Euro – mania, czyli ogień bez gaśnicy
Gorączka związana z Mistrzostwami Europy opanowuje już powoli nie tylko kibiców, ale przede wszystkim media. Codziennie czytam o kolejnych problemach w reprezentacjach Włoch, Portugalii, kiepskiej formie Czechów czy Holendrów oraz o mistrzowskich aspiracjach Rosjan i Niemców. Nie wyciągałbym daleko idących wniosków z meczów towarzyskich czy przykładowo medialnych ataków Brytyjczyków.
Tak ważna i długa impreza rządzić się będzie swoimi prawami i wbrew pozorom oraz aktualnemu rankingowi UEFA wcale nie musi wygrać jej faworyt. Casus Grecji czy Danii pokazuje, że czasem drużyna ściągnięta z pięknych plaż, wyluzowana i bezstresowa może sprawić wielką niespodziankę.
Czy w tym gronie może znaleźć się reprezentacja Polski? Na pewno nasi zawodnicy nie są tak wyluzowani jak niegdyś Duńczycy a presja gospodarza turnieju może tylko dodatkowo usztywnić zawodników. Ale za naszymi zawodnikami przemawiają sukcesy klubowe liderów drużyny oraz…wiek. Nasza reprezentacja obok Niemców to najmłodsza drużyna turnieju, więc połączenie młodzieńczej fantazji z sukcesami Błaszczykowskiego, Lewandowskiego i Piszczka może dać wielka siłę.
Gorzej, że dublerów nie widać i modlitwy trenera Smudy o zdrowie zawodników nie zawsze będą wysłuchane. Jest jednak spora szansa, że polska drużyna odegra ważną role w turnieju. Zapewne pierwszy mecz z Grecją będzie rzeczywistym testem naszych nadziei. Klasyk powiedział niegdyś, że sukces nigdy nie jest efektem „słomianego zapału" - tu trzeba przejść przez prawdziwy ogień. Nasza z pozoru łatwa grupa będzie właśnie tym przysłowiowym ogniem po przejściu którego droga do sukcesu nie napotka już gaśnicy.
Jacek Kowalczyk
fot. Grzegorz Wajda