Świderski na pierwszym treningu Farta. „Lubię podejmować ryzyko”
Grzegorz Wagner nie jest już trenerem Farta Kielce – sensacja, ale chyba przez większość obserwatorów wyczekiwana. – Wagner jest świetnym fachowcem. Zostawił w Kielcach naprawdę dużo serca, pracy i solidności. Jego sumienność może posłużyć za wzór dla innych. Ale tak naprawdę ci ludzie nie tworzyli zespołu – mówi Mirosław Szczukiewicz, prezes klubu.
– Był to problem, z którym nie mogliśmy sobie poradzić. Staraliśmy się, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że w kontekście następnego sezonu trzeba coś zrobić – dodaje Szczukiewicz.
Od pewnego czasu można było zauważyć, że kielczanie grają zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zatem zmiana szkoleniowca jest w pełni uzasadniona. Jednak jednym z bardziej nurtujących pytań jest, dlaczego rotacja na stanowisku trenera została wykonana właśnie teraz, w toku rozgrywek play-off PlusLigi. – To jest odpowiedni czas. Nadal mamy szansę, by powalczyć z ZAKSĄ. Zmiana przed fazą pucharową byłaby oznaką nielojalności wobec Grzegorza Wagnera, bo zawsze istniała szansa, że wygramy. Czekaliśmy na rezultat w Kędzierzynie-Koźlu – zaznacza prezes Farta.
Jak zmianę trenera przyjęli sami „Farciarze”? – Jesteśmy profesjonalistami. To jest wpisane w nasz zawód. Ktoś przychodzi i odchodzi. Można powiedzieć, że jesteśmy neutralni wobec tej informacji. Wszystko wygląda jak w każdej innej firmie – są zwolnienia – przyznaje Michał Kozłowski, rozgrywający Farta.
Nowym sternikiem kieleckiej drużyny został Sebastian Świderski, żywa legenda polskiej siatkówki, który ze względu na kontuzję mięśnia czworogłowego uda musiał zakończyć zawodniczą karierę. Fart Kielce będzie zatem jego pierwszym klubem w roli trenera. – Lubię młodych, inteligentnych, odważnych, przedsiębiorczych i lubiących ryzyko ludzi – przyznaje Szczukiewicz.
Jednak trzeba przyznać, że równie duże ryzyko ponosi również sam prezes Farta. – Lubię ryzyko – kwituje Szczukiewicz. – Nie oszukujmy się – w podobnych kategoriach mogliśmy rozpatrywać zatrudnienie Grzegorza Wagnera. Spotykaliśmy się z różnymi opiniami, ja jednak uznałem, że trzeba zaryzykować. Lubię ludzi, którzy mają swoje zdanie i charakter. Wydaje mi się, że Świderski taki jest, ale jak będzie? Zobaczymy – stwierdza.
Z pewnością prezes Farta nie pomylił się co do nowego szkoleniowca. – Jestem osobą, która lubi podejmować ryzyko. Mam nadzieję, że ta decyzja pomoże kielczanom w lepszej grze. Musimy walczyć o każdy punkt, a wynik wyjdzie później. Myślę, że lata doświadczenia pomogą mi w poprowadzeniu kieleckiej drużyny – mówi Świderski.
– Mamy podpisany kontrakt do końca tego sezonu – informuje prezes Szczukiewicz. – Jeżeli wygramy pierwsze trzy mecze z ZAKSĄ, to już można będzie mówić o przedłużeniu umowy. Oczywiście mieliśmy także propozycje innych kontrahentów, ale wybraliśmy taką, a nie inną – dodaje.
– Rozmowy nie były długie. Zostałem zapytany, co robię, czy jestem wolny i zainteresowany taką ofertą pracy. Potem rozmawialiśmy około godziny i decyzja zapadła od razu – przyznaje Świderski.
Co o nowym trenerze mówią jego... Nowi podopieczni? – Dla Sebastiana to nowa sytuacja. Zakończył kontrakt w Kędzierzynie-Koźlu, dostał nową ofertę i ją przyjął. Na pewno będzie to dla niego nowe doświadczenie. Jednak grał on już w najlepszych ligach na świecie i może to wykorzystać. Zna się na tym i wie co to jest siatkówka. Siedzi w tym od bardzo wielu lat. Oby zaszczepił w naszej grze tę świeżość, by wyglądało to tak, jak powinno – zaznacza popularny „Kozi”.
Sam Świderski z uśmiechem przyznaje, że syndrom nowej „miotły” w tym wypadku może zadziałać. – Takie zmiany w ekipie powodują impuls powodujący, że wszyscy grają lepiej. Jest to mobilizujące, ale w krótkim czasie. Na dłuższą metę różnie to wygląda. Mamy dwa miesiące ciężkiej i owocnej pracy. Mam nadzieję, że będziemy z tego okresu zadowoleni.
Czy pierwsze efekty pracy Swiderskiego będzie można zobaczyć już w starciu z ZASKĄ? – Jest taka nadzieja. Kiedy żegnałem się z kolegami i sztabem, obiecałem, że spotkamy się w Kędzierzynie-Koźlu na piątym spotkaniu. Chciałbym w takiej sytuacji zobaczyć ich miny. Takie sceny są bezcenne.
Nowy szkoleniowiec „Farciarzy” twierdzi, że warunki do pracy w Kielcach są bardzo dobre. – Jestem zaskoczony. Muszę przyznać, że nawet ośrodki we Włoszech mogą takich pozazdrościć. Wdziałem wyposażenie Hali Legionów i jestem z niego zadowolony.
Fot. Tomasz Porębski
Wasze komentarze