Drugi raz nie popełnimy tego błędu
Pierwsze tegoroczne spotkanie o punkty kielczanie stoczyli z Pogonią Szczecin. Wtedy na wyjeździe padł sensacyjny remis. Teraz po trzech miesiącach to „Portowcy” zagoszczą w Hali Legionów, aby znów pokrzyżować plany mistrzów Polski. - W tym momencie jesteśmy innym zespołem, chociaż niewątpliwie wciąż mamy wiele problemów. Na początku rozgrywek ciężko było grać z takim przeciwnikiem jak Pogoń Szczecin, która rozpoczęła przygotowania wcześniej i od półtora miesiąca była już w rytmie meczowym – mówi trener Vive, Tałant Duszjebajew.
- Nie mówię, że u nas wyglądało to gorzej, ale my mieliśmy zupełnie inne plany. Kładliśmy nacisk na formę fizyczną, tak abyśmy mogli prezentować się do końca roku na wysokim poziomie. Sądzę, że na początku sezonu brakowało nam sportowego szczęścia, a kontuzje trochę pokrzyżowały nasze plany – dodaje szkoleniowiec.
I kontynuuje: - Na środku obrony nie było Mariusza Jurkiewicza, ponieważ jego uraz eliminował go z gry do końca roku. Wiedzieliśmy o tym i nie mówię, że musieliśmy przez to płakać i rozkładać ręce, ale niewątpliwie był to w pewnym stopniu krok do tyłu.
Remis ze Szczecinem z początku rundy wywołał wtedy falę krytyki na zespół Tałanta Dujszebajewa. - Trzeba czekać do końca sezonu i mieć cierpliwość. Nie można po pierwszym przegranym meczu już krytykować. Nie ma takiego zespołu na świecie, który nie ma problemów. Broniąca tytułu Barcelona także przegrała swój pierwszy mecz z Rhein-Neckar Lowen, ale nikt nie chce zwolnić za jedną lub dwie porażki wszystkich zawodników i trenera – ocenia szkoleniowiec.
- Należy uwierzyć w zespół, dać mu czas i możliwość pracy. Przez ostatnie trzy lub cztery lata Vive nie uległo w lidze i to świadczy o jego poziomie. Kiedyś przyjdzie jednak moment, że przegramy spotkanie ligowe i trzeba z tym żyć. Jeżeli nie będziemy potrafili się z tym pogodzić to żaden zawodnik, ani trener nie przyjdzie tutaj grać, ponieważ zapanuje presja, której nikt nie będzie w stanie udźwignąć – komentuje trener żółto-biało-niebieskich.
W końcówce rundy Tałant Dujszebajew nie może liczyć na kilku swoich podopiecznych, którzy narzekają na urazy. - Teraz nasza sytuacja też nie jest łatwa. Chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, którzy walczą do końca rundy. Ostatni mecz z Barceloną wyeliminował Urosa Zormana, Denisa Bunticia i Sławka Szmala. Pozostali wciąż jednak walczą i grają – mówi Kirgiz z hiszpańskim paszportem.
Dzięki temu szansę występu na ligowych parkietach coraz częściej dostają młodzi zawodnicy. - Szkoda, że wczoraj tylko Vujović i Markowski wystąpili, a Fąfara i Bulski w ogóle nie zagrali, ale to był bardzo ciężki mecz i potrzebowaliśmy bez względu na wszystko dwóch punktów. Mamy szacunek do Szczecina, ale w sobotę przed naszą publicznością musimy w dobrym stylu wywalczyć dwa punkty – zapowiada Dujszebajew.
W środę Vive na wyjeździe zwyciężyło z Chrobrym Głogów 31:30. Mimo tego, że kielczanie byli zdecydowanym faworytem spotkania, wynik nie odzwierciedlał przedmeczowych założeń. Szkoleniowiec kielczan ma do siebie kilka zarzutów po tym spotkaniu.
– Rozegraliśmy bardzo ciężki mecz, aczkolwiek sądzę, że przez całe spotkanie kontrolowaliśmy przebieg potyczki. Wygraliśmy jedną bramką, ale liczą się dwa punkty. Wyjść na parkiet bez nominalnego środkowego i wygrać to bardzo duża sztuka. Szczególne podziękowania należą się Cupiciowi i Jureckiemu, którzy grali na tej pozycji. Teraz pozostało nam dobrze zwieńczyć ten rok – uważa trener Vive.
- Chciałbym wziąć na siebie odpowiedzialność, ponieważ nie zagraliśmy na najwyższym poziomie i to była po części moja wina. Pojechaliśmy do Głogowa w dniu meczu i zawodnicy byli przez to osłabieni fizycznie. Zabrakło w tym spotkaniu dwóch lub trzech bramek różnicy, które dałyby nam więcej spokoju. Mamy teraz nauczkę i wiem, że więcej nie popełnię tego błędu – kwituje Dujszebajew.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze