Druga połowa zadecydowała. PGE VIVE przegrało na wyjeździe z Veszprem
Niestety, porażką - kolejną wyjazdową w tym sezonie - zakończył się ostatni pojedynek PGE VIVE Kielce w Lidze Mistrzów w 2017 roku. W sobotni wieczór podopieczni Talanta Dujszebajewa przegrali z węgierskim Veszprem 26:31, choć na przerwę schodzili z wynikiem remisowym.
Co zaskoczyło chyba wszystkich obserwatorów, w pierwszym składzie mistrzów Polski pojawił się Filip Ivić, który niedawno wrócił do gry po długiej kontuzji. Z Chorwatem na boisku kielczanie zaprezentowali agresywną, wysoką obronę. Między innymi dzięki temu pierwsza część spotkania była bardzo wyrównana. Nawet jeżeli Węgrom udawało się odskoczyć na dwa trafienia, żółto-biało-niebiescy natychmiast niwelowali tę stratę. Należy zresztą zaznaczyć, że kielczanie też kilkukrotnie wychodzili na prowadzenie.
REKLAMA
Na boisku brylował Uros Zorman, który na placu boju pojawił się w trakcie gry. Słoweniec był prawdziwym liderem, doskonale rozprowadzał piłkę. Najsłabiej należy ocenić występ Ivicia, który do przerwy wybronił zaledwie... sześć procent rzutów oddanych przez gospodarzy. Mimo to, po pierwszej połowie tablica wyników wskazywała rezultat remisowy.
Chorwacki bramkarz lepiej zaczął wyglądać po wznowieniu gry. Niestety, jego koledzy radzili sobie gorzej. Choć kielczanie dwukrotnie grali na boisku w przewadze, nie byli w stanie tego wykorzystać. A Veszprem z każdą minutą zwiększało tempo gry. Za tym gracze PGE VIVE nie byli w stanie podążać. Zaczęła szwankować skuteczność w ataku, co błyskawicznie wykorzystali Węgry i około 40. minuty odskoczyli na cztery bramki.
Zawodnicy Talanta Dujszebajewa podjęli próbę odrobienia strat, ale cały czas mylili się w ataku. Veszprem nie pozwalało zbliżyć się rywalom z Kielc. Co więcej, konsekwentnie powiększało swoją przewagę. Ostatecznie gospodarze wygrali to spotkanie pięcioma bramkami, na co w pełni zasłużyli.
Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce 31:26 (15:15)
Telekom: Mikler, Alilović - Nilsson 8, Lekai 5, Ilić 4, Gajić 3, Nagy 2, Blagotinsek 2, Manaskov 2, Marguc 2, Ugalde 1, Schuch, Terzić.
PGE VIVE: Ivić - Jurecki 9, Bielecki 5, Zorman 4, Dujszebajew 3, Mamić 2, Janc 1, Strlek 1, Djukić 1, Jachlewski, Aginagalde, Jurkiewicz, Lijewski.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Mamic - zawodnik rzucający w reprezentacji Chorwacji u nas tylko obrona. Chłop się w końcu wkurzy i odejdzie bo nie po to tu przyszedł.
Bombac - cień zawodnika z Szeged, podobny trener chce zrobić z niego drugiego Zormana. A każdy zawodnik jest inny, on musi mieć trochę wolnej ręki bo w kajdankach założonych przez trenera grał dobrze nie będzie
Janc - przyszła do nas perełka piłki ręcznej a niestety zaczyna pikować w dół
Dziś tylko Dzidziuś co grał a reszta starej gwardii to już piach kompletny na czele z Lijkiem i Jurkiewiczem...
Trener to potrafi w tej chwili tylko kręcić głowa i wymachiwac rękami przy linii. Żenada jak każe zakrywać mikrofon podczas czasu... Przecież nawet Steve Wonder by rozczytał naszą grę, a tu robi wielką tajemnicę na czasie.
Bertus proszę przejrzyj na oczy bo z tym panem daleko nie zajedziemy. Co zrobił dla klubu tego nikt mu nie zabierze i za to szacunek ale jego czas dobiegł końca.
