Puchar zostaje w Kielcach. Czasu na duże świętowanie nie będzie
Spore emocje przyniósł finałowy mecz Pucharu Polski, w którym drużyna Vive Targów pokonała Orlen Wisłę Płock 28:27. - Ważny był początek drugiej połowy, pierwsze 6-8 minut, gdy Vive nam odjechało – przyznał Adam Wiśniewski, skrzydłowy „Nafciarzy”.
- Z takim zespołem jest trudno odrobić straty. Podjęliśmy jednak wyzwanie, udało nam się dojść do jednej bramki. Mogliśmy doprowadzić do remisu, jednak przegraliśmy jedną bramką i Puchar jest dla Kielc – dodał zawodnik Orlen Wisły.
I to właśnie pierwsze minuty po przerwie okazały się kluczowe dla przebiegu spotkania. „Żółto-biało-niebiescy” od stanu 14:12 zdobyli cztery bramki z rzędu, przy okazji nie tracąc żadnej i zrobiło się 18:12. - Wynikało to z dobrej obrony kielczan, my zrobiliśmy kilka błędów a ataku, zanim pozbieraliśmy się stara była duża – przyznał Wiśniewski.
Jednak później to Orlen Wisła rzuciła się do odrabiania strat. Przewaga kieleckiej drużyny topniała z każdą minutą. - Ciężko mi powiedzieć co się stało. Nie zagraliśmy jakichś super zawodów. Pomimo tego wygraliśmy – wyjaśnił Michał Jurecki. Ostatecznie „Nafciarze” doszli mistrzów Polski na jedną bramkę – 27:28, i właśnie takim rezultatem zakończyło się to spotkanie.
- W pierwszej połowie mieliśmy też sporo pecha. Było dużo takich przypadków, że piłka odbita przez bramkarza, czy od słupka trafiała w ręce zawodników z Płocka. Popełniliśmy także za dużo błędów w ataku oraz obronie – podsumował pierwsze trzydzieści minut tego meczu Jurecki.
Czy ten mecz pozwolił uwierzyć Orlen Wiśle w to, że w ewentualnym majowym finale mistrzostw Polski mogą pokonać kielecką drużynę? - Wydaje mi się, że tak. Zabrakło nam Pawła Paczkowskiego i Petara Nenadicia, który wraca już do formy. Liczę, że Paczkowski też dojdzie do finałów, bo będzie miał około 4-6 tygodni przerwy. Liczę, że spotkamy się w pełnych składach i będziemy wierzyli w to, że możemy zdobyć mistrzostwo Polski – powiedział Adam Wiśniewski.
Dla zespołu Vive Targów był to dziesiąty w historii, a piąty z rzędu Puchar Polski. Kielczanie nie zamierzają jednak zwalniać tempa, ponieważ nadal walczą na dwóch frontach. - Teraz skupiamy się na tym co nas czeka w środę, a następnie na Metalurgu Skopje – wyjaśnia Jurecki. „Żółto-biało-niebiescy” nie będą mieli także dużo czasu na fetowanie zdobytego trofeum. - Jakieś małe świętowanie pewnie będzie, ale teraz gramy co trzy dni, więc na większe przyjdzie dopiero czas – zapewnia „Dzidziuś”.
fot. Patryk Ptak/Vive Targi Kielce
Wasze komentarze