„To spotkanie na pewno pchnie drużynę do przodu”
Chociaż Korona zdołała odwrócić w Białymstoku sytuację niemal bez wyjścia, to jednak ponownie w pewnym okresie meczu prezentowała się bardzo słabo.- Nie było kolorowo, tak delikatnie mówiąc. Zdołaliśmy się jednak podnieść i zremisować, ale musimy to przemyśleć, ponieważ słaba jedna połowa zdarza nam się kolejny raz - skwitował strzelec dwóch goli dla kielczan, Przemysław Trytko.
Do wyjściowego składu "żółto-czerwonych" po wielu miesiącach wrócił Kamil Kuzera. - Fajnie to wyglądało. Przede wszystkim cieszę się, że wróciłem do gry w piłkę na jakimś tam poziomie, bo nie byłem pewny, czy plecy na to pozwolą. Z tego jestem zadowolony, a cieszę się dodatkowo, że doszła asysta. Najważniejsze jednak, że potrafiliśmy się podnieść jako zespół. Tak naprawdę mogliśmy jeszcze wygrać. To spotkanie na pewno pchnie drużynę do przodu. Musimy grać cały mecz tak, jak dzisiaj 45 minut - powiedział kapitan "złocisto-krwistych".
Podopieczni Jose Rojo Martina zmienili swe oblicze o 180 stopni w kwadrans. - W przerwie w szatni nic wielkiego się nie działo. Bramki dla Jagiellonii nie padły po jakichś naszych kuriozalnych błędach. Powiedzieliśmy sobie, że musimy szybko strzelić bramkę i spróbować powalczyć. Udało nam się to zrobić na początku i potem było już trochę z górki - skomentował Kuzera.
Obrońca dodał jeszcze: - Zaliczyliśmy remis, myślę, że z przebiegu meczu sprawiedliwy.
Przemysław Trytko kolejny raz przypomniał się byłemu pracodawcy, którego nie wspomina zbyt dobrze. - Trzeci raz w tym sezonie - skwitował z uśmiechem napastnik Korony.
W drugiej połowie "żółto-czerwoni" pokazali charakter. Szczególnie przy golu na 4:4 szkolny błąd popełniła defensywa Jagi. - Po pierwszej połowie nie przypuszczałem, że takie coś się wydarzy. Nie zajmuję się Jagiellonią. Nie interesuje mnie, kto tam popełnił błąd - zaznaczył "Tryto".
Snajper kieleckiego zespołu zadedykował także zdobyte bramki: - Strzeliłem dwie, także jedną dla rodziny, a drugą dla Eli.
"Żółto-czerwoni" zakończą sezon potyczką u siebie ze Śląskiem Wrocław. - Jest o co grać. Gramy dla rodzin, kibiców, klubu. Wiadomo, że im wyższe miejsce na koniec sezonu, tym więcej tych pieniążków. To też o to chodzi. Część chłopców, tak jak ja, dostaje szansę grania i może ją wykorzystać - zakończył Kamil Kuzera.
Z Białegostoku Marcin Długosz
fot. Paula Duda, jagiellonia.pl
Wasze komentarze
Który to już raz postawa w jednej połowie jest tragiczna podczas gdy druga już wygląda jako tako.
Dziwi mnie też ten upór w wystawianiu gościa, który jest całkowicie bez formy. Jeśli jest to przykaz Niemców, to chyba ktoś im powinien dać do zrozumienia, że takimi występami jego wartość tylko się dewaluuje. Lepszym rozwiązaniem byłoby dać mu czas na odbudowę formy i dopiero wówczas promocja przez występy w lidze.