Pierwsza porażka od prawie dwóch lat. Vive przegrywa w Płocku, ale jest pierwsze w tabeli
Vive Tauron mogło co prawda przegrać w Płocku nawet dziewięcioma bramkami. Jednak mistrzowie Polski zapowiadali, że nie ma to dla nich żadnego znaczenia i w Orlen Arenie będą chcieli wygrać. Tak się jednak nie stało i to Orlen Wisła wygrała 31:27.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Vive Tauron w Płocku zagrało bez Karola Bieleckiego oraz Denisa Bunticia. Dodatkowo kielczanie musieli sobie radzić bez Ivana Cupicia. Również Nafciarze przystąpili do meczu osłabieni. Nie było kontuzjowanych od dłuższego czasu Bartosza Konitza oraz Marko Oneto. Uraz z udziału w meczu wykluczył także Mateusza Piechowskiego. Trener Manolo Cadenas ma w składzie czterech zawodników spoza Unii Europejskiej, a w Superlidze grać może tylko trzech. W wyniku tego poza kadrą znalazł się skrzydłowy Ivan Nikcević.
Kielczanie na pierwszą bramkę w tym meczu musieli czekać aż do piątej minuty, gdy Corralesa pokonał Uros Zorman, wtedy jednak na świetlnej tablicy wyników był remis po 1. 180 sekund później po bramce Tobiasa Reichmanna mistrzowie Polski prowadzili 4:3, a o czas poprosił trener Nafciarzy Manuel Cadenas. Uwagi Hiszpana jednak nie pomogły Nafciarzom i kielczanie dość szybko odskoczyli na trzy bramki. Taka przewaga utrzymywała się aż do 18. minuty, gdy po bramce Marko Tarabochii Orlen Wisła przegrywała już tylko jedną bramką (9:10).
W 21. minucie stan rywalizacji wyrównał się i był remis 11:11, a chwilę później Nafciarze wygrywali 12:11. Jednak dość szybko „żółto-biało-niebiescy” znów objęli prowadzenie. Końcówka pierwszej połowy była bardzo wyrównana i zakończyła się wynikiem 16:16.
Na początku drugiej połowy głowy kielczan zostały chyba w szatni, bo popełnili oni kilka prostych strat w ataku i po 180 sekundach tej części meczu przegrywali 17:20. Nafciarze w kolejnych minutach utrzymywali prowadzenie. W 43. minucie nasza drużyna przegrywała 22:24 i po karach dla Mateusza Kusa i Jachlewskiego musiała sobie radzić w czwórkę w polu. Kielczanie mogli być jednak zadowoleni, bo dzięki mądrej grze przegrali grę w osłabieniu tylko 0:1.
Mistrzowie Polski mogli odrobić straty, ale mieli spore problemy z pokonaniem dobrze spisującego się w płockiej bramce Marcina Wicharego. Dodatkowo słabo spisywała się kielecka defensywa. Kielczanie później jeszcze zmniejszyli stratę do jednej bramki, ale nie byli w stanie zrobić nic więcej. I ostatecznie przegrali 27:31. To była pierwsza porażka kielczan od maja 2014 roku, gdy także polegli w Orlen Arenie.
To spotkanie zakończyło rundę zasadniczą PGNiG Superligi. W ćwierćfinale play-off mistrzowie Polski zmierzą się z Zagłębiem Lubin. Teraz zasady się zmieniły i w tej fazie rozgrywa się tylko dwa mecze. Według terminarza pierwszy mecz zaplanowano na 19 lub 20 marca, rewanż 23 marca. Wiadomo jednak, że termin pierwszego spotkania będzie musiał ulec zmianie, gdyż wtedy Vive Tauron rozgrywa wyjazdowy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Mieszkowem Brześć.
Orlen Wisła Płock – Vive Tauron Kielce 31:27 (16:16)
Orlen Wisła: Wichary, Corrales – Kwiatkowski, Daszek, Racotea 7, Wiśniewski 2, Pusica 3, Ghionea 2, Rocha 5, Montoro 3, Tarabochia 2, De Toledo 2, Olkowski, Żytnikow 5
Vive Tauro: Sego, Szmal – Jurecki 6, Reichmann 2, Chrapkowski 1, Kus 1, Aguinagalde 1, Jachlewski 1, Strlek 4, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Paczkowski 1, Zorman 5
Z Płocka Wojciech Staniec
Wasze komentarze
Swoją drogą Kus to jakaś pomyłka. Ma dwa sposoby zatrzymywania przeciwników: albo zapaśniczo powalić gościa na parkiet, albo ciosem w mordę. Bez tego jakby go nie było.
Z walczaków został nam Michał Jurecki, który choć bardzo się stara ma wiele problemów z trafieniem w bramkę, ale trzeba przyznać też że taktyka - "Dzidziuś albo Uros przejdą wszystkich", choć wielokrotnie wypalała to nie można było tego nazwać grą zespołową. Smutne też że Tobias choć zawodnik doskonały co pokazał w reprezentacji Niemiec to w Vive wyglądał jakby był zagubiony.
Finalnie - uważam, że trzeba zacząć myśleć o nowym trenerze i uzupełnieniach składu o prawdziwych obrońców - zwłaszcza na środku. Ponadto przydałby się ktoś kto by pokazał jak ZESPOŁOWO rozgrywać akcje i nie notować kilkunastu prostych strat w meczu. Słowem TRENER!
Vive to wielki klub i w tym roku znów będziemy świętować na koniec sezonu.
Mam poważne obawy przed drużyną Rastka. Wisła na papierze też była zdecydowanie gorsza, a jej grę podobnie jak grę drużśyny z Białorusi można określić jako poukładaną, ambitną i ZESPOŁOWĄ. jak widać tyle na Vive wystarczyło.
sprwislaplock.pl
nie mam sumienia psuć im tej radości i wpadam w smutek na samą myśl o tym, że istnieje prawdopodobieństo, że jutro rano ktoś stamtąd wychyli nosek z grajdoła i zobaczy tabelę we wszystko jedno której ogólnopolskiej gazecie. :D:D:D
Może oni nadal nie wiedzą, że mecz był o pietruchę i stąd ta ich mobilizacja? :D
Prawda jest taka, że pojechaliśmy do Płocka bez trzech bardzo ważnych zawodników: Bieleckiego, Bunticia i Cupicia. Krytykujemy Paczkowskiego, ale zarówno on, jak też Jurkiewicz wracają do gry po bardzo, bardzo długich kontuzjach. Powrót do najwyższej formy trochę potrwa... dajcie im czas.
Nie zamierzam bronić temau Dujszebajewa po tym meczu. Zagrali słabo, ale prawda jest też taka, że nie grali o nic ważnego. Pierwsze miejsce i tak było praktycznie przesądzone. Porażki się zdarzają i nic w tym dziwnego. Ktoś pisze po remisie w Szczecinie i teraz po Płocku, że to kompromitacja i wstyd. Nie róbcie z siebie błaznów. Ci zawodnicy to też ludzie, a Kielce to nie utopia - nie wygramy każdego spotkania.
Przed nami zdecydowanie dużo ważniejsze mecze i fajnie, że Dujszebajew dał odpocząć niektórym podopiecznym. Powoli wkraczamy w najważniejszy etap sezonu i teraz będzie ważna forma chłopaków. Liczę na to, że będzie ona coraz lepsza. Dajmy nafciarzom się pocieszyć. Na kolejne zwycięstwo znów poczekają ładnych parę lat.