Kluczowe były minuty po naszej bramce
Trener Górnika Zabrze, Marcin Brosz, stwierdził, że losy meczu jego drużyny z Koroną Kielce zaważyły się po objęciu prowadzenia przez zabrzan, kiedy nie potrafili oni podwyższyć wyniku na 2:0. – To jednak jasne i związane z młodością. Trzeba się z czymś takim liczyć – przyznał szkoleniowiec ekipy ze Śląska.
REKLAMA
Marcin Brosz (trener Górnik Zabrze):
Kluczowym momentem meczu na pewno były minuty po naszej bramce. Wtedy się ważyło, czy my strzelimy drugiego gola, czy Korona wyrówna. Zabrakło nam w tym momencie doświadczenia, ale to jasne i związane z młodością. Podkreślamy, że skoro mamy tak młodych zawodników, to trzeba się z czymś takim liczyć. W każdym razie było dużo sytuacji, parad bramkarzy, a więc widzieliśmy wszystko, co chcemy oglądać w piłce.
Nasz młody skład? Większość tych zawodników przygotowywaliśmy. Gramy na trzech frontach: w Ekstraklasie, Lidze Europy i Pucharze Polski. Wszystko traktujemy bardzo poważnie i będą grali wszyscy. Większość graczy, którzy dziś wystąpili, zbierało już doświadczenie. Jednak to prawda, że jeśli wystawia się tak dużo młodych zawodników, to trzeba się liczyć z różnymi sytuacjami podczas meczu. Pochwalić trzeba Michała Koja, który jako najstarszy przejął rolę lidera na boisku.
Trafiliśmy na bardzo dobrego przeciwnika, który ma mocny i ustabilizowany skład. Wynik był taki jak i w poprzednich meczach, więc tu nowości zabrakło.
Słodycze dla bramkarza? Nie tylko dla niego. Rodzicie, siostry, babcie wspierali dzisiaj naszych młodych zawodników i to są wielkie emocje. Ci chłopcy mogą opuścić dziś stadion z podniesioną głową. A Tomek Loska był drugim najstarszym zawodnikiem tego meczu, więc starał się wesprzeć młodszych kolegów – interwencjami, pomysłem i pomocą.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
Do Ankh
Gdyby był trenerem Korony, żaden szanujący się piłkarz, nie brałby go za poważnego trenera.
Koronie potrzebny jest trener, który ma coś ciekawego do powiedzenia i potrafi przekonać piłkarzy do ciężkiej pracy mającej sens. Lettieri początkowo takim był, ale awans do ósemki i poddanie się bez walki po wygranej z Lechem, w piłkarzach musiało się zrodzić poczucie zawodu. Granie po to, żeby tylko grać bez celu, nie ma sensu.