Czarne prawo serii dopadło mistrzów Polski
To już nie wypadek przy pracy, a fatalna seria mistrzów Polski. Po porażce w Dunkierce najgorsza nie jest nawet sytuacja w tabeli naszej drużyny, ale jej bezsilność, głównie w drugiej połowie meczu. Teraz w Lidze Mistrzów nastąpi przerwa, ale już wiadomo, że od początku lutego w Kielcach szykuje nam się gorąca zima.
Przy ocenie gry Vive Targów po meczu we Francji trzeba być uczciwym i powiedzieć szczerze, że pierwsze czterdzieści minut w ich grze było poprawne. Tylko poprawne, choć mogło być bardzo dobre, gdyby nie sinusoidalna gra w ich wykonaniu. Świetne momenty przeplatali fatalnymi i w ciągu kilku chwil roztrwaniali przewagę na którą pracowali długimi momentami. Takie sytuacje w piłce ręcznej bolą chyba najbardziej, a są też najlepszą motywacją dla rywala, który goni wynik.
Tak też było po czterdziestej minucie meczu. „Żółto-biało-niebiescy” mieli dwie tzw. setki i powinni rzucić z tego bramki, co warte zaznaczenia, wygrywali wtedy 19:15. Gdyby Ivan Cupić i Żelijko Musa w tej sytuacji zachowali więcej zimnej krwi w tym momencie wynik mógłby być zupełnie inny. Oczywiście nie można obwiniać tutaj tych dwóch konkretnych zawodników, gdyż nawet później były możliwości na rzucenie bramek, ale znów zabrakło skuteczności.
Kielczanie bardzo boleśnie i na własnej skórze przekonali się, że powiedzenie: „niewykorzystane sytuację się mszczą” jest prawdziwe. W kolejnym spotkaniu największą gwiazdą przeciwników był bramkarz i nie ma w tym żadnego przypadku.
Trudno ocenić co się stało w tej feralnej czterdziestej minucie. Nie wiedzieli tego też sami zawodnicy po meczu. Zapewne przyczyn jest wiele, ale jedną z nich jest już brak tej pewności w grze mistrzów Polski, za którą to byli chwaleni w czterech pierwszych kolejkach Ligi Mistrzów, czy jeszcze w poprzednim sezonie.
Porażki z KIF był dla kielczan końcami pewnych serii. Najpierw kilkunastu zwycięstw z grupie Ligi Mistrzów z rzędu, a następnie przyszła pierwsza porażka w Hali Legionów od dwóch lat. Po wielu długich miesiącach szczęśliwej dla nas serii nastąpiła kolejna. Tym razem taka, której nikt się nie spodziewał.
Co najważniejsze jednak, nasi zawodnicy po prostu nie mogli zapomnieć umiejętności. Teraz są jednak w dołku. Do rozegrania zostały jeszcze trzy mecze w tym roku (dwa w polskiej lidze i jeden w Pucharze Polski), później nastąpi przerwa na reprezentacje. O ile po ostatnich meczach kadry kielczanie byli totalnie rozbici... tak teraz muszą upatrywać w tym swojej szansy.
Liga Mistrzów wznowi rozgrywki w lutym i miejmy nadzieję, że obecny kryzys będzie tylko złym wspomnieniem i nauczką na przyszłość. Lepiej nawet nie zakładać, że może stać się inaczej...
Z Dunkierki Wojciech Staniec
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
Moim zdaniem to są aspekty pozasportowe takiej gry...jakie?nie mam pojecia o co chodzi...
Nie zdziwię się jak jutro Bertas wywali Wentę (zupełnie słusznie)
Odejście Tkaczyka i Szmala oczyści atmosferę w zespole, bo przewietrzenie jest konieczne
A może problem jest jeszcze gdzie indziej? Może w klubie przesadzono z profesjonalizacją zakrawającą o funkcjonowanie obrzydliwych tworów korporacyjno-pi-arowych?
P.S.
Zdecydowane NIE, młynowi za bramką.