy w Lidze Mistrzów, pierwszy przeciwko Azotom. Na pewno mam w tym klubie sporo przyjaciół, jednak podczas meczu nie będzie to miało znaczenia – mówi przed meczem z Azotami Puławy Mateusz Kus, obrotowy Vive Tauronu Kielce.
Do Kielc trafiłeś właśnie z Azotów. Teraz zagrasz przeciwko tej drużynie, jednak mecz nie odbędzie się w Puławach.
Szkoda, że nie gramy w Puławach, bo tamta hala jest specyficzna. Jednak dzięki temu, że gramy w Lublinie będzie mogło przyjść więcej ludzi. Słyszałem, że zainteresowanie jest duże. Będzie fajna atmosfera.
Dwa lata temu mecz Azotów z Vive też był w Lublinie, wtedy grałeś po tej drugiej stronie. Jak to było wtedy odbierane?
Niektórzy kibice woleliby, żeby ten mecz odbył się w puławskim „kurniku”, bo ta hala ma swój specyficzny urok. Dla zwykłego kibica, czy dla nas zawodników lepiej grać w większej hali.
Hala w Puławach jest mocno specyficzna, jest mała, duszna itp. Zawodnicy Azotów tracą swój spory atut.
Tak, to prawda. W pewnym momencie już się do tej specyficznej hali przyzwyczaiłem. Jednak taka jest decyzja puławskiego klubu, to nie nasz problem.
To jest dla ciebie jeszcze wyjątkowy mecz, czy już kolejny z serii?
W tym sezonie sporo mam tych wyjątkowych meczów (śmiech). Pierwszy mecz w Kielcach, pierwszy na wyjeździe, pierwszy w Lidze Mistrzów, pierwszy przeciwko Azotom. Na pewno mam w tym klubie sporo przyjaciół, jednak podczas meczu nie będzie to miało znaczenia. Będziemy grać twardo, mocno i będziemy chcieli wygrać.
Azoty to trzecia drużyna ligi. I nie ma w tym żadnego przypadku. Potwierdzają to na każdym kroku.
Oprócz porażek z Płockiem i nami zremisowali tylko w Lubinie. Azotom w tym sezonie idzie bardzo dobrze. Oby dotrwali do końca, bo wiadomo, że w play-offach dzieje się różnie. My rok temu byliśmy gdzieś w dolnej części tabeli, ale ostatecznie zdobyliśmy medal. Życzę im, żeby zdobyli to trzecie miejsce.
Rok temu wydawało się, że Azoty mogą nawet spaść, później trenerem klubu został Ryszard Skutnik i był brąz. Szkoleniowiec to chyba mocna strona Azotów?
Z trenerem Skutnikiem miałem bardzo dobry kontakt. Zawsze będę go pamiętał, bo z nim zdobyłem pierwszy medal. Jest dobrym trenerem, ale też rok temu mieliśmy mocny zespół. Brakowało nam na początku trochę szczęścia i zgrania.
Teraz ciebie w Azotach już nie ma, ale to nadal mocny zespół. Latem przyszło tam wielu dobrych zawodników.
Patrząc po tym miejscu, w którym są w tabeli i ile mają punktów chyba dobrze im zrobiło moje odejście (śmiech).
Przed tym meczem jesteście jak zawsze faworytem, ale z drugiej strony, jak ktoś ma z wami powalczyć w polskiej lidze, to będą to właśnie Azoty.
My zawsze walczymy o wygraną. W Szczecinie, Głogowie, czy Lubinie było widać, że nikt z nami nie odpuszcza i walczy z całych sił, na zasadzie bij mistrza. Azoty podobnie do tego podejdą. Pamiętam, że jak tam grałem to przed meczem z Vive zawsze się przygotowaliśmy i to zawsze były wyrównane mecze. Myślę, że ta taki będzie, ale z wygraną Vive.
Macie już za sobotą kilka meczów po Euro, wcześniej przez miesiąc głównie trenowaliście. Tego ogrania chyba zawsze na początku brakuje. Teraz już jest dobrze?
Zdrowotnie i siłowo nie ma zarzutu. Bardziej chodzi o sprawy mentalne i taktyczne, tam jeszcze mam zaległości.
Patrzycie na tabele Superligi i Ligi Mistrzów? W obu przypadkach wszystko jest w waszych rękach, jeżeli będziecie wygrywać to będzie dobrze.
Tak, patrzymy na te obie tabele. Jednak głównie skupiamy się na kolejnym przeciwniku. Teraz dla nas najważniejsze są Azoty Puławy, a później będziemy myśleli o Montpellier.
Wasze komentarze