„Takie spotkania budują”. Kielecka drużyna jest „na fali”?
Po czterech kolejkach Plusligi siatkarze ekipa pod wodzą Daszkiewicza awansowała na… 5. miejsce w tabeli. Powód do zadowolenia mają sami zawodnicy, którzy drugi raz z rzędu pokonali rywala w spotkaniu wyjazdowym. – Punkty zdobyte podczas potyczek z drużynami dolnej części tabeli są bardzo ważne i na nie gorąco liczymy – zaznacza atakujący Effectora, Tomasz Józefacki.
Do Olsztyna kieleccy zawodnicy jechali w dobrych nastrojach – zmotywowani zwycięstwem nad Częstochową oraz przygotowani na spotkanie z ekipą sportowym poziomem podobną do graczy Effectora. Sprawdziły się obawy Michała Żurka, który jeszcze przed rozpoczęciem meczu mówił o konieczności poprawy przyjęcia olsztyńskiej ekipy oraz zwiększeniu liczby precyzyjnych ataków wyprowadzonych po niedokładnych piłkach. – Po prowadzeniu czteroma-pięcioma punktami z AZS-u zeszło chyba ciśnienie. Z kolei my poprawiliśmy skuteczność i zaczęliśmy grać swoją siatkówkę – ocenia Józefacki.
Dobrą prognozą po niedzielnym spotkaniu będzie z pewnością gra Armando Dangera, który (w końcu) odnalazł właściwy rytm gry i nie popełniał prostych błędów, tak jak w poprzednich potyczkach. – Cieszymy się z tego zwycięstwa, ponieważ zagraliśmy niezłe zawody. Oddawaliśmy ciężkie piłki na drugą stronę siatki, liczyliśmy na błędy przeciwnika, także było widać prostotę naszej taktyki. Posyłaliśmy przeciwnikowi tylko flauta – widzieliśmy, że Olsztyn ma problemy z przyjęciem. Cieszymy się, że z trudnego terenu wywozimy trzy punkty – twierdzi kapitan kieleckiej drużyny, Michał Kozłowski.
Tradycją w meczach teamu Effectora jest przestój na początku rozgrywanych spotkań. Cieszy jednak fakt, że po raz drugi kielczanie nie poddali się i w trudnym momencie zdołali odeprzeć atak przeciwnika. – Gratuluję zawodnikom z Kielc tego zwycięstwa. Moja drużyna nie potrafiła za to odnaleźć własnego rytmu gry. Zaczęliśmy bardzo dobrze, potem spotkanie przybrało dla nas dużo trudniejszy obrót. Nie potrafiliśmy pokazać siatkówki w najlepszym wydaniu. Będziemy starali się pracować bardzo mocno, aby w przyszłym tygodniu zagrać lepiej – zauważa zawodnik ekipy AZS-u, Guillermo Hernán.
Z Olsztynem związany jest Tomasz Józefacki, który w latach 2008-2010 właśnie w stolicy Warmińsko-Mazurskiego szlifował swój siatkarski warsztat. – Przyjazd tutaj był naprawdę fajny. Jak tylko zaczęliśmy wjeżdżać do miasta, przypomniałem sobie drogi, ulice, miejsca mojego zamieszkania. Nie było to znowu tak dawno. Zostałem bardzo ciepło przyjęty, za co dziękuję – mówi kielecki atakujący.
Kolejny mecz Effectora zostanie rozegrany w sobotę, 3 listopada, na parkiecie Hali Legionów.
Fot. Maciej Urban