Zdaniem Hanzela karny słuszny. „Uniemożliwił mi oddanie strzału”
To była kluczowa sytuacja meczu. 30. minuta – Vlastimir Jovanović zahacza (?) Łukasza Hanzela, sędzia dyktuje rzut karny i wyrzuca Bośniaka z boiska. Jedenastkę na gola zamienia Darvydas Sernas. Czy było przewinienie? Hanzel nie ma wątpliwości. – Z mojej perspektywy faul był na 100 procent – mówi pomocnik Zagłębia Lubin.
Ta sytuacja wywołała najwięcej emocji w trakcie spotkania, ale długo dyskutowano o niej jeszcze po meczu. Hanzel przekonywał jednak, że w jego opinii karny był słuszny, choć całościowej pracy arbitra nie ocenił zbyt korzystnie. – Zawodnik Korony, nawet nie wiem który, uniemożliwił mi oddanie strzału. A tak, to był Jovanović... Nie wiem czy zahaczył mnie o nogę, ale po prostu zablokował mi możliwość oddania dobrego uderzenia. Dlatego uważam, że karny nam się należał – twierdzi Hanzel. – Jak oceniam pracę arbitra? No chyba ciut za dużo pokazał tych kartek. Osiemnaście? A nie, dziewiętnaście. Nie brałem jeszcze udziału w takim meczu... Było trochę krzywdzących decyzji dla Korony, ale co mogę więcej dodać? My jesteśmy Zagłębie i cieszymy się z trzech punktów.
Hanzel przyznaje też: - Na pewno sędzia wprowadził dużo nerwowości na boisku, zwłaszcza w pierwszej połowie i pod koniec drugiej. Wszyscy dookoła widzieli, co się działo na murawie...
Niespełna 26-letni pomocnik Zagłębia był zadowolony ze zwycięstwa, bo wiedział, że w Kielcach o wygraną, lub chociażby remis, łatwo nie będzie. – Spotkały się dwie drużyny, które na wiosnę prezentują się bardzo dobrze i regularnie zdobywają punkty. Korona do momentu czerwonej kartki miała lekką przewagę. Potem zmieniła taktykę i wydaje mi się, że bardziej grała dłuższą piłkę. Wtedy poczuliśmy, że możemy tu wygrać – przekonuje Hanzel. – Po przerwie było trochę nerwowości. Ale wiedzieliśmy, że tak będzie, bo Korona nawet w dziesięciu jest groźna. Posyłała dalekie piłki, co było dla nas niebezpieczne. Kielczanie stworzyli kilka sytuacji, na szczęście bez konsekwencji. Z drugiej strony my też mogliśmy ich szybko dobić. Ja sam zmarnowałem świetną okazję po akcji Szymka Pawłowskiego.
Na co nastawiali się „Miedziowi” przed spotkaniem z Koroną? – Wiedzieliśmy, że kielczanie grają bardzo agresywnie. Z tak agresywnym rywalem w tym sezonie jeszcze nie graliśmy. Zamierzaliśmy odpowiedzieć na ich walkę tym samym, a dodatkowo dołożyć do tego umiejętności piłkarskie. Mecz się ułożył, tak jak się ułożył, i mogliśmy swobodnie pograć w piłkę... Można powiedzieć, że przebieg spotkania ułatwił nam to, co sobie wcześniej zakładaliśmy – przyznaje Hanzel.
fot. Tomasz Holta, zaglebie-lubin.pl
Wasze komentarze