III Kielecka Dycha za nami. Rekord biegaczy pobity
Około sześciuset zawodników stanęło w niedzielę po godzinie 10 na starcie trzeciej już edycji Kieleckiej Dychy. Zwycięzca na mecie pojawił się niewiele po półgodzinie zawodów. Jednak każdy kto minął linię mety mógł się uważać za zwycięzcę.
Nim jednak zaczął się bieg na 10 kilometrów odbył się Bieg Przedszkolaka, w którym udział wzięli najmłodsi. Zostali oni podzieleni na dwie grupy, i biegli na dystansie 400 metrów, czyli musieli pokonać jedno okrążenie na stadionie lekkoatletycznym przy ulicy Leszka Drogosza w Kielcach. Tam też umieszczony była linia startu i meta biegu zasadniczego.
Bieg główny wystartował o godzinie 10.15, a rozgrzewkę poprowadziła Iwona Wenta. Udział w nim wzięło koło 600 osób. Pierwsza osoba na mecie zameldowała się po ponad półgodzinie, a kolejni zawodnicy na metę wbiegali przez jeszcze ponad pół godziny.
Wśród uczestników nie brakowało debiutantów. - Jestem bardzo zadowolona z biegu, a najbardziej z tego dlatego, że ukończyłam go. To był mój główny cel, liczyła się atmosfera i to żebym dobiegła, a nie sam wynik – powiedziała Katarzyna Mrówczyńska.
- Była to fajna impreza, tak jak zawsze. Czekałem na nią przez rok, bo to od niej zaczęła się moja przygoda na w biegach na dziesięć kilometrów. Las nie jest moją mocną stroną, ale przybywam tutaj dla tych ludzi i tej atmosfery, która tutaj jest. Im jest nas więcej tym jest więcej uśmiechów. Same pozytywy – stwierdził Maciej Paciorek, który prowadzi bloga o tytule: moja przemiana.
Jak się okazuje trasa Kieleckiej Dychy nie jest najłatwiejsza. - Po pięciu kilometrach jest troszkę podbiegów. Nie jest to też trasa po asfalcie, więc nie każdy jest też może przyzwyczajony do takiej nawierzchni. To jest dyszka, ale dystans to w sumie 10 kilometrów i 700 metrów. Biegacze się do tego przyzwyczaili – wyjaśnił Paweł Dudek.
Wszyscy, którzy ukończyli bieg dostali medale oraz wiele braw od licznych kibiców.
Zapraszamy wszystkich do oglądania galerii zdjęć z III Kieleckiej Dychy
Wasze komentarze