Przełamać strzelecką niemoc. Czy Korona zleje Lecha w lany poniedziałek?
Bojowo, ale świątecznie spędzą tegoroczną Wielkanoc piłkarze Korony. Złocisto-krwiści w weekend będą przygotowywać się do pojedynku z poznańskim Lechem. Mimo porażki z Górnikiem, atmosfera w szatni jest bardzo dobra. Choć... - Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz – stwierdza Leszek Ojrzyński. – Teraz jesteśmy słabi, ale chcemy to szybko zmienić.
Porażka w poprzednim meczu z Górnikiem przerwała dobrą passę Korony w tym roku. Mimo tego zawodnicy oraz sztab szkoleniowy kieleckiego klubu nie tracą pozytywnego nastroju. Trener złocisto-krwistych nie chciał zbytnio rozwodzić się nad przegraną z Górnikiem. – Musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć – ucina krótko Leszek Ojrzyński. – Trzeba jednak pamiętać, by z tej porażki wyciągnąć odpowiednie wnioski i przełożyć to na dalszą pracę – zauważa opiekun Korony.
Zgadza się też z opinią, że niektórym drużynom łatwiej zmotywować się na pojedynki z bardziej utytułowanymi zespołami. W tym sezonie kielczanie stracili punkty m.in. z Cracovią, ŁKS-em czy z Górnikiem. - Z mocnymi zespołami graliśmy o wiele bardziej agresywnie i twardo, co przekuwało się na dobry wynik. Tak się układało, że na niektóre mecze z teoretycznie słabszymi drużynami przychodziła nasza słabsza forma - przyznaje trener Ojrzyński.
Korona w meczach z Lechem nie gra zbyt skutecznie. Ostatnią bramkę dla złocisto-krwistych w pojedynku z drużyną z Poznania zdobył w 2007 roku Edi Andradina. Szkoleniowiec kieleckiego zespołu nie chciał składać żadnych deklaracji bramkowych – Gdybym mógł wybiec w poniedziałek na boisko, to mógłbym to zrobić. Nie ja gram, więc to nie ja powinienem o tym mówić. Takie deklaracje powinni złożyć zawodnicy – zauważa Leszek Ojrzyński.
W podobnym tonie wypowiedział się także Tomasz Lisowski, który kilka dni temu obchodził urodziny. – Zrobimy wszystko, by trzy punkty zostały w Kielcach. Nieważne ,czy gola strzelę ja, czy któryś z kolegów. Chcemy w tym spotkaniu zdobyć jedną bramkę więcej niż Lech – stwierdza popularny „Lisu”.
Również Paweł Golański, który w meczu z Górnikiem nie zagrał z powodu kartek, przyznał, że teraz on i jego koledzy skupiają się wyłącznie na meczu z Lechem. Bo nawet oglądanie spotkania w Zabrzu z perspektywy kibica nie było zbyt miłym doświadczeniem. – Jeśli siedzisz na trybunach i widzisz, że twoim kolegom na boisku nie idzie, denerwujesz się jeszcze bardziej – przyznaje Golo. – Nie udało się nam w Zabrzu, teraz gramy z Lechem i u siebie powalczymy o trzy punkty. Mam nadzieje, że się nam to uda - dodał Golański. – To goście muszą się nas obawiać. Na własnym stadionie gramy niezwykle skutecznie i mało komu udaje się wywieźć z Kielc punkty – dodaje obrońca Korony.
W żartobliwym tonie swoje obawy o formę niektórych zawodników po świętach wyraził trener Leszek Ojrzyński. - Nie wiem, jak to będzie po świętach. „Lisu” lubi jeść jajka i jak zje ich piętnaście, to możemy mieć z nim problem – stwierdził szkoleniowiec Korony. W odpowiedzi Tomasz Lisowski złożył pewną deklarację: – W tym roku zjem tych jajeczek trochę mniej.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze