Maszyny do wygrywania. O marzenia w pięćdziesiątym meczu w sezonie
Vive Tauron Kielce notuje niesamowity sezon. Mistrzowie Polski rozegrali w aktualnych rozgrywkach 49 spotkań, z czego wygrali aż 48! Jedyna porażka, która przytrafiła się w starciu z Montpellier i tak nie wyrządziła im żadnej szkody. Pojedynek półfinału Final Four Ligi Mistrzów będzie więc dla ekipy Tałanta Dujszebajewa okrągłym, pięćdziesiątym meczem w sezonie. I, jak dotąd, zdecydowanie najważniejszym.
Najmniej spotkań Vive rozegrało oczywiście w Pucharze Polski. W 1/8 łatwo poradziło sobie z Meblami Wójcik Elbląg, potem w dwumeczu rozbiło innego pierwszoligowca, KPR Borodino Legionowo i zameldowało się w turnieju finałowym.
W Warszawie kielczanie najpierw wysoko pokonali Górnika Zabrze (38:28), by w meczu o trofeum rozprawić się z Orlenem Wisła Płock (26:23). Zdobyty pod koniec kwietnia Puchar Polski był pierwszym tegorocznym trofeum żółto-biało-niebieskich, a całe rozgrywki ekipa z Kielc zdominowała pięcioma zwycięstwami w pięciu meczach.
Znacznie bardziej okazale wyglądają ligowe osiągnięcia drużyny prowadzonej przez Tałanta Dujszebajewa. Wygrała ona wszystkie trzydzieści meczów, które rozegrała w drodze po obronę tytułu mistrza Polski!
W fazie zasadniczej najbardziej okazałe zwycięstwa kielczanie zanotowali w grudniu. Wówczas rozprawili się w Hali Legionów z Pogonią Szczecin i Nielbą Wągrowiec różnicą dwudziestu jeden bramek. Padły wyniki odpowiednio 45:24 i 39:18. Szczególnie dobrze Vive może wspominać także 8. kolejkę PGNiG Superligi. Wówczas wygrało ono w Płocku aż 35:22!
Hegemonii kieleckiego zespołu nic nie zagroziło w play-offach. Najpierw żółto-biało-niebiescy bez problemu rozprawili się z MMTS-em Kwidzyn i Pogonią Szczecin, by w finale spotkać się z „Nafciarzami”. Szczególnie okazale mistrzowie Polski zaprezentowali się w drugim starciu rozegranym w Hali Legionów, w którym znakomicie bronił Marin Sego i w dużej mierze dzięki niemu jego zespół wygrał 25:16. Dzień wcześniej kielczanie okazali się lepsi o pięć trafień - 31:26.
Vive Tauron dzieła dopełniło w Płocku. Tam zwyciężyło już nieznacznie, bo 29:28, ale to wystarczyło, aby cieszyć się z czwartego z rzędu, a dwunastego w historii klubu tytułu mistrza Polski. W ostatniej akcji meczu rzut karny obronił Sego, czym przypomniał się kibicom Wisły, w której występował przed transferem do Kielc.
Całkowicie zdominowane krajowe podwórko to jedno, ale kapitalna postawa w Lidze Mistrzów to drugie. Marsz Vive do Final Four rozpoczął się od wygrania grupy D Ligi Mistrzów z kompletem dziesięciu triumfów. Najmilej kieleccy kibice mogą wspominać wyjazdowe starcie ostatniej kolejki z ukraińskimi Motorem Zaporoże. Przetrzebieni licznymi kontuzjami kielczanie przegrywali do przerwy 10:19, żeby w drugiej połowie zanotować niesamowity powrót i ostatecznie wygrać 28:27.
Tym samym mistrzowie Polski jako jedyna drużyna w historii obecnej formuły Ligi Mistrzów przeszła zmagania grupowe z kompletem dwudziestu punktów po raz drugi. Wcześniej ta sztuka udała się polskiej drużynie w sezonie 2012/2013, który również zakończył się dla niej awansem do Final Four.
W fazie pucharowej europejskiej elity ekipa Dujszaebajewa zanotowała jedyną porażkę w sezonie, choć tak naprawdę wcale jej nie odczuła. W pierwszym meczu w Montpellier wygrała bowiem 29:25, a w Hali Legionów przegrała 31:33, więc i tak zameldowała się w ćwierćfinale.
Tam żółto-biało-niebiescy stoczyli dwa pasjonujące boje z Vardarem Skopje. Kielczanie dwukrotnie okazali się lepsi od zespołu z Macedonii: najpierw wygrali 22:20, później zaś 33:31.
Sobotni mecz z FC Barceloną będzie więc dla Vive Tauronu pięćdziesiątym pojedynkiem w sezonie. Niesamowita passa dotychczasowych czterdziestu ośmiu zwycięstw i zaledwie jednej porażki pozwoliła kielczanom świętować zdobycie Pucharu Polski, mistrzostwa Polski, a także awansu do grona czterech najlepszych drużyn w Europie.
Przed zespołem z Kielc szansa na potrójną koronę. Ale odpowiedzi w tej kwestii przyniosą nam mecze numer 50 i 51…
fot. Patryk Ptak
Sponsorzy wyjazdu CKsport.pl do Kolonii:
Wasze komentarze