Gramy przy swojej publice. To dodatkowy power i odczuwalna różnica
W poniedziałkowe popołudnie Korona Kielce zmierzy się na Kolporter Arenie z Wisłą Kraków. Pojedynek z krakowskim klubem ma szczególne znaczenie dla złocisto - krwistych. - Wiadomo, jak wygląda sytuacja. Każdy to wie. To może nie mecz podwyższonego ryzyka, ale na pewno najważniejsze, abyśmy go wygrali - zaznacza Jacek Kiełb.
Nieważne, co ja tutaj powiem. Dla kibiców najważniejsze to zwycięstwo i mogę zapewnić za każdego zawodnika, że będzie walczył od pierwszej do ostatniej minuty - dodaje skrzydłowy i kontynuuje. - Gramy przy swojej publice. To dodatkowy power, różnica, którą się czuje. Z Lechem było wsparcie nawet przy 0:1. Wiadomo, jaka jest sytuacja. Kibice Wisły na pewno się zmobilizują. A ja bym chciał, żeby od nas przyszło jak najwięcej ludzi.
W poprzedniej kolejce kielczanie w pechowych okolicznościach ulegli w Gdańsku Lechii. - W Gdańsku mieliśmy bardzo dobrą drugą połowę, z Lechem też rozegraliśmy niezłe spotkanie. No ale przed tygodniem przegraliśmy. Nie ma co już do tego wracać - twierdzi zawodnik. - Czułem się bardzo dobrze. Trener mnie zdjął, to była jego decyzja. Myślę, że teraz będę się czuł tak samo.
Rywale podopiecznych Tomasza Wilmana w ostatnim czasie mają sporo problemów. Głównie organizacyjnych. - Wiemy, jakim zespołem jest Wisła. To świetna drużyna. Ale my nie chcemy dać się jej odbić. Jestem pewny, że będzie jeszcze grała o wysokie cele - przekonuje „Ryba”.
Zawodnik w ostatnich tygodniach wrócił do stolicy województwa świętokrzyskiego po dłuższej przerwie. - Ludzie zawsze się będą zmieniać. Ja też wiecznie grał nie będę. Ale ważne, że ci, którzy przychodzą, dają drużynie bardzo dużo - kończy Kiełb.
Początek spotkania Korony Kielce z Wisłą Kraków zaplanowano na poniedziałek, 22 sierpnia o godzinie 18:00.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze