Na Legii zabrakło agresji. Czas zrehabilitować się we Wrocławiu
Został pierwszym nabytkiem Korony przed nadchodzącym sezonem. Mimo braku doświadczenia na ekstraklasowych boiskach, nie zamierza składać broni w walce o pierwszy skład. - Czy to będzie 90, 45, czy też 20 minut, zawsze będę dawał z siebie maksimum swoich możliwości – zapowiada Łukasz Sierpina, nowy skrzydłowy „żółto-czerwonych”.
Zdążyłeś już trochę poznać Kielce?
- Może nie do końca, ale na pewno to ładne miasto, posiada piękny rynek i ogólnie oceniam je pozytywnie. Ta miejscowość jest bardzo fajnie zlokalizowana, pełno tu wszelkiego rodzaju jeziorek, górek i innych tego typu rzeczy. Jeśli zaś mowa o stronie sportowej, nie brakuje niczego. Wszystko robione jest pod zawodników, zawsze na czas wszystko mamy wyprane. W zasadzie można się skupić tylko na dobrej grze w piłkę. Odnowę biologiczną, siłownię mamy na miejscu, warunki są naprawdę rewelacyjne.
Opowiedz o początku swojej przygody z piłką. Zaczynałeś w Czarnych Rokitki.
- Tak, mieszkałem tam, występowałem najpierw w juniorach, a po skończeniu szesnastu lat w lidze okręgowej. Po dwóch lub trzech latach na tym poziomie trochę pograłem w czwartej lidze, zaś stamtąd trafiłem o kolejny poziom wyżej – do Polkowic. Rokrocznie robiliśmy awans, w końcu w pierwszej lidze, w zeszłym sezonie, trafiłem na wypożyczenie do Dolcana Ząbki.
No właśnie, to chyba do tej pory najlepszy okres w twojej karierze.
- Zgadza się, rozegrałem tam bodaj wszystkie mecze w rundzie. Niestety, mimo tego, że byłem wypożyczony z Polkowic na rok, musiałem wrócić na Śląsk już w przerwie między rundami. KS wyraził chęć mojego powrotu, a poprzez zapisy w kontrakcie nie mogłem zaprotestować.
A potem nagłe załamanie formy, czy też jakaś kontuzja uniemożliwiła ci regularną grę w I lidze?
- Trener mnie nie widział w składzie mimo początkowych zapewnień o tym, że będę występował w podstawowej jedenastce. Szkoda, że nie zostałem w Dolcanie, ale działacze chcieli z powrotem widzieć mnie w Polkowicach, dlatego, że kończył mi się kontrakt. Gdybym nie wrócił do KS-u po sezonie, ten klub nic by za mnie nie otrzymał. Owszem, miałem prawo do dalszej gry w Ząbkach, ale nie dość, że musiałbym przedłużyć umowę, to jeszcze podwarszawski zespół musiałby zapłacić za moje kolejne wypożyczenie. Oczywiście nikt na takie warunki nie przystał i wyszło jak wyszło. W moim poprzednim klubie nie zawsze jednak tylko i wyłącznie forma sportowa decydowała o tym, kto zagra w danym meczu...
Kiedy dostałeś pierwszy sygnał od trenera Ojrzyńskiego o zainteresowaniu twoją osobą?
- Dopiero w maju, kiedy zostałem zaproszony na mecz z Bełchatowem.
Pewnie musiało cię to zaskoczyć: nie występowałeś regularnie w I lidze, a zgłosiła się po ciebie piąta drużyna ekstraklasy...
- Naturalnie, ale jak już wspomniałem, różne aspekty decydowały o tym, kto grał w Polkowicach. Wystąpiłem w meczu towarzyskim z GKS-em, potem wróciłem dokończyć sezon na Śląsku. Pod koniec maja trener Ojrzyński zadzwonił do mnie i poinformował, że chciałby, abym zagrał jeszcze ze Stalą Rzeszów. Po tym spotkaniu powiedział, że widzi mnie w drużynie. Pozostało mi tylko dogadać się co do indywidualnego kontraktu i mogłem się czuć pełnoprawnym zawodnikiem Korony.
Znalazłeś się w komfortowej sytuacji, wyjeżdżając na urlop miałeś już „przyklepany” angaż w Kielcach.
- Tak, wyszło naprawdę super. Podpisałem umowę od lipca, ale jeszcze przed tym miesiącem, więc na wypoczynek udałem się ze spokojną głową. Mogłem się skupić tylko na tym, aby od pierwszego treningu udowodnić szkoleniowcowi, że warto wystawiać mnie w pierwszym składzie.
Masz sporą konkurencję, chociażby w postaci Pawła Sobolewskiego, czy też Tomasza Foszmańczyka, którego dobrze oceniono za mecz w Warszawie.
- Tak, jest jeszcze przecież „Janotka”, nie wspominając o młodych zawodnikach, na przykład o Bartku Papce. Dostałem szansę w pierwszym meczu i liczę, że z kolejki na kolejkę będzie to wyglądało coraz lepiej, zarówno w moim wykonaniu, jak i całej drużyny.
W czym w waszej opinii tkwił największy błąd podczas meczu na Pepsi Arenie?
