Wszystko na najwyższym poziomie. Do zobaczenia, Kolonio!
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Cztery najważniejsze mecze klubowej piłki ręcznej w 2015 roku to także już tylko historia. Piękna, bo piękna, ale historia. Możemy zacząć wspominać kolejne Final Four z udziałem kieleckiej drużyny, kolejne zakończone na podium. I choć teraz trzeba się przestawić i zapomnieć o kolońskim turnieju, to chyba każdy z tyłu głowy przez najbliższy rok będzie miał tylko jedno – wrócić do tego miejsca!
Swoją podróż do Kolonii rozpoczęliśmy w piątkowy wieczór, zaś w sobotnie południe dotarliśmy na miejsce. I zaczęliśmy relacje z najważniejszego miejsca klubowej piłki ręcznej. Głęboko wierzyłem, że koniec końców zdołamy ogłosić, że Kielce królują w Europie, ale to jednak nie nastąpiło. Choć jednak jestem przekonany, że prędzej czy później to nastąpi.
W Niemczech wszyscy spisali się na medal. Począwszy oczywiście od kieleckiej drużyny, która ponownie sięgnęła po brązowy medal Final Four. Otoczkę tego turnieju budowało jednak tak wiele osób i tak wiele wydarzeń, że nie sposób o nich nie wspomnieć.
Na uwagę zasługuje fakt, że sama komunikacja pomiędzy różnymi miejscami w Kolonii była bezproblemowa. Praktycznie nie zdarzyło się, aby ktokolwiek zapytany o cokolwiek w języku angielskim nie potrafił udzielić odpowiedzi. I to nieważne, czy rozmówcą była akurat osoba młoda, w średnim czy w starszym wieku. Jeżeli Final Four tworzyli także zwykli mieszkańcy tego niemieckiego miasta, to trzeba im gorąco za wszystko podziękować. Okazali się bardzo otwartymi i przyjaznymi ludźmi.
Sama organizacja? Na najwyższym poziomie, na co zresztą wskazuje stawka turnieju. Przedstawiciele mediów nie mogli narzekać chyba na żaden aspekt swojej pracy. Każdy mógł w spokoju wykonywać swoje zadania i miał ku temu wszystkie niezbędne narzędzia. A jeśli tylko pojawiał się jakiś problem, zaraz cała rzesza ludzi chciała pomóc i go rozwiązać.
Na trybunie prasowej dziennikarzy ulokowano narodowościami. To świetne i jedyne właściwe posunięcie. Wszyscy mogli ze sobą swobodnie rozmawiać, cieszyć się i rozpaczać po kolejnych akcjach drużyny, o której przyjechali informować. Choć nie oznacza to, że nie było kontaktu z dziennikarzami z innych krajów, bo tego oczywiście nie brakowało.
Myślę, że z punktu widzenia kibiców, także nie ma do czego się przyczepić. Bogata strefa przeznaczona dla fanów przed halą, liczne punkty gastronomiczne, atrakcje, zabawy, konkursy w samej Lanxess Arena – w takich właśnie okolicznościach przebiegało to Final Four. Nikt nikomu nie zabraniał napić się piwa, krzyknąć, potańczyć czy zwyczajnie krzyczeć. Każdy z kibiców wiedział, po co tu przyjechał – a przyjechał dobrze się bawić wspierając swoją drużynę.
Kolonia jako miasto również wzbudziło moją sympatię. Odwiedziłem je po raz pierwszy. Most łączący część Kolonii, w której znajduje się centrum, z częścią, w której ulokowana jest Lanxess Arena, budził ogromne wrażenie. Tak jak tysiące kłódek zawieszonych na nim przez zakochanych. Całość dopełniał płynący spokojnie Ren, budując specyfikę i nastrój tego miejsca.
Kolonia wzbudziła we mnie o wiele większą sympatię niż Dortmund, który również odwiedziłem w drodze na Final Four. To właśnie w mieście-gospodarzu tego turnieju wszystko wyglądało na bardziej zadbane i zwyczajnie ciekawsze. Piękna katedra w samym centrum, liczne sklepy wokół głównych placów, mnóstwo ludzi, no i ten Ren – polecam każdemu wyprawę do Kolonii!
Głównym założeniem było oczywiście to, żeby Vive wypadło jak najlepiej pod względem sportowym. Trzecie miejsce w Europie to naturalnie wynik fantastyczny, ale, jak powiedział sam prezes Bertus Servaas, apetyty stają się coraz większe i powoli myśli wszystkich kielczan zbiegają się do sięgnięcia po najwyższy laur.
Każdy chce tu wrócić. I kibice, i piłkarze, i dziennikarze, każda grupa, jaka się tu zjawiła. Ludziom piłki ręcznej Kolonia przypadła do gustu i chcieliby ją odwiedzać co roku. A ja razem z nimi, by, przy ogromnej pomocy z Kielc, informować o tym, co się dzieje podczas turnieju.
Czas wracać do domu. Do zobaczenia, Kolonio! Za rok przyjeżdżamy po złoto!
Z Kolonii Marcin Długosz
Sponsorzy wyjazdu CKsport.pl do Kolonii:
Wasze komentarze
Najcześciej już jak sie dojechało na miejsce to można było jednak kupić bilety, ale te z puli najdroższych w przeliczeniu na złotówki za ok 1 000 zł!
No ,ale jak się miało akredytację to co się tam takimi sprawami zwykłych kibiców przejmować.
Przegrale nam ten turniej