Teraz każdy będzie patrzył na naszą wyjazdową serię
Wysokie porażki na terenie rywala nagminnie przytrafiają się Koronie w tym sezonie. Przegrana w Gdyni to kolejny mecz, w którym żółto-czerwoni tracą, aż cztery gole. - Nie układał się nam ten mecz. Ciężko po takiej porażce szukać pozytywów. Nasze założenia były kompletnie inne. Nie zrealizowaliśmy tego, co ustaliliśmy z trenerem - mówi Jacek Kiełb.
„Złocisto-krwiści” mogli przegrać wyżej, aczkolwiek rzut karny w pierwszej połowie został obroniony przez kieleckiego bramkarza. - Milan Borjan wybronił karnego. To dało nam dodatkowy bodziec, aby ruszyć do przodu, co przełożyło się na bramkę Iljana Micanskiego. W drugiej połowie nie robiliśmy tego, czego oczekiwał od nas trener i skończyło się tak jak skończyło - przyznaje 29-latek.
Kontrowersyjny był natomiast drugi rzut karny, z którym po meczu nie zgadzał się trener Korony, Maciej Bartoszek. - Na gorąco nie wiem czy jedenastka rzeczywiście należała się gospodarzom. Na pewno ta bramka zmieniła losy tego spotkania - ocenia pomocnik.
Beniaminek rozgrywek bardzo mądrze cofnął się po zdobyciu drugiego gola i kontratakował, wykorzystując swoje sytuacje. - Arka pokazała, że przed własną publicznością jest trudnym rywalem. Gospodarze stawili nam dzisiaj czoła. Nasze indywidualne błędy w ustawieniach też zadecydowały o końcowym rezultacie - komentuje skrzydłowy.
Wyjazdy stały się bolączką podopiecznym trenera Bartoszka. Przegrana w Gdyni była czwartym meczem z rzędu bez punktu na wyjeździe. - Nie ma co liczyć trenerowi, bo każdy będzie teraz patrzył na naszą wyjazdową serię. Pozostaje skupić się na kolejnych meczach - tonuje popularny "Ryba".
Korona w kolejnym starciu zmierzy się z Górnikiem Łęczna. To kolejny mecz, w którym punkty będą niezwykle istotne w walce o pierwszą ósemkę. - Skupiamy się na meczu u siebie, a na kolejnym wyjazdowym meczu będziemy się starać i zrobimy wszystko, aby wygrać tam mecz - podsumowuje Kiełb.
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)
————————
Partner wyjazdu do Gdyni:
Wasze komentarze
Ale w sumie czego oczekiwać od klubu ze urzędnikami u steru?
Trwania?
Nie ma co płakać.
W piątek kolejny mecz.
Bądźmy razem z piłkarzami i głośno ich dopingujmy.