Korona zdołowana, Trytko ma problem z łydką. „Nie szukam usprawiedliwień”
W fatalnych nastrojach byli po poniedziałkowym meczu z Ruchem piłkarze kieleckiej Korony. „Żółto-czerwoni” nie dość, że przegrali, to wyzbyli się jakichkolwiek szans na awans do czołowej „ósemki” ligi. Na dodatek stracili na najbliższe dni, a być może tygodnie najlepszego w ostatnim czasie napastnika.
Przemysław Trytko, bo o nim mowa, zszedł z boiska w 35. minucie. Napastnik Korony prawdopodobnie nadciągnął mięsień łydki. - Łydka mnie boli, ale nie potrafię powiedzieć, co to jest za uraz. Jutro [we wtorek – red.] mam badania, będę wiedzieć więcej – mówił łamiącym się głosem. Gdy zszedł z boiska, kamery telewizyjne pokazały, jak załamanego Trytkę pocieszać musiał trener piłkarzy z Kielc, Jose Rojo Martin „Pacheta”. Sam zawodnik niechętnie wracał jednak do tej sytuacji. - Życie toczy się dalej, to tylko kontuzja, być może okaże się, że to nic groźnego i szybko wyzdrowieje – przekonywał.
Inna sprawa, że z urazem łydki Trytko w tej rundzie już się zmagał, nie zagrał w związku z tym na inaugurację z Legią w Warszawie.
Kontuzja napastnika pokrzyżowała plany trenerowi Korony, który musiał dokonać zmiany w składzie, ale też w taktyce. Jeszcze przed przerwą wprowadził on w miejsce Trytki zaledwie 18-letniego pomocnika, Marcina Cebulę. To wszystko miało miejsce przy wyniku bezbramkowym. - Po kontuzji zszedłem [do szatni – red.], ale do tego momentu Ruch był na pewno lepszą drużyną. Zasługiwał na prowadzenie. Z tego co słyszałem, także i później byli lepsi i zasłużyli na zwycięstwo – przyznał uczciwie Trytko.
- Nasze odczucia? Zagraliśmy słaby mecz, i teraz w ogóle nawet teoretycznych szans na pierwszą „ósemkę” nie mamy. Będziemy grać o utrzymanie. Podzielą punkty i będziemy kopać, biegać, aby ten cel osiągnąć – dodał.
Jakby problemów było mało, w Koronie w ostatnich tygodniach ma miejsce lekkie trzęsienie ziemi. To m.in. w związku ze zmianą prezesa, i kierowanymi w stronę byłego sternika klubu podejrzeniami o dopuszczenie się nadużyć. Trytko przyznaje, że piłkarze interesują się tym, co ma miejsce w klubie. - Nie będę się tym jednak w żaden sposób usprawiedliwiał. Jesteśmy piłkarzami i nie możemy w ten sposób tłumaczyć naszych niepowodzeń. Nie decydujemy o tym, kto jest prezesem, a kto nie. My musimy pokazywać na boisku swoją wartość - stwierdził "Tryto".
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
sobotniego meczu z Cracovią na stadionie !!!
Pilkarze maja inne sposoby wywarcia wplywu na Zarząd, jeżeli coś w klubie nie gra. Ale my kibice ZĄDAMY OD PIŁKARZY PROFESJONALIZMU , kupujemy karnety , bilety
jednorazowe. Mozemy przełknąć porażkę w Warszawie po znakomitym meczu,ale stracone punkty z Zagłębiem,Gornikiem , Jagiellonia, Pogonią w sumie 8 punktów stawia naszych "profesjonalistów" w ogonie wszelkich statystyk. Dlaczego można grać super w pierwszej polowie, pózniej znowu zagrac super w drugiej a póżniej tracic wszystko w ciagu kilku sekund zaniedbania , braku kondycji czy po prostu
byc wyznawca tzw. tumiwisizmu. Jedyne co nam zostalo
drodzy kibice Korony Kielce to po prostu nie iść na mecz , bo obecność nawet milcząca to poparcie gry takiej gry naszych "milusińskich" jak wczoraj z Ruchem !!! STOP KORONA KIELCE STOP !!!