Gramy u siebie i przed naszą publicznością chcemy narzucić własny styl gry
Szybcy i bardzo niebezpieczni w ataku – w ten sposób zawodnicy Vive Tauronu Kielce opisują swojego sobotniego rywala, IFK Kristianstad. Mistrzowie Polski znają mocne strony Szwedów, ale grając w Hali Legionów nie mogą pozwolić przeciwnikowi na pokazanie swoich atutów - Gramy u siebie i przed naszą publicznością chcemy narzucić własny styl gry. Twardo w obronie i konsekwentnie w ataku - trener ciągle nam to wpaja i mam nadzieję, że w sobotę wypełnimy nasze założenia taktyczne narzucone przez niego – mówi rozgrywający kielczan, Krzysztof Lijewski.
Zespół Kristianstad to bardzo młoda drużyna i na starcie rozgrywek każdy stawiał ich w roli grupowego outsidera. - Są mistrzem Szwecji. Na pewno grają bardzo dobrze, mają kilku reprezentantów kraju. Trener powiedział nam już kilka zdań na temat tego zespołu. Sam oglądałem parę meczów tej drużyny w tegorocznej Lidze Mistrzów. Grają naprawdę fajną i radosną piłkę ręczną. Są twardzi w obronie, typowo dla Skandynawów ustawiają się w defensywie 6-0 – tłumaczy 32-latek.
I kontynuuje: - Momentalnie przedostają się na połowę przeciwnika. Dużo bramek rzucają z kontrataków i po błyskawicznych wznowieniach. To elementy, na które trzeba będzie zwrócić uwagę. Nie wiem, czy będzie w ogóle możliwość rotowania zawodnikami jeżeli chodzi o zmiany z ataku do obrony, bo Szwedzi grają bardzo szybko, więc trzeba będzie natychmiast wracać do defensywy, aby bronić własnej bramki.
Najbardziej znaną postacią w szwedzkiej drużynie jest szkoleniowiec, Ole Lindgern, który jeszcze jako zawodnik zdobył z reprezentacją Szwecji dwa złote medale mistrzostw Świata, trzy krążki na Igrzyskach Olimpijskich, a także cztery razy wygrywał mistrzostwa Europy. - Pamiętam trenera Kristianstad, ale już jako szkoleniowca. Jednak znam historię, gdyż interesuje się piłką ręczną i wiem, w jakiej reprezentacji grał Ole Lindgren i jakie trofea z nią zdobywał. Widać, że nie jest to trener z przypadku. Ma bardzo duże doświadczenie, jeżeli chodzi o grę międzynarodową – twierdzi „Lijek”.
- Teraz tę wiedzę przekazuje młodym chłopakom, którzy już z tego czerpią. Jego warsztat jest bardzo duży i to postać doceniana w całej handballowej rodzinie – podsumowuje.
fot. Anna Benicewicz-Miazga