Kijanskas: Trener Ojrzyński chciał, żebym został w Koronie, ale zarząd to zablokował
- Niesmak został po tym wszystkim. Ale takie jest życie piłkarzy i trenerów. Czasem tak jest, że w jednym miejscu nie przedłużysz umowy, a z kolei w innym klubie podpiszesz nowy, korzystniejszy dla siebie z resztą kontrakt – mówi były obrońca Korony Tadas Kijanskas.
Tadas Kijanskas po odejściu z Korony długo nie narzekał na bezrobocie. Szybko związał się z ekipą izraelskiego Hapoelu Haifa. - Tam też jestem podstawowym zawodnikiem. Na razie plasujemy się w górnej części tabeli, ale dopiero mamy za sobą pierwszą rundę. Po kolejnej też chcemy być w czubie. To jest dla nas cel numer jeden. W Izraelu, podobnie jak w Polsce, po sezonie tabela jest dzielona na dwie części. W tutejszych rozgrywkach jest podział na grupę 6 i 8 drużyn. Rywali mamy bardzo mocnych, bo grają tutaj m.in. Maccabi Tel Aviv czy Hapoel Beer Sheva. To są drużyny grające już od lat w europejskich pucharach – zauważa Litwin.
Mimo gry na Bliskim Wschodzie, Kijanskas pamięta o swojej byłej drużynie. – Od czasu do czasu rzucę okiem na wyniki Korony. Mam kontakt z niektórymi zawodnikami i wiem dzięki temu, jak im idzie w ekstraklasie. Ale nie jest to też tak, że na bieżąco śledzę ligę, bo nie mam tyle czasu – mówi obrońca.
Tadas Kijanskas przyznaje także, że sposób, w jaki rozstał się z kieleckim klubem nie był zbyt elegancki. – Jeżeli o mnie chodzi, to nie dostałem żadnej propozycji. Nie jestem też typem człowieka, który obraża się w takich sytuacjach. Ze strony Leszka Ojrzyńskiego były jakieś ruchy. Trener chciał żebym został, ale gdzieś w zarządzie było to blokowane.- opowiada zawodnik Hapoelu Haifa. – W sumie to pożegnanie nie było przez klub zrobione z klasą. Niesmak został po tym wszystkim, bo było później też wiele różnych sytuacji. Nie tylko związanych ze mną, m.in. zwolnienie trenera. Ale takie jest życie piłkarzy i trenerów. Czasem tak jest, że w jednym miejscu nie przedłużysz umowy, a z kolei w innym klubie podpiszesz nowy, korzystniejszy dla siebie z resztą kontrakt – dodaje popularny „Kijanka”.
Jego gra w Izraelu jest regularnie doceniania przez szkoleniowców reprezentacji Litwy. – W reprezentacji jestem już odkilku lat, gram w podstawowym składzie. Po ostatnich meczach trochę zaskakująco dla mnie zmieniono nam trenera. Ja z kolei prowadziłem drużynę, bo zostałem jej kapitanem. Dla mnie to było bardzo pozytywne zaskoczenie, cieszyłem się z tego. Z drugiej strony to także duża odpowiedzialność – zauważa Kijanskas.
29-latek przyznaje także, że jeszcze podczas gry w ekipie złocisto-krwistych miał dobre oferty z innych klubów, ale mimo tego zdecydował się na pozostanie w Kielcach. – Pół roku przed końcem kontraktu z Koroną, podczas okienka transferowego miałem kilka konkretnych ofert. Ale postanowiłem sobie, że po tej nie zbyt udanej rundzie jesiennej zostanę tutaj i udowodnię razem z drużyną, że jesteśmy naprawdę mocnym zespołem. Wiosnę mieliśmy już zdecydowanie lepszą, mimo tego, że w kilku meczach straciliśmy punkty, brakowało nam tego szczęścia też trochę. Ale wracając, miałem kilka konkretnych propozycji. Były też takie typu "poczekamy, zobaczymy". Ja skorzystałem jednak z najlepszej moim zdaniem oferty, zarówno finansowo jak i piłkarsko. Cieszę się, bo wciąż walczymy o mistrzostwo i awans do pucharów – kończy Tadas Kijanskas.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Schodzicie na psy koledzy, hejterstwo u Was jest ogromne. To nie dziennikarstwo a populistyczne hejterstwo. Mamy chu... prezesow, ale na Boga nie wszystkiemu są winni. Zapatrzeni jestescie w Ojrzyńskiego jak w obrazek, teraz pokłony Kijanskasowi, gdzieś tam nawet Niebudek dostał plusy. Żałośni jesteście coraz bardziej
akurat Kijanskas był życiowej formie odchodząc z Kielc
Szkoda mi Korony.
Ma stwierdzić, że Tadas nie pasował do ich wizji kreowania zespołu? Druga strona jest znana od początku. Szkoda, że wypowiedz Tadka wyszła dopiero teraz. I tyle. Mylisz się chłopaku.