Oni potrzebują więcej czasu na wypoczynek... Ale niestety - my tego czasu nie mamy
W najbliższej kolejce Champions League, Vive Tauron Kielce zmierzy się z ostatnią drużyną grupy B, KIF Kolding. Mimo tego, że Duńczycy zdobyli dotychczas jedynie dwa oczka, trener Tałant Dujszebajew podkreśla, że do niedzielnego rywala wszyscy powinni podchodzić z dużym szacunkiem. - To duży błąd, kiedy bagatelizuje się takiego rywala jak Kolding, Kristianstad, Montpellier, czy Pick Szeged. Każdy myśli tylko o zwycięstwie z Barceloną i Vardarem. Zwycięstwo przeciwko Duńczykom będzie równie ważne i tak samo premiowane jak przeciwko Hiszpanom i Macedończykom - tłumaczy szkoleniowiec Vive.
- Dla nas to bardzo ważne spotkanie. Jeżeli chcemy walczyć o pierwsze bądź drugie miejsce w grupie to wiemy, że musimy zagrać tam dobry mecz i spuentować go zwycięstwem. Najważniejsze jednak nie myśleć i nie dopisywać sobie już przed meczem tych dwóch punktów, a mieć szacunek do naszego niedzielnego rywala - kontynuuje Dujszebajew.
Co ciekawe, jedyne zwycięstwo w obecnych rozgrywkach Duńczycy zanotowali przeciwko liderowi grupy, Vardarowi Skopje. - Myślę, że dużą przyczyną porażki Macedończyków w Kopenhadze była absencja Arpada Sterbika. W Danii bramkarze Vardaru odbili cztery piłki, natomiast tydzień później przeciwko nam wrócił Sterbik, który wybronił... dwadzieścia trzy rzuty. Jak widać, to spora różnica - ocenia Kirgiz z hiszpańskim paszportem.
Trener Dujszebajew oszczędzał swoich podopiecznych po powrocie z reprezentacji. - Po przerwie na kadrę dzisiaj będziemy mieli pierwszy trening, gdzie popracujemy nad handballem. Dotychczas ćwiczyliśmy głównie fizycznie. Zawodnicy odpoczywali po ciężkich przygotowaniach ze swoimi reprezentacjami - mówi szkoleniowiec mistrzów Polski.
Dużym utrudnieniem przed niedzielnym spotkaniem jest sytuacja kadrowa kielczan. Występy kilku zawodników wciąż stoją pod znakiem zapytania. – Zobaczymy, jak będzie wyglądała postawa Krzyśka Lijewskiego i Denisa Bunticia. Uros Zorman zagrał trzy mecze na kadrze i doznał kontuzji. Ma naderwaną łydkę i myślę, że jego szanse na występ w niedziele są nikłe. W tym przypadku jesteśmy cierpliwi i wolimy, aby zawodnik spokojnie mógł zagrać w kolejnych spotkaniach, niż teraz ryzykować jego zdrowie - wymienia trener kielczan.
12 grudnia zawodnicy zakończą pierwszą rundę rozgrywek. Szkoleniowiec kielczan nie ukrywa, że obecność kilku zawodników w kadrze jest dla niego na tę chwilę bardzo istotna i liczy, że mimo mikro-kontuzji zdołają oni pomóc drużynie w kluczowych spotkaniach końcówki tego roku.
- W tym momencie potrzebujemy pomocy Marina Sego do 12 grudnia, później zobaczymy, co będziemy mogli z nim zrobić. Także Denis ma problemy ze zdrowiem. W jego przypadku chodzi o nerwy w łokciu. Oni potrzebują więcej czasu na wypoczynek... Ale niestety - my tego czasu nie mamy. Przed nami ostatnie cztery tygodnie gry, a później będą mogli dochodzić do zdrowia - kwituje Dujszebajew.
fot. Anna Benicewicz-Miazga