Robimy konferencję prasową w Wawie, wizja zespołu na kilka lat, transfery zaplanowane... Co z tego skoro kadra długa a nie ma kim grać bo większość bez formy.
Ale cieszmy się bo lejemy Spójnię czy Kalisz... i w ogóle cieszmy się że im się chce jeszcze grać. Przy tym dyrygencie symfonii nie zagramy.
Zastanawiam sie co ich tak bardzo laczy by klub szedl rownią pochylą w dol.
Rozumiem chyba!umowa tak jest zapewne skonstruowana, ze raczej nie stac nas na zwolnienie trenerka bo bysmy placili wielkie odszkodowanie - jezeli to nie jest ten powod to nie mam pojecia jaki moze byc inny!?
Spokojnie, poziom polskiej ligi jest tak tragiczny, że nie będzie z tym żadnego problemu. Nawet teoretycznie najmocniejsza (poza Vive) Wisła jest o lata świetlne za nami, szczególnie że sprzedali ostatnio kilku najbardziej wartościowych zawodników. Zaryzykuję twierdzenie, że tym składem wygralibyśmy ligę bez jakiegokolwiek trenera.
Co do dzisiejszego meczu. Występ drużyny słaby. Bardzo słaby. Wynik teoretycznie wybaczyć można. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział mi, że przegramy na wyjeździe z Veszprem 5 bramkami i 1 u siebie z PSG, przyjąłbym to ze zrozumieniem. Problemem jest styl. Z taką grą ciężko będzie osiągnąć cokolwiek w tym sezonie LM. To, co najbardziej boli to 0 pomysłu na grę. Miałem wrażenie, że przez 60 minut graliśmy praktycznie w kółko to samo. Brak skrzydeł. A ściślej rzecz biorąc, brak podań do skrzydeł. Dzidziuś i Zorman sami ciągnęli całą drużynę. Co się dzieje z Alexem, Deanem, Marko? Pierwszy to gwiazda na miarę może nie Ronaldo, ale takiego Cavaniego czy Falcao w piłce nożnej. To, co wyczyniał w Vardarze przeszło już do historii, a ma przecież dopiero 25 lat! Drugi błyszczał w Picku, rozgrywał, rzucał niesamowite bramki, a u nas? Cień cienia. I na dokładkę Mamić. Czemu ten gość gra tylko w obronie? Przecież to zbrodnia przeciwko piłce ręcznej! Jego potencjał pokazuje dzisiejszy mecz - miał do dyspozycji tylko 2 piłki z kontry, obie bezwzględnie wykorzystał. I gdzie był dzisiaj Szmal?! Dlaczego nie wszedł po pierwszych 10-15 minutach. Owszem, Filip w 2 połówce się poprawił, ale kto wie jak przebiegałby mecz, gdybyśmy dzięki interwencjom Kasy na przerwę schodzili z 3-bramkowym prowadzeniem?
Najbardziej smuci mnie fakt, że Tałant przez ostatnie 1,5 roku dał radę skutecznie zniszczyć legendę, którą sam stworzył w maju 2016. Wtedy odnosiłem wrażenie, że w każdym meczu gramy 100 różnych akcji i żaden przeciwnik nie ogarnia, co za chwilę wymyślimy. Dzisiaj wyglądaliśmy jak roboty zaprogramowane na 2-3 wyuczone schematy.
Ta słaba Wisła wygrała wczoraj z Szegedem, tak , że tego....
Szkoda, że zapomniałeś, iż było to ich pierwsze zwycięstwo w tym sezonie LM (oprócz tego mają na koncie 2 remisy - u siebie z Kristianstad oraz w Zagrzebiu, i aż 7 porażek). A Szeged w tym sezonie prezentuje się tak jak Vive - czyli mocno poniżej oczekiwań. Dość powiedzieć, że w grupie bardzo odstaje nawet od takiego Nantes, w którym połowę składu stanowią gracze po 22-23 lata. Do Vardaru to nawet nie ma co porównywać, bo zgromadzili połowę punktów co oni.