Grała Korona, strzelała Arka. Gdynianie bezlitośnie punktują zespół Lettieriego
Nic nie może wiecznie trwać. Dziś także kończy się fantastyczna passa 12 kolejnych meczów bez porażki Korony Kielce. Kielczanie grali dobrze, byli stroną dominującą, ale zostali bezlitośnie wypunktowani przez Arkę. Pierwsze trzydzieści minut sobotniego meczu zupełnie nie zapowiadały takiego rozwoju wydarzeń. Gdynianie objęli jednak prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie, a następnie dwukrotnie podwyższyli je po przerwie. “Arkowcy” okazali się zabójczą skutecznością i ostatecznie pokonali żółto-czerwonych 3:0.
Z powodu czterech żółtych kartek pauzować w tym spotkaniu musiał lider defensywy kielczan, Adnan Kovacević. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Djibril Diaw, a od pierwszej minuty na boisku zobaczyliśmy także Gorana Cvijanovicia oraz Elię Soriano. Po prawie czterech miesiącach nieobecności na murawie, na ławce rezerwowych kieleckiego zespołu pojawił się Nabil Aankour.
REKLAMA
Na pierwsze emocje nie trzeba było długo czekać. Mecz rozpoczęli “Arkowcy” i od razu odważnie ruszyli na bramkę Gostomskiego. Bramkarz Korony od początku pozostawał czujny i nie dał się zaskoczyć.
To jednak żółto-czerwoni narzucili gościom swój pomysł na grę. Korona od pierwszych minut długo utrzymywała się przy piłce, co przekładało się także na sytuacje podbramkowe. Pierwszą świetną okazję w 5. minucie miał Cvijanović. Piłka po jego strzale minimalnie minęła lewy słupek bramki. To była bardzo dobra okazja do objęcia prowadzenia dla Korony.
Tempo meczu mogło się podobać. Obie drużyny grały ofensywnie, nie bały się podejmować ryzykownych decyzji. Dobrą akcję w 9. minucie wypracowała Korona – dośrodkowanie z rzutu rożnego głową zamykał Kaczarawa, jednak jego uderzenie przeleciało nad poprzeczką.
Od samego początku aktywny w szeregach kieleckiego zespołu był duet Soriano-Kaczarawa. Napastnicy Korony po chwili po raz kolejny zaatakowali bramkę strzeżoną przez Steinborsa, jednak ofiarnie interweniowali obrońcy gości. Po chwili gdynianie ruszyli z kontrą – sam na sam z Gostomskim stanął Siemaszko, jednak jego uderzenie minimalnie minęło bramkę kielczan.
W 33. minucie żółto-czerwoni byli bardzo blisko wysunięcia się na prowadzenie. Fantastycznym prostopadłym podaniem popisał się Rymaniak, uruchamiając w ten sposób Elję Soriano. Włoski napastnik stanął oko w oko z Steinborsem, ale przegrał pojedynek z golkiperem. To powinien być gol dla Korony.
Z odpowiedzią ruszyli goście. Groźny strzał z narożnika pola karnego oddał Szwoch. Nieprzyjemne uderzenie zdołał w tej akcji jeszcze odbić Gostomski, ale po chwili po raz pierwszy w tym spotkaniu musiał wyjmować piłkę z siatki. W 36. minucie długie podanie z głębi pola otrzymał Siemaszko. Bramkarz Korony wyszedł do piłki, próbował skrócić kąt, ale został bezlitośnie przelobowany przez napastnika Arki. Korona była aktywniejsza, grała lepiej, ale to Arka objęła prowadzenie w tym spotkaniu.
Po stracie bramki kielczanie lekko się podłamali. Wynik w pierwszej połowie nie uległ już zmianie i to gdynianie mogli schodzić na przerwę w lepszych humorach.
Drugą połowę lepiej rozpoczęła Arka. Swoją przewagę goście przypieczętowali drugą bramką w 49. minucie. Rzut wolny egzekwował Marcin Warcholak. Obrońca Arki uderzył mocno, niby w sam środek bramki, ale piłka po drodze odbiła się od stojącego w murze Możdżenia i całkowicie zaskoczyła Gostomskiego. Arka prowadziła już 2:0.
Na boiskowe wydarzenia szybko zareagował trener Gino Lettieri, który już w 58. minucie dokonał kompletu zmian. Kielczanie szybko mieli okazję do złapani kontaktu z przeciwnikiem. Po dośrodkowaniu Cvijanovicia z rzutu rożnego główkował Kaczarawa, ale strzał nad poprzeczką zdołał przenieść Steinbors.
Minutę później było już 3:0 dla przyjezdnych. Błąd w środkowej strefie przy wyprowadzaniu piłki popełnił Dejmek, a w konsekwencji piłkę przejeli “Arkowcy”. Długie podanie otrzymał Szwoch, który wpadł w pole karne i bardzo mocnym strzałem umieścił futbolówkę pod poprzeczką bramki Gostomskiego.
W drugiej połowie kielczanie znów prowadzili grę, jednak nic z tego nie wynikało. Arka stanęła mocno z tyłu, skutecznie broniąc dostępu do własnej bramki. Kielczanie próbowali, ale gra nie była już tak płynna jak na początku meczu. Po raz kolejny uderzał Kaczarawa, a swoich okazji szukał także wprowadzony w drugiej połowie Jacek Kiełb, jednak obie próby kielczan były nieskuteczne.
Szansę na honorową bramkę miał w 80. minucie Radek Dejmek. Kapitan Korony główkował po dośrodkowaniu z kornera Cvijanovicia, ale i jego strzał poszybował nad poprzeczką. Kielczanie próbowali, jednak nie potrafili przebić się przez dobrą, skondensowaną defensywę Arki, która skutecznie broniła dostępu do swojej bramki. Końcowy wynik nie uległ już zmianie. Korona przegrała z Arką 0:3.
Następny mecz Korona rozegra już w najbliższy wtorek. Żółto-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Początek spotkania o godz. 18:00.
Korona Kielce - Arka Gdynia 0:3 (0:1)
Bramki: Siemaszko (36’), Warcholak (49’), Szwoch (60’)
Korona: Gostomski - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kallaste – Cebula (46’ Kosakiewicz), Żubrowski, Możdżeń (59’ Kiełb), Cvijanović – Soriano (59’ Górski), Kaczarawa
Arka: Seinbors - Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Warcholak - Łukasiewicz, Nalepa, Danch (46’ Sołdecki), Szwoch – Piesio (73. Da Silva), Siemaszko (86' Jurado)
Żółte kartki: Żubrowski - Warcholak
Widzów: 7713
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Zabrakło Kovacevica .... i po meczu. Co z tego ,że nasi oddali 27 strzałów !!! A przed Koroną dwa ważne mecze do końca roku - głowa do góry kibicu Korony Kielce !!!
Nie wiem czy to przemęczenie czy jak to tłumaczyć, ale pora wziąć się do roboty, bo po meczu z Piastem może się okazać, że będziemy balansować pomiędzy pierwszą a drugą ósemką.
Na koniec - brakowało Jukicia. Kogoś kto szarpnie, przejdzie dryblingiem. Oby jeszcze mógł zagrać z Jagą lub Piastem. Pozdrawiam.
Zawalił pierwszą bramkę, po co wychodził do boku, przecież Siemaszko by co najwyżej szczelał z ostrego kąta, zwłaszcza że Diav już nadbiegał.
Zawalił również drugiego gola bo zamiast stać bliżej środka to pilnował słupka odsłaniając cała bramkę, był rykoszet ale poszła w środek. Ten fałl też był jakiś wątpliwy.
Żubrowski jak ma być defensywnym to nich tam gra, bo go zawsze nie ma tam gdzie powinien.
Napastnicy to muszą grać ze sobą a nie każdy sobie.
Trzeba wrócić do gry z klasycznymi skrzydłowymi.
Przeciwnicy nas rozczytani i wrzucają za stoperów tak było z Legią, Cracovią i dziś.
Cvijanović nie zawiódł, Mozdżeń i cała obrona z bramkarzem dno, Rymaniak staje się coraz śmieszniejszy. W walce z filigranowymi rywalami przewraca się jak dziecko i jeszcze się obraża, że go tamten przewrócił.
Ile płacono u buków za zwycięstwo Arki, bo to mogło by wyjaśnić przyczynę tej dziwnej indolencji strzeleckiej i dziurawej obrony?