Edi czeka na pieniądze, Korona nie zamierza ich oddawać
Korona Kielce jest winna Ediemu Andradinie 25 tys. zł premii z poprzedniego sezonu – tak uważa sam zawodnik. Klub trwa jednak przy swoim i przekonuje, że zadłużenia wobec piłkarza żadnego nie ma. Edi do FIFA iść nie ma zamiaru i cierpliwie czeka na pieniądze. Tylko czy ma na co?
Edi w listopadzie przyjechał do Kielc, gdzie rozmawiał z prezesem klubu, Tomaszem Chojnowskim. Brazylijczyk miał żal, że Korona nie wypłaciła mu wszystkich należnych pieniędzy (to znaczy premii meczowych i tzw. wejściówek). Klub argumentował to wewnętrznym regulaminem, którego Edi nie wypełnił, a także opiniami szkoleniowców pierwszej drużyny, którzy wnioskowali o ukaranie zespołu za niewłaściwe podejście do wykonywania obowiązków zawodowych. Konkretnie – za brak pełnego zaangażowania w meczach ligowych. To bardzo oburzyło Brazylijczyka.
Przypomnijmy, cała sprawa dotyczy rundy wiosennej sezonu 2010/11, kiedy to Korona była w wielkiej rozsypce. Piłkarze przegrywali mecz za meczem, a z miejsc czołowych staczali się coraz bardziej w dół tabeli. Po spotkaniu z Lechią Gdańsk (przegranym 2:3) zwolniony został trener Marcin Sasal. Można powiedzieć, że właśnie wtedy zaczęły się prawdziwe problemy Ediego.
Schedę po obecnym szkoleniowcu Pogoni Szczecin objął Włodzimierz Gąsior. Brazylijczykowi nie było po drodze z tym szkoleniowcem. Andradina na jednym z treningów miał zachować się niesportowo w stosunku do nowego trenera. To właśnie Gąsior wnioskował później o ukaranie zawodnika.
Tak żegnany był Edi w Kielcach
Edi w listopadzie, po niezbyt owocnych rozmowach w Kielcach, groził wstąpieniem na drogę sądową. Dzisiaj nieco zmienił ton. - W grudniu rozmawiałem z Jarosławem Niebudkiem. Nie zamierzam wystosowywać do FIFA oficjalnej skargi przeciw Koronie, choć mógłbym to oczywiście uczynić. Rozumiem, że w klubie obecnie się nie przelewa i zarząd może nie być gotowy na uiszczenie zaległych pieniędzy. Myślę jednak, że przez zwykłą przyzwoitość działacze mogli poinformować mniej wcześniej o problemach finansowych klubu, zamiast wymyślać niestworzone historie o mojej niesubordynacji. Ja mogę poczekać – mówi nam piłkarz Pogoni Szczecin.
Ze słów napastnika jasno wynika, że Edi liczy na bezkonfliktowe odzyskanie pieniędzy. Klub jednak nie ma zamiaru zmieniać swojej decyzji. – Rzeczywiście rozmawiałem z Edim, bo ten sam do mnie zadzwonił – przyznaje Jarosław Niebudek, dyrektor sportowy Korony. – Poinformowałem go jednak, że nasze stanowisko nie uległo zmianie. Edi został ukarany, zgodnie z zapisami kontraktowymi i regulaminowymi. To konkretne paragrafy i wewnętrzne przepisy, które zna każdy piłkarz. Uważamy, że nasza decyzja jest słuszna, ale piłkarz oczywiście może dochodzić swoich spraw na drodze sądowej – dodaje.
– Żałuję tylko, że piłkarz zrobił z tego aferę medialną, próbując wywrzeć na zarządzie klubu pewną presję. Edi nie ma jednak racji, dlatego nie ulegliśmy – przekonuje Niebudek.
Współpraca: (top)
fot. Grzegorz Pięta
Wasze komentarze
a jesli ktos mialby kasy nie dostawac to ZARZAD!!!! sponsora nie moga znalezc to juz taki Ruch znajduje i inni a my co? stadion super, (procz tych lapanek) zespol przyzwoity na miejsca 4-8 Eks. a oni dbaja tylko o swe posady!!! zenada!!!!!!
a cymbały dalej swoje-że nieudacznik Sasal niby zrobił kawał dobrej roboty.:)
Komu potrzebne te nowe kamery? Kibiców już właściwie się pozbyto