Korona – Zagłębie, czyli pokazać się Smudzie
Przed szansą na pierwsze od pięciu kolejek ligowe zwycięstwo staną w piątek piłkarze kieleckiej Korony. Zadanie, jakie ich czeka nie należy jednak do najłatwiejszych. Rywalem „złocisto-krwistych” będzie bowiem wyjątkowo niewygodny zespół Zagłębia Lubin, na którego ławce zasiądzie selekcjoner reprezentacji Polski – Franciszek Smuda.
Trudno w stawce ligowych drużyn znaleźć rywala, o którym można powiedzieć, że „nie leży” piłkarzom Korony bardziej niż ekipa „Miedziowych”. Niektórzy w kontekście meczów pomiędzy obiema drużynami mówią już nawet o pewnym kompleksie kielczan względem zawodników z Lubina. No bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że na sześć dotychczas rozegranych spotkań w ramach ekstraklasowych rozgrywek piłkarzom ze stolicy Gór Świętokrzyskich nie udało się wygrać ani jednego meczu? I to pomimo tego, że niejednokrotnie końcowe zwycięstwo było niemal na wyciągnięcie ręki – tak jak w sezonie 2005/2006, kiedy to gola w 90. minucie na wagę remisu 3:3 strzelił Michał Stasiak. Lepiej nie było także w meczach pucharowych oraz spotkaniach na niższym szczeblu rozgrywek.
Statystyki pokazują, że faworyta piątkowego meczu należy upatrywać w zespole „Miedziowych”. Inne wnioski nasuwają się jednak po przeanalizowaniu tabeli ekstraklasowych rozgrywek. Zarówno Korona, jak i Zagłębie po trzynastu ligowych kolejkach zgromadziły po dwanaście punktów i zajmują odpowiednio dwunaste oraz trzynaste miejsce w tabeli. To wszystko sprawia, że piątkowe spotkanie można śmiało określić jako mecz drużyn o podobnym potencjale i umiejętnościach piłkarskich.
Zagłębie po nieudanym początku i pięciu porażkach z rzędu powoli zaczyna wracać na właściwy tor. Po zwolnieniu Andrzeja Lesiaka zespół z Lubina przejął obecny selekcjoner reprezentacji – Franciszek Smuda, który niczym czarodziej odmienił oblicze drużyny „Miedziowych”. Strzałem w dziesiątkę okazało się pozyskanie w ostatnim dniu letniego okienka transferowego czarnoskórego napastnika rodem z Senegalu – Mauhamadou Traore. Były zawodnik GKP Gorzów Wielkopolski w siedmiu ligowych meczach w barwach Zagłębia strzelił aż cztery gole i zaliczył dwie asysty. Miał swój udział niemal we wszystkich bramkach Zagłębia począwszy od szóstej kolejki, stąd właśnie z jego strony należy spodziewać się w piątek największego niebezpieczeństwa.
Ekipa „Miedziowych” w ostatnim czasie jest na zauważalnej fali wznoszącej, o czym świadczą zwycięstwa odniesione w dwóch ostatnich meczach – przeciwko Piastowi Gliwice i Odrze Wodzisław. Mecz w Kielcach dla lublinian będzie jednak bardzo ważny, a to z niezwykle banalnego powodu. Otóż trzy ostatnie mecze podopieczni Smudy zagrają kolejno z.... Lechem, Legią i Wisłą.
Dla Korony najbliższe spotkanie będzie pożegnaniem z Areną Kielc, bowiem trzy następne ligowe mecze piłkarze Marka Motyki rozegrają na wyjazdach. Rywalizacja z „Miedziowymi” będzie także okazją do podreperowania dorobku punktowego i do przełamania fatalnej passy – pięciu meczów bez zwycięstwa, w których kielczanie zdołali zdobyć zaledwie jeden punkt.
Obie drużyny do najbliższego spotkania nie przystąpią w najmocniejszych składach. W Koronie na pewno nie zagrają pauzujący za czerwoną kartkę Nikola Mijailović, kontuzjowany Kamil Kuzera oraz przeziębiony Paulius Paknys. W piątkowym meczu nie wystąpi także snajper „złocisto-krwistych” Krzysztof Gajtkowski, który nie załapał się do meczowej „osiemnastki”. Do składu powracają natomiast rekonwalescent Łukasz Nawotczyński oraz Aleksandar Vukovic, który odpokutował już karę za czerwoną kartkę otrzymaną w meczu przeciwko Legii.
W ekipie Zagłębia zabraknie z kolei kontuzjowanych Szymona Pawłowskiego, Przemysława Kocota oraz Wojciecha Kędziory. Szczególnie odczuwalny dla drużyny z Dolnego Śląska może okazać się brak tego pierwszego – reprezentanta Polski oraz głównego kreatora akcji ofensywnych Zagłębia. Humory sztabowi szkoleniowemu zespołu z Lubina poprawiła na pewno wiadomość o powrocie do zdrowia filara defensywy „Miedziowych” – Grzegorza Bartczaka. To właśnie Bartczak powinien zastąpić na prawej obronie kontuzjowanego Kocota. Nie wiadomo jednak czy wracającemu po kontuzji piłkarzowi starczy sił, aby rozegrać spotkanie w pełnym wymiarze czasowym.
Warto również wspomnieć, że piątkowy mecz będzie podróżą sentymentalną dla trójki zawodników Zagłębia, którzy niegdyś bronili barw kieleckiej Korony. Mowa tutaj oczywiście o Piotrze Świerczewskim, Robercie Kolendowiczu i Ilijanie Micanskim. To jak duża może być chęć udowodnienia swojej wartości byłemu klubowi pokazał już Micanski, który w dwóch ostatnich meczach przeciwko Koronie strzelił aż cztery bramki.
Ranga piątkowego spotkania jest niezwykle duża. Zagłębie w ostatnich meczach czekają pojedynki z ligową czołówką, natomiast piłkarze znad Silnicy swoje mecze rozgrywać będą poza stolicą Gór Świętokrzyskich. To wszystko sprawia, że w końcówce ligowego sezonu o punkty może być niezwykle trudno. W piątek o motywację ze strony piłkarzy w „żółto-czerwonych” strojach możemy być jednak spokojni. W końcu kiedy wylewać z siebie ostatnie poty i gryźć trawę do ostatniej minuty, jak nie w meczu przeciwko drużynie prowadzonej przez selekcjonera polskiej reprezentacji. Tym bardziej, że ten już zapowiedział, iż na styczniowe zgrupowanie kadry powoła po jednym zawodniku z każdej ekstraklasowej drużyny. Kto z kielczan zrobi zatem na popularnym „Franzu” najlepsze wrażenie?
Początek spotkania Korona – Zagłębie w piątek 20 listopada o godz. 17.45. Relacja ze spotkania oraz pomeczowe wypowiedzi oczywiście na portalu CKsport.
fot. Artur Starz
Ostatnio na Arenie Kielc Korona przegrała, jak będzie w piątek?
Wasze komentarze