Chwilo - trwaj!
Zastanawiam się jak zacząć mój tekst: od przyłączenia się do fali krytyki reprezentacji i trenera czy raczej podzielić się wyłącznie swoimi przeżyciami z tego pamiętnego, sobotniego wieczoru. Bezsprzecznie wybieram to drugie, refleksje o popełnionych błędach i kiepskiej taktyce pozostawiam fachowcom, trenerom i analitykom. Sam w sobotę napisałem takie zdanie, że albo piłkarze przejdą do historii albo skończą w ogniu krytyki. Niestety nie pomyliłem się.
Mecz za namową znajomych obejrzałem w restauracji Siedem Pokus na kieleckim Stadionie. Moje wielkie zdziwienie wzbudził fakt, że równocześnie w lokalu odbywało się wielkie weselisko z udziałem znanych w sportowym świecie ludzi. Trochę poczułem się jak na meczu Vive, tylko wynik końcowy meczu nie przypominał ostatniego sezonu naszych szczypiornistów. Ale przytaczam ten fakt połączenia wesela z publicznym oglądaniem meczu, ponieważ miłość do piłki i narodowej drużyny zupełnie i bezgranicznie owładnęła polskie serca.
Przez ponad półtorej godziny uroczystość zeszła na dalszy plan, a weselnicy z pasją dopingowali biało-czerwonych. To pokazuje jak wielki entuzjazm i nadzieja w sukces ogarnęła wszystkich Polaków. Szkoda by było zepsuć świetny klimat dla drużyny, szczególnie, że już jesienią rozpoczynają się eliminacje do mistrzostw świata i czeka nas kolejny mecz o wszystko z Anglią.
Zupełnie świadomie studzę swoje emocje związane oceną trenera i poszczególnych zawodników. Pewnie gdzieś popełnione zostały błędy w przygotowaniach i założeniach taktycznych, ale najważniejsze jest abyśmy dali tej najmłodszej drużynie w mistrzostwach szansę na rozwój i przyszłe sukcesy. Jak powiedział wielki wódz: być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska. Ku pokrzepieniu skołatanych serc :)
Jacek Kowalczyk
Dyrektor Departamentu Promocji, Edukacji, Kultury, Sportu i Turystyki, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego, prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej w Kielcach.
fot. Grzegorz Wajda
Wasze komentarze