- Według mnie najbardziej brakowało takiej agresji, z której Korona znana była w zeszłym sezonie. Musimy bardziej walczyć o każdą piłkę. Mi taki styl gry odpowiada, zresztą każdy styl to kwestia dopasowania się do drużyny. Wywieranie presji na rywalach jest bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż często przeciwnicy pod wpływem naporu zwyczajnie się gubią. Trener Ojrzyński tak to widzi i trzeba to akceptować.
Pewnie jak każdy nowy zawodnik pochwalisz atmosferę w drużynie?
- Co tu dużo mówić, jest rewelacyjnie. Jak przyszedłem do zespołu to nie zamknęli się na mnie, nie stworzyli żadnego podziału, na serio stanowimy niezwykle zgraną ekipę.
Leszek Ojrzyński mówił, że kompletnie nie przejmuje się słabą postawą zespołu w meczach przedsezonowych. Jak możesz to skomentować z punktu widzenia piłkarza?
- Powiem ci szczerze, że różnie można na to patrzeć. Mieliśmy ciężkie treningi, szczególnie w Jarocinie. Co prawda ja sam aż takiego efektu „ciężkich nóg” nie odczułem, no ale rzeczywiście mocno pracowaliśmy nad elementami fizycznymi. Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że różnica między treningami w pierwszej lidze. a ekstraklasie jest ogromna. Liga wszystko zweryfikuje – w Warszawie brakło nam trochę tej agresji, ale liczymy na szybką rehabilitację już we Wrocławiu.
To nie tajemnica, że Śląsk trapią problemy wewnętrzne. Piłkarze nie przepadają za szkoleniowcem, więc może tutaj rodzi się dodatkowa szansa dla was na zwycięstwo w tym meczu?
- Na pewno w pewien sposób na ich postawę wpłynie też fakt, że zagrają z nami między spotkaniami w Lidze Europy. Niekoniecznie też ich konfrontacja z Hannoverem musi ukazywać to, jak zagrają z nami, gdyż chociażby Mila czy Gikiewicz nie wystąpią w niedzielę z powodu zawieszenia.
Wracając jeszcze na chwilę do twojego transferu: gdybyś nie dostał oferty z Kielc, to w jakim klubie występowałbyś w obecnych rozgrywkach?
- Na pewno nie zostałbym w Polkowicach. Najprawdopodobniej wylądowałbym w Dolcanie, gdzie można powiedzieć byłem już dogadany z działaczami, ale swoją ofertę przedstawiła Korona i z wielką chęcią na nią przystałem.
Skoro już wspomniałeś Dolcan, zapewne poznałeś się tam z Maciejem Tatajem. Mówił ci coś o kieleckim zespole?
- Wypowiadał się o nim w samych superlatywach, tak że jego zdanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto przejść do drużyny trenera Ojrzyńskiego.
Zakładacie sobie jakieś cele jako drużyna? Czy też może tak jak to miało miejsce w poprzednich rozgrywkach z meczu na mecz dajecie z siebie wszystko, a rezultat końcowy wyjdzie w praniu?
- Myślę, że tutaj nic się nie zmieniło, patrzymy tylko i wyłącznie na najbliższego przeciwnika. Teraz mamy spotkanie ze Śląskiem, chcemy wyjść, wygrać i pokazać się z tej strony, co w zeszłym sezonie.
Nie obawiałeś się trochę, że przechodząc do Kielc wylądujesz na ławce i zahamujesz swój piłkarski rozwój?
- Myślę, że każdy zawodnik, szczególnie jeśli tak jak ja przeskakuje do ekstraklasy z I ligi, ma jakieś obawy związane właśnie ze sprawą regularnej gry. Jeśli jednak zamknąłbym się w sobie i nie podejmował wyzwań, to nic bym z tego nie miał. Nie pozostaje mi nic innego jak na każdym treningu dawać z siebie wszystko i pokazać trenerowi, że warto na mnie postawić.
Bez wątpienia wyznaczyłeś sobie jakieś cele indywidualne...
- Oczywiście, chciałbym mieć swój wkład w dobrą grę drużyny. Czy to będzie 90, 45, czy też 20 minut, zawsze będę dawał z siebie maksimum swoich możliwości.
Możesz występować tylko na lewej stronie pomocy, czy także na innych pozycjach?
- Dla mnie nie ma różnicy, po której stronie drugiej linii gram. Wystawiano mnie też czasami na obronie i w ataku, ale zdecydowanie najlepiej odnajduję się na pozycji bocznego pomocnika.
Ciągle macie płytkę z muzyką motywacyjną, a także specjalne filmiki?
- Pewnie, już w drodze z hotelu na stadion rozbrzmiewają w autokarze „nasze” kawałki. To samo na odprawie przedmeczowej. Dobrze, że tak się dzieje, bo to mocno wpływa na świadomość zawodników.
Rozmawiał Marcin Długosz.
fot. Oskar Patek/ Biuro Prasowe Korony/ Krzysztof Żołądek
Wasze komentarze
może Lech miał być tym agresywnym? buahahahaha
Jesteś rodziną z Dico25? Bo obydwaj świetnie się prezentujecie jako trolle.
Niezły wywiad Długi :D Powodzenia ze Śląskiem.