Szczęśliwa Korona jedzie przełamać lubińskie fatum. Brosz: Statystyki są po to, by je zmieniać
Korona Kielce jedzie na wyjazdową potyczkę z Zagłębiem Lubin, z którym nigdy nie wygrała na jego terenie, w świetnych nastrojach po pokonaniu Jagiellonii Białystok. - Pierwsza rzecz, jaka nasuwa się po ostatnim meczu, to radość. Nie tyle na twarzach piłkarzy czy kibiców, ale ogólny pozytywny odbiór spotkania. Doceniono zaangażowanie, a chłopcy pokazali wielką radość. Chcemy to kontynuować – zapewnia trener żółto-czerwonych, Marcin Brosz.
Do składu „złocisto-krwistych” wielkie szanse mają powrócić Radek Dejmek i Przemysław Trytko, ostatnio zmagający się z kontuzjami. - Ta dwójka jest pod znakiem zapytania, ale na pewno są bliżej osiemnastki niż przed ostatnim meczem – kwituje szkoleniowiec kielczan, ale zaznacza: - Poczekamy jeszcze z decyzjami.
Decyzje personalne wciąż nie zapadły. - Nie chciałbym składać deklaracji. Analizujemy naszą grę i przeciwnika. Pomysł jest, ale ostatecznych decyzji nie ma – odpiera Brosz. - Proszę mnie zrozumieć, nie możemy wszystkiego ułatwiać przeciwnikowi. Nie ma zbyt wielu tajemnic, ale nie chcemy ułatwiać zadania trenerowi Stokowcowi – dodaje.
Na ławce rezerwowych może wylądować Rafał Grzelak, który w starciu z Jagą zastępował Dejmka. - Nie jest łatwo debiutować po tylu latach czekania. Pamiętajmy też, że Rafał to nominalny lewy obrońca. Po tygodniu treningu wymagaliśmy od niego, by grał na Sekulskiego, który nie jest łatwym przeciwnikiem – twierdzi trener Korony.
I kontynuuje: - Ja debiut Rafała oceniam bardzo pozytywnie. Obawialiśmy się tej decyzji, natomiast po meczu okazało się, że ona była słuszna.
W minioną niedzielę bardzo rozczarował Nabil Aankour. - Nabil to zawodnik z ogromnym potencjałem. Bez dwóch zdań to ważna część naszego zespołu. Myślę, że on systematycznie się zmienia. Najważniejsze, że pokazuje wielkie zaangażowanie i walkę o miejsce w zespole – kwituje Brosz.
Choć bardzo szczęśliwie, to dwukrotnie do siatki białostoczan trafił Michał Przybyła. - On nie został doceniony przez środowisko zewnętrzne. Strzelił dwa gole, mało piłkarzy ma taki dar, by wykorzystać takie sytuacje. Dziwię się, że to przeszło obojętnie. Bo to dla mnie ogromne wydarzenie – mówi trener żółto-czerwonych.
Ponownie na boisku zaprezentowali się Zbigniew Małkowski i Paweł Sobolewski. - Tak jak debiut Michała nie był prosty, tak i powrót Zbyszka i Pawła. Obciążenie psychiczne przed meczem było znaczące. Oni pokazali, że są gotowi – odpiera szkoleniowiec.
- Powoli zaczynamy tworzyć monolit. To się będzie zmieniało, ewoluowało, ale do tego dążymy – zapewnia Brosz.
Kadra żółto-czerwonych wciąż nie jest zamknięta. - Szukamy napastnika, to wiemy. Meczów przed nami jeszcze dwadzieścia, a dojdą kartki i urazy. Staramy się poszerzyć kadrę, a poza tym nie ma lepszego rozwoju niż dobra rywalizacja. By Przybyła się rozwijał, potrzebuje rywalizacji. Chcemy, by przyszedł chłopak gotowy do gry – mówi trener.
Kilka tygodni temu kielczanie rozważali możliwość zatrudnienia Damiana Zbozienia, obrońcy, który ostatecznie wylądował w Lubinie. - Sondowaliśmy temat, jak się wahał, czy zostać w Amkarze Perm. Ale to historia – kwituje szkoleniowiec.
Jak Brosz zapatruje się na ekipę „Miedziowych”? - To bardzo mocny zespół. Mówimy beniaminek, ale patrzymy na kadrę i to drużyna oparta na zawodnikach o dobrych CV. My jednak koncentrujemy się na sobie. Bierzemy pod uwagę przeciwnika, ale nie do takich granic, że się na nim skupiamy.
- Nie mówmy o Koronie po jednym czy dwóch meczach. Dajmy sobie więcej czasu – dodaje.
W niedzielę rano kielczanie rozegrają w Opalenicy sparing z greckim AEK Ateny. - Uprzedziliśmy AEK, że przyjedziemy składem mocno odmłodzonym. To będzie spora szansa dla niektórych chłopaków – mówi trener. - Jak się nadarzy jeszcze okazja, by zagrać z dobrym zespołem, na pewno nie odmówimy. Oczywiście biorąc pod uwagę sytuację kadrową – kontynuuje.
Koronie w Ekstraklasie mocno nie idzie na stadionie Zagłębia. Nigdy tam nie wygrała. - Liczy się tylko to, co dzisiaj i jak jesteśmy przygotowani. Statystyki są ważne, ale one de facto nie wpływają na to, jaką formę zaprezentujemy w sobotę. Statystyki są po to, by je zmieniać – kończy Brosz.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Ps. Przestańcie ciągle narzekać...